Porywanie i łamanie podstawowych praw. Belgia przeprasza za zbrodnie kolonialne względem dzieci
W czasach kolonializmu Belgowie zasłynęli z promowania nienawiści pomiędzy grupami etnicznymi w swoich dominiach, a rasizm był filarem ich imperium. Teraz rząd w Brukseli przeprasza za prześladowanie par mieszanych i porywanie ich dzieci, które oddawano na wychowanie Kościołowi.
1. Pary mieszane rasowo były dyskryminowane
Rasizm leżał u podstaw belgijskiego imperium kolonialnego w Burundi, Kongo i Rwandzie. W związku z tym w oczach władz pary mieszane rasowo były niepożądane. Do tego stopnia, że do późnych lat pięćdziesiątych rządzący zniechęcali do nawiązywania takich romansów, a zawieranie oficjalnych związków małżeńskich było zakazane.
Mimo trudności biali i ciemnoskórzy wiązali się ze sobą. W szczególności dotyczyło to licznie przybywających do kolonii białych mężczyzn, którzy zakochiwali się w Afrykankach. Ze względu na zakaz ze strony władz, śluby katolickie były niemożliwe, co nie oznaczało, że zakochani nie mogli pobrać się w lokalnym obrządku. Owocem tych małżeństw, bądź zwyczajnych romansów, były mieszane rasowo dzieci.
Samo ich istnienie godziło w politykę segregacji i podważało promowaną przez Belgów supremację białych. W dodatku, jak możemy przeczytać w materiale przygotowanym przez "New York Times", oficjele obawiali się powtórki z kanadyjskiej rebelii nad Rzeką Czerwoną. Francuskojęzyczni, katoliccy metysi przeciwstawili się tam przyłączeniu ich osady do Kanady, do anglojęzycznej i protestanckiej prowincji, w której byliby mniejszością. W wyniku rewolty obalono lokalne władze.
2. Dzieci umieszczano w sierocińcach prowadzonych przez Kościół
Belgia postanowiła zabezpieczyć się zawczasu przed taką ewentualnością. Rząd nakazał zabranie dzieci o mieszanym pochodzeniu od rodzin w celu odseparowania ich od czarnoskórych Afrykanów oraz od ich bliskich, buntujących się przeciw segregacji. W ten sposób porwanych zostało od 10 000 do 20 000 dzieci. Bardzo często odbierano je samotnym matkom. Dzieci umieszczano w sierocińcach prowadzonych przez Kościół katolicki.
"New York Times" w swoim materiale cytuje słowa Asuumaniego Budagwy, sześćdziesięciopięcioletniego belgijskiego inżyniera, który padł ofiarą tej . Jak stwierdza: "Dzieci urodzone w czasach kolonializmu z mieszanych rasowo rodziców zawsze były uważane za zagrożenie dla kolonialnego przedsięwzięcia, dla zysków oraz dla prestiżu i dominacji białej rasy.
Premier Belgii Charles Michel wystosował niedawno w parlamencie oficjalne przeprosiny skierowane do ofiar. Prawie sześćdziesiąt lat po tym, jak kolonie uzyskały niepodległość, porwane dzieci i ich rodziny usłyszały te długo wyczekiwane słowa. Michel przeprosił za niesprawiedliwości i cierpienie, jakie Belgia na nich sprowadziła. W imieniu swojego rządu obiecał także otwarcie archiwów i pomoc ze strony administracji dla tych, którzy będą poszukiwać swoich oficjalnych dokumentów oraz starać się o należne im belgijskie obywatelstwo.
Zobacz także: Dlaczego w Afryce odnotowano tak mało przypadków koronawirusa?
OPRACOWANIE
Aleksandra Zaprutko-Janicka - krakowska historyczka i publicystka, współzałożycielka "Ciekawostek historycznych". Autorka blisko tysiąca artykułów popularnonaukowych. Napisała "Okupację od kuchni", "Piękno bez konserwantów" i "Dwudziestolecie od kuchni. Kulinarna historia przedwojennej Polski". Publikował między innymi w "Focusie Historia", "KUKBUK-u", "Świecie Wiedzy Historia" i "Fakcie".
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl