Trwa ładowanie...

Recenzja e-booka: Macierzyństwo bez lukru 3

 Alicja Barszcz
Alicja Barszcz 17.02.2015 12:16
Recenzja e-booka: Macierzyństwo bez lukru 3
Recenzja e-booka: Macierzyństwo bez lukru 3

Dostałam e-booka...

O nie! Nie lubię czytać na monitorze komputera!

O macierzyństwie...

Hm... co nowego mogę się dowiedzieć? Przecież tyle już książek przeczytałam, sama jestem matką 2-letniej córeczki, która nieźle daje mi w kość. Wiem, że rodzicielstwo to poświęcenie i bezgraniczna miłość. Nawet nie bardzo miałam chęć zaczynać czytanie, ale w końcu się zebrałam. I co? „Macierzyństwo bez lukru” to chyba najlepsza książka o macierzyństwie i tacierzyństwie, do jakiej kiedykolwiek miałam dostęp!

Macierzyństwo bez lukru jest to wyjątkowa akcja charytatywna, w którą zaangażowali się blogujący rodzice. Powstały już 3 książki stworzone z ich tekstów, które są wydawane jako e-booki, a cały dochód z ich sprzedaży zostaje przesłany choremu na rdzeniowy zanik mięśni typu I 8-letniemu Mikołajowi. Już sama idea powinna skłonić wiele osób do zakupu, ale treść antologii jest równie wartościowa jak towarzysząca akcja.

Pierwszy raz spotkałam się z książką, w której na temat dzieci i ich wychowywania wypowiadają się rodzice, a nie naukowcy czy lekarze. I to nie tylko matki, które najczęściej lubią dzielić się swoją wiedzą i doświadczeniem, są bardziej otwarte i chętne do tego rodzaju działań, ale również ojcowie. To bardzo ważne, aby poznać również zdanie płci przeciwnej, a czasami mąż nie ma ochoty dzielić się swoimi odczuciami.

W „Macierzyństwie bez lukru” już na początku wypowiada się właśnie ojciec. W dalszej części zamieszczone są prawie na zmianę teksty rodziców obojga płci. Wiele tematów jest więc pokazanych z każdej strony - zarówno z punku widzenia mężczyzny, jak i kobiety. Daje to niesamowity obraz nie tylko rodzicielstwa, ale również partnerstwa. Ponadto dzięki książce odkryłam, jak niewiele tak naprawdę wiem o macierzyństwie i ile przede mną trudnych chwil - szczególnie w okresie dorastania mojego dziecka. Jeden z ojców - Maciej Ślużyński - z takim spokojem pisał o alkoholu, czy podkradaniu prezerwatyw przez swoich synów, że byłam w szoku. A jak ja bym się zachowała w tego typu sytuacjach? Doprawdy nie mam pojęcia...

Bardzo ciekawe jest również to, że w jednej książce można znaleźć komentarze rodziców w różnym wieku, z różnymi doświadczeniami, z różną ilością potomstwa. Daje to czytelnikowi możliwość porównania i zastanowienia się nad sobą i swoim postępowaniem, a nawet nauczenia się czegoś od osób z większym doświadczeniem. Autorzy poruszają zarówno wesołe, jak i trudne tematy. Pokazują, jak odnaleźć się z sytuacji, kiedy okazuje się, że nasze dziecko nie jest do końca zdrowe, czyli „zamiast do Włoch, trafiliśmy do Holandii”. W poszczególnych rozdziałach rzeczywiście nie ma „lukru”. Jest za to prawdziwe życie, brak czasu, brak zrozumienia, codzienne trudności, ale też radość z bliskości, partnerstwa, posiadania rodziny.

Książka uwrażliwia, pomaga docenić to, co się ma i oswoić się z myślą, że nigdy nie będzie różowo... Tak! „Macierzyństwo bez lukru” pokazuje nam – rodzicom, że wychowywanie dziecka to bezkresny ocean niepokoju, na którym można zagubić właściwą drogę, na którym nie możemy przewidzieć, co się stanie, ale którego przepływanie, a następnie dobicie do portu daje ogromną radość i satysfakcję.

Jestem bardzo wdzięczna nie tylko za wydanie takiego e-booka, ale też za sam pomysł jego powstania. Książkę czytałam jednym tchem pomiędzy jednym a drugim zapytaniem dziecka, między coraz to nowymi zabawami, do których córka chciała mnie angażować, wreszcie, gdy moja mała terrorystka i aniołek w jednym położyła się spać. Czytałam nawet w samochodzie w drodze do pracy (ściągnęłam sobie e-booka na telefon komórkowy – a naprawdę nie lubię czytać z elektronicznych urządzeń). Książkę polecam wszystkim matkom i ojcom – zarówno tym, którzy już cieszą się rodzicielstwem, jak i tym, którzy oczekują na jedyne w swoim rodzaju wydarzenie, jakim są narodziny ich dziecka.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze