Recenzja książki "Moja pasja. Moja rodzina"
Polacy, słysząc nazwisko Brzeziński, w pierwszej kolejności myślą o Zbigniewie – wybitnym politologu i geostrategu, doradcy prezydenta Stanów Zjednoczonych. W USA nie mniejszą sławą i zainteresowaniem cieszy się jednak jego córka, Mika Brzeziński – świetna dziennikarka i autorka bestsellerowych książek. Od niedawna możemy zapoznać się z jej najnowszą pozycją „Moja pasja. Moja rodzina”, w której mierzy się ze stereotypem aktywnej zawodowo matki.
Autorka snuje swoją opowieść, bazując na własnych doświadczeniach. Mamy więc niesamowitą okazję poznania „od środka” życia Zbigniewa Brzezińskiego i jego rodziny. Politolog jest jednak jedynie tłem dla tego, co najistotniejsze w tej historii, czyli jego żonie. Matka Miki Brzeziński wydaje się być dla autorki bardzo stabilnym punktem odniesienia do tego, w jaki sposób można łączyć w życiu wiele ról. Nie stara się być jedynie żoną i matką, ale też realizować swoje pasje i ambicje. Ten sam schemat możemy również śledzić w dalszej części książki, w której Brzeziński opowiada już głównie o sobie i swoich wyborach.
Ogromną zaletą książki jest jej niesamowita szczerość. Nie znajdziemy w niej idealnych zasad, które pozwolą kobiecie być cudowną matką, mieć szczęśliwy związek, czas dla siebie i realizować jednocześnie zawrotną karierę. Autorka z otwartością mówi o swoich sukcesach na wszystkich tych polach i w ten sam sposób wyznaje prawdę o swoich błędach i pomyłkach. Znajdziemy tu zarówno ogromne sukcesy, jak i dramatyczne problemy, przed którymi stanęła w swoim życiu Brzeziński. Mając jednak bardzo określone plany i dążenia, udało jej się ostatecznie znaleźć równowagę, pomiędzy wszystkimi rolami odgrywanymi w życiu.
Autobiograficzna opowieść Miki Brzeziński ma jeszcze jedno przesłanie – mimo tego, co często nam się wmawia, wcale nie musimy być idealne. Każda matka ma prawo do tego, by popełnić błąd. To samo tyczy się każdej kobiety, żony, pracownika, człowieka. Mimo najszczerszych chęci nie da się pogodzić wszystkiego jednocześnie. Bywają sytuacje, kiedy konieczne jest zwolnienie tempa. Odłożenie jednej ze swoich ról, aby bardziej poświęcić się innym. Cofnięcie się, nabranie sił, nowej perspektywy, które pozwolą nam na dalszy rozwój. Autorka pokazuje, że nie powinniśmy traktować takich sytuacji jako osobistych porażek. Raczej jako szansę, aby dać sobie od czasu do czasu chwilę oddechu, by zastanowić się, co w danym momencie jest najważniejsze i wymaga naszej największej uwagi.
„Moja pasja. Moja rodzina” nie jest poradnikiem, który pomoże nam ułożyć wszystkie swoje plany w odpowiedniej kolejności. Nie jest też cukierkową opowieścią, w której wszystko zawsze kończy się dobrze. Jest szczerym zmierzeniem się ze wszystkimi wyzwaniami, które czekają na współczesną kobietę, która nie chce być jedynie idealną panią domu. W ostatecznym rozrachunku nie musimy być bowiem idealne. Powinnyśmy jedynie żyć w zgodzie ze swoimi przekonaniami.