Recenzja gry planszowej "Mały Książę: Stwórz mi planetę"
Gry planszowe to wspaniała rozrywka dla całej rodziny, dla grupy znajomych, dla dzieci i dla dorosłych. Od wczesnych lat dziecięcych uwielbiałam planszówki, gdyż pozwalały nie tylko na wspólne spędzenie czasu, ale również na bliższe poznanie siebie i innych osób podczas świetnej zabawy. Dotychczas „Mały Książę” kojarzył mi się tylko i wyłącznie z książką autorstwa Antoine de Saint-Exupéry. Okazuje się, że na podstawie doskonałej opowieści można stworzyć nie tylko przedstawienie teatralne czy film, ale też grę planszową! Właśnie na ten pomysł wpadli Antoine Bauza i Bruno Cathala, a Wydawnictwo REBEL.pl bardzo szybko wyprodukowało polską wersję gry planszowej „Mały Książę: Stwórz mi planetę”.
Już strona wizualna gry odcisnęła się bardzo pozytywnie w mojej pamięci. Głównie stało się tak dlatego, że nie wyobrażam sobie Małego Księcia inaczej niż na załączonych do książki ilustracjach w wykonaniu jej autora, a właśnie te obrazki zostały wykorzystane w grze.
Pudełko jest nieduże, a więc bardzo poręczne - z łatwością można zabrać je ze sobą na wczasy lub w odwiedziny do przyjaciół. Ponadto jest solidnie wykonane i nie grozi rozklejeniem, czy też podarciem przez przypadek. Wewnątrz znajduje się plastikowa wkładka z czterema zagłębieniami na poszczególne stosy kafli do układania planety (wnętrza, boki wznoszące, opadające oraz postaci narożne). Dodatkowo jest miejsce na żetony do zliczania punktów oraz przejrzysta i dobrze napisana instrukcja gry. Wszystko to jest wykonane estetycznie, bez zbędnych szczegółów, a jednocześnie pięknie i starannie. Kafle są sztywne, przyjemne w dotyku i duże, więc nawet znacznie młodsze dzieci mogą wykorzystać je do układania prostych puzzli, niekoniecznie grając zgodnie z zasadami gry.
Jeśli ktoś przed rozpoczęciem gry, nie czytał książki, to nie ma to niekorzystnego dla niego wpływu, więc nie musi obawiać się z tego powodu przegranej. Jest to z pewnością bardzo duży plus dla wielu osób. Instrukcja gry planszowej „Mały Książę: Stwórz mi planetę” jest bardzo klarowna, więc wystarczy kilka minut i jedna runda gry, aby wdrożyć się i opanować podstawy. Potem pozostaje już tylko dopracowywanie swoich strategii i sprawniejsze zliczanie punktów. Każda planeta, którą budują uczestnicy zabawy, ma czterech opiekunów - postaci. Dla każdego z nich inne przedmioty, rośliny czy zwierzęta są wartościowe, więc od nich zależy, jak wysoko będzie punktowana każda z planet. Oczywiście wszystkie postacie są zaczerpnięte z książki Antoine de Saint-Exupéry'ego, co dodatkowo może zachęcić do zapoznania się z oryginałem nawet osoby, które wcześniej po niego nie sięgnęły. Gra planszowa może więc, poza dawaniem rozrywki, mieć funkcję edukacyjną.
„Mały Książę” to gra, w której nie tylko są przyznawane punkty dodatnie i kto ma więcej, to wygrywa. Na każdej planecie czyhają nieprzyjemne niespodzianki i tak na przykład należy strzec się baobabów, gdyż jeśli zbierze się ich więcej niż dwa, trzeba będzie wykluczyć kafle z nimi z podliczania, albo wulkanów, ponieważ osoba, która uzbiera ich najwięcej na swojej planecie, będzie musiała odjąć sobie punkty. Nawet róże nie są wskazane, jeśli wyhoduje się ich trzy lub więcej, bo wtedy wcale nie dają punktów. Dodatkowo jeśli w opiekunach planety będziemy posiadali Tureckiego Astronoma, a wokół planety nie będzie żadnej gwiazdy, to również wcale nam on nie pomoże. Właśnie dlatego ważna jest taktyka grania i zbierania odpowiednich kafli. Z tego też powodu na opakowaniu gry zaznaczona jest informacja o minimalnym wieku graczy, czyli 8 lat. Mniejsze dzieci również mogą sobie poradzić z opanowaniem zasad i grą, jednak często potrzebowałyby pomocy w obmyśleniu strategii i „przeszkadzaniu” pozostałym graczom w ułożeniu planety zgodnie z obraną przez nich taktyką.
Zgodnie z powyższym, wygrywa gracz, którego planeta będzie bardziej wartościowa i lepiej punktowana. Świetnym rozwiązaniem jest zamieszczenie planszy pomagającej w zliczaniu punktów na pudełku. Dzięki temu nawet młodsi uczestnicy gry będą mogli samodzielnie podliczyć swoje osiągnięcia.
Jednak na czym polega cała rozgrywka? Jest ona dostosowana do ilości graczy. Gra dla dwóch osób nieco różni się od gry dla większej ilości osób. Kafli do wyboru musi być tyle, aby każdy z graczy mógł stworzyć planetę z 16 puzzli, więc w zależności od ilości grających osób, należy usunąć z rozgrywki konkretną liczbę kawałków z poszczególnych stosów. Podstawowa wersja polega na tym, że rozgrywkę rozpoczyna najmłodszy z graczy. Z czterech stosów wybiera on jeden i losuje z niego tyle kafli, ilu jest graczy. Następnie wybiera ten element, który najbardziej mu odpowiada i w ten sposób rozpoczyna budowę swojej planety. Potem wyznacza osobę, która z pozostałych wylosowanych puzzli wybiera jeden dla siebie i tak toczy się pierwsza runda aż każdy z graczy będzie miał jeden kafel. W związku z tym, że ostatnia osoba nie ma już żadnego wyboru i bierze to, co zostaje, to ona zaczyna kolejną rundę, wybierając stos i losując kafle. Oryginalny sposób wyznaczania kolejek sprawia, że zabawa jest ciekawa i może wspomagać interakcję między graczami. Poszczególne osoby mogą zawiązywać ze sobą koalicje, pomagać sobie w zakamuflowany sposób, a jednocześnie kontrolować to, co dzieje się w grze. Gdy widzimy, że ktoś dobrze sobie radzi i już zdobył sporo punktów, możemy zostawić go do końca kolejki i zmusić do wzięcia kafla z baobabem lub z postacią, która w ogóle mu nie pomoże.
Nieco inaczej wygląda rozgrywka między dwiema osobami. Wtedy jeden z graczy wybiera trzy kafle z dowolnego stosu i ogląda je, nie pokazując przeciwnikowi. Potem dwa kafle wykłada odkryte, a jeden kładzie odwrotną stroną, aby współgracz nie wiedział, co zostało zakryte. Tu właśnie pojawia się urozmaicenie gry w postaci blefu i pokerowej twarzy. Przeciwnik nigdy nie wie, czy zakryta została karta pozytywna, czy negatywna, czy pierwszy gracz chce ją zachować dla siebie i dlatego ją zakrył, czy może wręcz przeciwnie. Wtedy druga osoba musi zadecydować, który wybiera kafel, a pierwsza wybiera z dwóch, które zostaną. Dzięki takiej strategii rozgrywka staje się znacznie ciekawsza. Metoda zakrytych kafli może być stosowana również w grze większej ilości osób, jednak dotyczy ona nie wybieranych kart, ale postaci. Osoby, które wybiorą z puli kafli postać, czyli opiekuna planety, zakrywają go przez innymi graczami, aby nikt nie wiedział, jakie rośliny, zwierzęta lub przedmioty chcą zgromadzić. W ten sposób gracze będą mieli większy problem z manipulowaniem kaflami i przeszkadzaniem sobie w budowaniu wartościowej planety.
Gra planszowa niesie ze sobą znacznie więcej niż miłe wypełnienie czasu. Uczy planowania i wyznaczania własnej strategii, a ponadto motywuje do realizowania swoich celów. Młodsze dzieci odnajdują w niej proste puzzle do układania różnych planet, a starsze dowiadują się, że każda ich decyzja i wybór niesie ze sobą określone konsekwencje. Ponadto uczestnicy gry nauczą się dostrzegać wartościowość poszczególnych kafli i dopasowywać je do swojej planety tak, aby osiągnąć jak najlepszy wynik. Dzięki grze „Mały Książę: Stwórz mi planetę”, dzieci zdobędą też bardzo ważną zdolność spostrzegawczości i skupiania swojej uwagi. Poza tym będą potrafiły wchodzić w interakcję z innymi graczami, lepiej poznają ich zachowania i cechy charakteru. Wiele osób nie zdaje sobie sprawy, że w trakcie gier planszowych można lepiej poznać współgraczy, dowiedzieć się, jakie są ich reakcje na wygraną i przegraną. Oczywiście w tym przypadku bardzo ważne jest również poznanie świata „Małego Księcia” i jego wartości. Często dzieci, a nawet dorośli nie mają chęci do tego, by sięgnąć po tę lekturę lub przypomnieć ją sobie po latach, a gra jest do tego świetnym motywatorem.
Gra nie jest skomplikowana, ilustracje są wyraźne i zrozumiałe dla każdego, a instrukcja łatwa do przyswojenia. Już po pierwszym zagraniu opanowuje się zasady i zaczyna dostrzegać sposoby na dążenie do obranego celu, a jednocześnie przeszkodzenie innym. Rozgrywka nie zajmuje dużo czasu, więc nie nudzi. Dodatkowo „Mały Książę: Stwórz mi planetę” to gra, w której do ostatniej chwili nie można być pewnym wygranej i przez to jest tak ciekawa i wciągająca.
Gra planszowa „Mały Książę: Stwórz mi planetę” jest niezwykle atrakcyjna dla osób w każdym wieku, jest więc tak samo uniwersalna jak książka autorstwa Antoine de Saint-Exupéry. Moja córeczka jest jeszcze zbyt mała, aby opanować zasady, jednak bardzo spodobały jej się kafle, rysunki na nich i możliwość układania z nich planety. Jednocześnie razem z mężem korzystamy z okazji i gdy nasza mała pociecha uda się na spoczynek - rozgrywamy partyjkę „Małego Księcia”, racząc się baobabami i nadmierną ilością róż. Gra cieszy się również dużym powodzeniem wśród dzieci, które przyjeżdżają do nas w odwiedziny: zarówno 7-letniego siostrzeńca, jak i 15-letniej bratanicy. Każde z nich cieszy się, że może wspólnie spędzić czas i razem zagrać w coś innego niż zawsze.
Zarówno ilustracje, jak i klimat opowieści są doskonale oddane w grze. Rozgrywka nie trwa długo, jest spokojna i relaksująca - historia Małego Księcia również nie należy do długich, charakteryzuje się refleksyjnością i nie ma wartkiej akcji. Również obie pozycje - książka i gra - uczą skupienia, dążenia do wyznaczonego celu, a nawet opiekuńczości i wybaczania sobie nawzajem drobnych psikusów. Prostota opisania i piękność wydania łączą się ze sobą i sprawiają, że gra staje się czystą przyjemnością, mimo wulkanów i baobabów, które pojawiają się i mogą zniszczyć misternie budowaną planetę. Niepewność wygranej podkręca ciekawość i motywację, a każda przegrana mobilizuje do odwetu.
Jako pasjonatka gier planszowych z całego serca mogę polecić „Małego Księcia: Stwórz mi planetę” wszystkim - nie tylko osobom obeznanym w świecie gier, ale też laikom, którzy nie mają na swoim koncie wielu rozgrywek. Myślę, że każdy doceni jej wartość i znajdzie w niej coś dla siebie. Gra znakomicie sprawdza się w gronie rodzinnym, jak i w grupie przyjaciół. Jestem pewna, że nikt nie będzie miał podstaw, aby pożałować, że stał się właścicielem tak eleganckiej i wartościowej gry.