Trwa ładowanie...

Operacja bez traumy. Jak przygotować dziecko do zabiegu?

Prof. Andrzej Piotrowski każdego dnia podaje znieczulenie pacjentom Centrum Zdrowia Dziecka
Prof. Andrzej Piotrowski każdego dnia podaje znieczulenie pacjentom Centrum Zdrowia Dziecka (Archiwum CZD)

Miała półtora roku, była bardzo wesoła. Śmiała się i bawiła z pielęgniarkami. Gdy trafiła na salę operacyjną, wpadła w taką histerię, że lekarze z wielkim trudem podali jej znieczulenie. O oswajaniu strachu i roli rodzica w szpitalu rozmawiamy z ordynatorem anestezjologii z Centrum Zdrowia Dziecka.

1. Anestezjolog o pokonywaniu lęku przed operacją

Maska, przez którą jest podawane znieczulenie przypomina tę do inhalacji, a na sali przed i po operacji na dzieci czekają monitory, na których wyświetlana jest bajka o Kubusiu Puchatku. Wszystko po to, by złagodzić ból i strach dzieci, które muszą przejść operację.

Katarzyna Grzęda-Łozicka, redakcja WP abcZdrowie: Co mówić, a czego nie mówić dziecku przed operacją?

Prof. Andrzej Piotrowski, kierownik Kliniki Anestezjologii i Intensywnej Terapii Centrum Zdrowia Dziecka: Nie powinno się kłamać przede wszystkim. Nie wolno mówić dziecku, że pójdzie na zdjęcie (prześwietlenie), kiedy czeka go operacja guza mózgu. Znieczulenie jest wykonywane zawsze wcześniej, zanim zacznie się operacja.

Zobacz film: "Biopsja szpiku kostnego u dzieci bez znieczulenia"

A czy opowiadając dzieciom o wszystkim nie straszymy ich niepotrzebnie?

Rozmowa jest bardzo ważna. Nie może być zaskoczenia. Mówimy, że dziecko będzie spało, a potem się obudzi. Mówimy, że będzie miało wenflon, ale potem pielęgniarka go wyjmie. To ważne, żeby dzieci wiedziały, co to jest, bo często boją się strasznie, że im przez to wypłynie cała krew.

Wiele dzieci korzysta teraz z inhalacji, warto im pokazać taką maseczkę przed operacją. Powiedzieć, że podobną dostaną w szpitalu i przez nią będzie podane znieczulenie.

Rodzice, których pan spotyka przed zabiegiem często są bardziej zestresowani niż dzieci. O czym muszą pamiętać?

Rodzice powinni pamiętać, że dziecko będzie przeżywało ogromny stres, będzie musiało być na czczo przed zabiegiem, będzie od nich częściowo odizolowane. Ale też uspokajamy rodziców, że operacja nie będzie dziecka bolała.

Wcześniej przed zabiegiem anestezjolog spotyka się z dzieckiem i jego rodzicami i opowiada o tym, jak będzie wyglądać zabieg.

A jak odbywa się samo znieczulenie?

Najpierw poddajemy dziecko płytszej lub głębszej narkozie w zależności od wieku. Pół godziny przed zabiegiem dajemy w postaci tabletki lub rozpuszczonej ampułki lekarstwo rozluźniające. Potocznie nazywa się go ”głupim Jasiem”, bo dzieci często się po nim śmieją.

Dzięki temu w momencie, kiedy dziecko jest zabierane na salę operacyjną nie będzie odczuwało strachu, co więcej lek ten powoduje niepamięć.

Czyli dziecko zupełnie nie pamięta zabiegu?

Nic nie pamięta, przynajmniej nie powinno pamiętać. Dziecko może pamiętać tylko, że zjechało na salę operacyjną.

Czy dziecko może pić lub jeść przed zabiegiem?

Dziecko nie może jeść posiłku przez 6 godzin przed zabiegiem. Wyjątkiem jest pokarm matki, który wolno podawać do 4 godzin przed operacją. Wiele osób zapomina, że można pić wodę, herbatę lub sok przezroczysty do dwóch godzin przed operacją. Można, a nawet trzeba pić, bo jak ktoś nie pije całą noc przed zabiegiem, to zaczyna być odwodniony i wtedy znikają żyły.

A jak się odbywa samo usypianie?

Są dwie metody. Jeśli już jest założony wenflon, wtedy leki podajemy dożylnie. I drugi sposób, zwłaszcza jak jest to małe dziecko, usypiamy je za pomocą maseczki, do której podaje się tlen i środki usypiające. To działa w ciągu dwóch minut i dopiero wtedy zakładamy wkłucie dożylne.

Moje 3-letnie dziecko po operacji opowiadało mi, że pani kazała mu wybrać zapach w maseczce i on poprosił o zapach miodku. To możliwe?

W rzeczywistości ten zapach przypomina bardziej mazaki ścieralne albo zapach zgniłych jabłek i gruszek. Możemy go zneutralizować przez dodanie gazu rozweselającego. Ale my możemy dziecku zasugerować, jak to będzie pachnieć. Dzieci w 90 procentach poddają się naszej sugestii.

A jak jest z obecnością rodziców na sali? Jak długo mogą zostać przy dziecku?

To zależy od polityki szpitala i rodzaju zabiegów. W niektórych przypadkach rodzic może być do ostatniej chwili, czyli aż do momentu usypiania maseczką.

O czym pamiętać? Ważne, żeby rodzic nie był zmęczony. Dwa, trzy razy w tygodniu mamy na sali omdlenie rodzica albo ze stresu, albo dlatego, że rodzic wcześniej nie jadł.

W Holandii spotkałem się z tym, że rodzice są przy usypianiu dziecku cały czas. W niektórych sytuacjach zdarza się nawet tak, że to matka podaje dziecku maskę ze środkiem usypiającym. Ale tam w Utrechcie zawsze był przy takim rodzicu pracownik socjalny, który się nim zajmował. W Polsce jest różnie. W niektórych szpitalach rodzic nadal jest uważany za potencjalne źródło zarażenia chorobami.

A po operacji rodzic jest z dzieckiem?

Staramy się, żeby dziecko wyjechało z sali operacyjnej w półśnie, później trafia do sali wybudzeń, gdzie jest już z rodzicem. To jest bardzo ważne, żeby była taka sala, w której pod okiem pielęgniarek, pod kontrolą monitora, dziecko dochodzi do siebie. Budzenie pacjenta trwa 30-40 minut.

Obecność rodzica po zabiegu jest bardzo ważna. Ważne jest, żeby uspokoił dziecko, żeby przypomniał mu, gdzie jest, bo często dziecko tego nie pamięta.

Na sali pooperacyjnej są też bajki?

Tak, monitory z bajkami są dostępne i na sali przedoperacyjnej i na sali wybudzeń. Na dzieci czekają też przytulanki, które podarowała nam jedna z fundacji. Wszystko po to, żeby jak najmocniej złagodzić stres.

Zdarzają się nieprzewidziane sytuacje? Pamięta pan jakiś szczególny przypadek?

Mam dwa takie przypadki. Raz miałem do czynienia z dzieckiem z ciężkim autyzmem. Kiedy mama przywiozła go do szpitala zupełnie nie dało się dotknąć. Nie pomogło znieczulenie, dziecko zwijało się w kokon. Wtedy udało nam się podać inny środek znieczulający do picia i szczęśliwie udało się go zbadać. Groziło mu usunięcia jądra.

I drugi taki przypadek. Przyszła mała dziewczynka, miała półtora roku i była bardzo wesoła i z jakiegoś powodu nie dostała ”głupiego Jasia”. Bawiła się z pielęgniarkami i śmiała przed zabiegiem, już na bloku operacyjnym. W momencie, kiedy trafiła na salę operacyjną wpadła w totalną panikę, tak że nie mogliśmy sobie z nią poradzić, żeby ją uśpić.

Z dziećmi ”nigdy nie wiadomo”. To dowód na to, że leki uspokajające przed zabiegiem są bardzo ważne.

Każdego dnia w Centrum Zdrowia Dziecka jest wykonywanych około 30 operacji. Te łatwiejsze trwają 30 minut, najpoważniejsze nawet 6-7 godzin. Do dyspozycji lekarzy jest 11 sal operacyjnych.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze