Opowieści krasnoludków (recenzja)
To nie są krasnoludki dobrze nam znane. Przede wszystkim są… nowoczesne. Między sobą kontaktują się za pomocą telefonów komórkowych, potrafią grać w klasy na klawiaturze komputera, a do świata ludzi przedostają się dzięki odbiornikowi radiowemu. A co najważniejsze – nie żyją obok ludzi, lecz w swojej krainie. Pochodzą ze Skandynawii i chyba czują sentyment do Wikingów…
Mimo nowoczesności i korzystania z dobrodziejstw wyspecjalizowanej technologii, trzymają się wiernie swojej tradycji. Najważniejszą istotą w krainie jest Babcia Krasnalkowa– najstarsza i najmądrzejsza, do której mieszkańcy chodzą po radę. Małe istoty pracują w kopalniach, żywią się tym, co daje im las, a ludziom pokazują się bardzo rzadko. Hańbą dla nich jest sprzedaż wizerunku na potrzeby produkcji gipsowych krasnali ogrodowych, które są przecież ich nieudolną karykaturą.
Krasnale poruszą się w mysich zaprzęgach po podziemnej autostradzie, a w razie niebezpieczeństwa wzywają ekipę od zadań specjalnych „Pompon” wyposażoną w groźną broń, dzięki której można unieszkodliwić nie tylko psa czy kota, ale nawet człowieka!
Zuzka i Staś – zwyczajne rodzeństwo - mieli to szczęście, że udało im się poznać i zaprzyjaźnić z kilkoma krasnoludkami, którzy opowiedzieli im o wielu swoich przygodach i zwyczajach, a Marcin Przewoźniak spisał je i nadał tytuł „Opowieści krasnoludków”. Schemat rozpoczęcia każdego z rozdziałów jest podobny: dzieci kładą się spać, opowiadają, co im się wydarzyło, a krasnoludki nawiązując do tego, opowiadają wersję własnych zdarzeń. Czasem podobny początek ma zupełnie inne (od „ludzkiego”) i niespodziewane zakończenie…
Oprócz tego, że bliżej poznajemy Gapcia, Iskierkę, Pompona, von Człap Człapa, Grzędę-Glindę, Bimboła, Bzdurkę, Jayo i wielu innych, to jeszcze dowiadujemy się, jak wyglądają zaloty w krainie krasnoludków, co to jest Święto Psot, dlaczego krasnale puszczają wianki w Noc Wielkiej Podróży, dlaczego zawsze mają czapki na głowach, jak grzecznie wyprosić gości z domu, jak przywołać Licho i jak je potem wygonić, a to jeszcze nie wszystko!
Opowieści krasnoludków to ponad stustronicowa księga sporych rozmiarów, która wystarczy na wiele wieczorów czytania. Jest także co oglądać: Zbigniew „Zby” Dobosz stworzył ogromnie dużo akwarelowych ilustracji. Każdy krasnal doczekał się portretu, odmalowanych jest wiele zabawnych sytuacji, a szczególnie ciekawe są detale stroju czy wyposażenia domów krasnali. Tutaj artysta, trzymając się wizji autora tekstu, popuścił wodze fantazji.
To wszystko sprawia, że księga może zacząć nowy wątek w dobrze nam już znanej historii krasnoludków. Będziemy musieli nieco przewartościować nasze wyobrażenia, ale myślę, że dzieci może przekonać fakt, że małe istoty z książki Marcina Przewoźniaka są im bliższe, bo żyją w obecnych czasach. I wcale się nie zdziwię, jeśli po tej lekturze będą przestawiały wszystkie radia w domu.