Trwa ładowanie...

Rosyjscy oszuści podszywają się pod chore dzieci z Polski. Skradziono wizerunek Hani Łączkowskiej i Sandry Wolniak

Avatar placeholder
24.06.2020 17:21
Oszuści z Rosji ukradli wizerunek polskich dzieci
Oszuści z Rosji ukradli wizerunek polskich dzieci (siepomaga)

Rodzice Hani i Sandry przeżyli szok, kiedy dowiedzieli się, że wizerunki ich córek zostały skradzione przez rosyjskich oszustów. Obie dziewczynki chorują na bardzo ciężką i rzadką chorobę, na której leczenie potrzebne jest 9 mln zł. Przestępcy wykorzystali ten fakt do stworzenia fikcyjnej zbiórki w Rosji. Wiadomo, że w ten sposób wyłudzili co najmniej 75 tys. zł.

1. Zbiórka na najdroższy lek na świecie

Hania Łączkowska ma rok i dwa miesiące. Sandra Wolniak pół roku. U obu dziewczynek zdiagnozowano rdzeniowy zanik mięśni typu I (SMA). To bardzo rzadka genetyczna choroba, która powoduje obumieranie neuronów w rdzeniu kręgowym odpowiadających za skurcze i rozkurcze mięśni. Prowadzi to do całkowitego paraliżu, w tym utraty zdolności samodzielnego oddychania.

Hania Łączkowska. Gdyby zasnęła bez respiratora, mogłaby nie przeyżyć.
Hania Łączkowska. Gdyby zasnęła bez respiratora, mogłaby nie przeyżyć.

Obie dziewczynki nie mogą funkcjonować bez wsparcia respiratorów.

Zobacz film: "Nie nakrywaj wózka pieluchą"

- Haneczka nie może już sama przełykać, więc musimy ciągle odsysać ślinę. Jest słabiutka. Choroba postępuje w przerażającym tempie – opowiada Magdalena Łączkowska, mama Hani.

W 2019 roku na rynku pojawił się lek, mogący uratować dzieci z SMA. Od razu został okrzyknięty najdroższym na świecie, bo koszt terapii jednego dziecka to 9 mln zł. Mimo że kwota jest bajońska, rodzice obu dziewczynek postanowili walczyć do końca. Obie rodziny prężnie działają w internecie, prowadząc zbiórkę. Wiąże się to z tym, że publikują w mediach społecznościowych dokumentację medyczną oraz zdjęcia dzieci.

Hania Łączkowska z rodzicami
Hania Łączkowska z rodzicami

- Nie mogliśmy sobie wyobrazić, że ktoś będzie chciał wykorzystać zdjęcia naszej córki do oszustwa – opowiada oburzony Rafał Wolniak, ojciec Sandry.

2. Fikcyjna Masza

Rodzice Hani Łączkowskiej dowiedzieli się o oszustach od wolontariuszy z Niemiec.

- Poinformowano nas, że powstało fałszywe konto na Instagramie oraz Facebooku. Są na nich wszystkie zdjęcia córki, a nawet podrobiony jej akt urodzenia – opowiada Magdalena Łączkowska, mama dziewczynki.

Fałszywe konto Hani
Fałszywe konto Hani

Oszuści od kwietnia używali wizerunku i historii Hani, żeby w rosyjskim internecie prowadzić fikcyjną zbiórkę na nieistniejącą Maszę. Jak tylko to wyszło na jaw, rodzice Hani zaczęli działać. Stawka była bardzo wysoka, gdyby fałszerzy rozwinęli swoją działalność, mogłoby to zaszkodzić zbiórce na leczenie ich córki.

- W pierwszej kolejności zwróciliśmy się do Instagrama oraz Facebooka o zablokowanie fałszywego konta. Ja zaczęłam po kolei wysyłać po rosyjsku i angielsku wiadomości ostrzegające do wszystkich osób, które coś komentowały pod zdjęciami. Byli bardzo zaskoczeni tym oszustwem – opowiada Magdalena Łączkowska.

Rodzice i wolontariusze doprowadzili do tego, że liczba osób obserwujących fałszywe konto spadła z 20 tys. do 3 tys. Kilka dni temu konta zostały w końcu usunięte. Niemniej jednak w ciągu prawie trzech miesięcy oszustom udało się wyłudzić ok. 60 tys.

Teraz sprawą mają się zająć policjanci z Londynu, gdzie obecnie mieszkają rodzice Hani.

- Usłyszeliśmy, że z powodu koronawirusa, który spowodował zwiększoną liczbę interwencji, mają 28 dni na to, żeby pochylić się nad sprawą – opowiada Magdalena.

3. Oszuści z Moskwy

Podobna historia przydarzyła się rodzicom Sandry Wolniak. Również zaalarmowali ich wolontariusze.

Fałszywe konto Sandry
Fałszywe konto Sandry

- Żona zaczęła przeczesywać internet. W sumie znalazła kilkanaście fałszywych kont, na których były opublikowane jej zdjęcia oraz córki. Skradziona została też cała dokumentacja medyczna Sandry, która została przetłumaczona z polskiego na rosyjski. Zastanawiające dla nas było to, że ktoś musiał cały czas śledzić nasze konta. Bo na niektórych fałszywych profilach natychmiast pojawiały się zdjęcia, które opublikowaliśmy – opowiada Rafał Wolniak.

Sfałszowano nawet dokumentację medyczną
Sfałszowano nawet dokumentację medyczną

Jak zwrócił uwagę ojciec Sandry, większość fejkowych kont była powiązana z Moskwą. Sprawa została zgłoszona na policję i do operatorów mediów społecznościowych. Jednak w momencie publikacji tego tekstu, fałszywe konto wciąż istniało. Jak czytamy w jednym z postów, oszustom udało się zebrać ponad 15 tys. zł.

4. Oszuści nie zostaną ukarani?

Rodzice obu dziewczynek czekają na dalszy rozwój sytuacji. Nie ukrywają jednak, że nie bardzo wierzą, że uda się ukarać przestępców. Jak zaznaczają, najsmutniejsze w tej całej sytuacji jest to, że oszuści tego pokroju nadszarpują reputację organizacji charytatywnych oraz utrudniają zbiórkę funduszy, które często ratują życie dzieci. Osoba, która została raz oszukana, zastanowi się, czy zaufać ponownie. Nie znamy też skali tego procederu. Nie wiadomo jakiej liczbie dzieci skradziono wizerunek.

Sandra Wolniak
Sandra Wolniak

Czy są jednak realne szanse na ukaranie oszustów? Tomasz Szatkowski szef Izby rzeczoznawców Polskiego Towarzystwa Informatyków tłumaczy, że w takich przypadkach śledztwa są bardzo skomplikowane.

- Nie oznacza to jednak, że są nie do rozwiązania. Mamy w Polsce wybitnych specjalistów od cyberprzestępczości. Z ich usług czasami też korzysta policja. Jest więc duża szansa, że uda się odnaleźć ślady, skąd działali przestępcy. Problem się zaczynie w momencie, jeśli okaże się, że przebywają w jakimś egzotycznym państwie. Wówczas wiele zależy od zaangażowania się tamtejszych władz – opowiada Tomasz Szatkowski.

5. Fałszywe zbiórki w mediach społecznościowych

Zastanawiający się w tej całej sytuacji jest fakt, że mimo licznych zgłoszeń, operatorzy mediów społecznościowych, nie śpieszyli się z interwencją. Oszuści działali bez przeszkód przez kilka miesięcy. Gdyby nie akcja rodziców z wolontariuszami nie wykluczone, że trwałoby to dłużej.

Piotr Barnert, informatyk oraz biegły sądowy mówi, że operatorzy mediów społecznościowych często wstrzymują się z działaniem. Bowiem fejkowe profile pojawiają się, działają przez pewien czas, a kiedy ludzie zaczynają się orientować, że coś jest na rzeczy - po prostu są kasowane. Więc problem rozwiązuje się samoistnie.

- Skala problemu jest olbrzymia. Operatorzy codziennie dostają tysiące podobnych zgłoszeń. Dlatego dobrze, że rodzice zgłosili sprawę na policję. Z oficjalnych nakazem konto może zostać zlikwidowane znacznie szybciej, choć też znam przypadki, kiedy nawet to nie pomagało przyśpieszyć sprawę – tłumaczy Piotr Barnert.

Według eksperta sytuacja z roku na rok staje się coraz gorsza. Dochodzi do coraz większej liczby oszustw w internecie. Rosja jest w czołówce, jeśli chodzi o sprawców.

Pod tym linkiem możesz wesprzeć Hanię Łączkowską na stronie siepomaga.pl

Żeby wesprzeć Sandrę Wolniak, również podopieczną fundacji siepomaga.pl, kliknij tutaj.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze