Trwa ładowanie...

Najlepsze porady dla niemowlęcia i maluszka (recenzja)

Najlepsze porady dla niemowlęcia i maluszka (recenzja)
Najlepsze porady dla niemowlęcia i maluszka (recenzja)

Do tej pory nie miałam okazji zapoznać się z bogata twórczością Giny Ford. Kompletnie obce mi były jej rewolucyjne recepty na wszelkie dziecięce bolączki. Do sięgnięcia po „Najlepsze porady dla niemowlęcia i maluszka” zachęcił mnie wydawca, który napisał, że w tej małej książeczce znajdę spójny system porad, idealny dla każdego rodzica. Jeśli już sięgam po poradnik, lubię gdy jest w nim „samo gęste”, na dodatek podane w jasny, przejrzysty i uporządkowany sposób. Dorobek autorki również zachęcał do sięgnięcia po książeczkę. Oto krótka notka na jej temat:

„Gina Ford, położna i konsultantka, doradzała w wychowaniu niezliczonej ilości małych dzieci, rozwiązywała problemy wychowawcze w tysiącach rodzin, jest obecna w prasie i telewizji. Jej książki wnoszą zupełnie nowe podejście do kwestii wychowania i pielęgnacji dzieci. Mówi się wręcz o „dzieciach Giny”, czyli szczęśliwych maluszkach, w których pielęgnacji matki stosują się do porad Giny Ford. Publiczne wyrazy wdzięczności składały Ginie liczne sławne osoby. Jej książki zajmują 40 % angielskiego rynku poradników dziecięcych.”

Przyznacie, że brzmi to zachęcająco. Przeczytałam. Poradnik to broszurka. Jest poręczny i dość przejrzysty. Osobiście dodałbym odrobinę koloru. Jest stosunkowo niedroga, co jest dużym plusem w przypadku książek w ogóle, a tego typu pozycji w szczególności.

Autorka podzieliła książkę na sześć głównych działów:

  1. Spanie
  2. Karmienie mlekiem
  3. Odstawianie od piersi
  4. Trening nocniczkowy
  5. Zachowania i nawyki
  6. Bezpieczeństwo

Każdy z nich ma swoje podrozdziały, a wszystkie rady i wskazówki zostały wypunktowane. Dociekliwi rozwinięcie każdego z poruszanych tu problemów mogą znaleźć w innych książkach Giny Ford.

Nie da się zaprzeczyć, że niektóre z teorii autorki są rewolucyjne. A przynajmniej większości polskich mam mogą się takie wydać. Czy im przyklasną, to już kwestia indywidualnej oceny i filozofii życiowej czytelnika. Główne zasady wydają się jednak oczywiste i zgodzi się z nimi zapewne większość czytelniczek. Te zasady powtarzają się w przeważającej części proponowanych „modeli” wychowania. Oto one:

  • Rodzice potrzebują planu.
  • Dzieci potrzebują reguł i granic.
  • Rutyna daje dziecku poczucie bezpieczeństwa.
  • Żelazna konsekwencja jest podstawą wespół z bezbrzeżną cierpliwością.
  • Wymagania stawiane dziecku należy dostosować do jego możliwości.
  • Pochwała ma większą siłę, niż kara.

Tym prawdom przytaknie znaczna część mam bez względu na to, na ile da się je stosować w praktyce. Ale czy da się w ciągu siedmiu dni całkowicie odzwyczaić dziecko od pieluchy? Czy kluczem do rozwiązania znacznej części problemów jest odpowiedni schemat żywieniowy i odejście od karmienia na żądanie? Czy dziecko powinno spać tylko w ciemnym pomieszczeniu? To już bardziej dyskusyjne. Te kwestie, każdy może sam ocenić według własnych doświadczeń, potrzeb, możliwości i oczekiwań.

Warto pochwalić autorkę za to, że nie zapomina w swej książce o bliźniętach i ich umęczonych rodzicach. Podpowiada, jak rozwiązać kwestie ich usypiania, karmienia czy nauki korzystania z nocnika, tak by jakoś przetrwać.

Szczególnie przydatny jest ostatni rozdział poświęcony problemowi zapewnienia dziecku bezpieczeństwa w domu. Ta kwestia wydaje się oczywista, a jednak, dzień w dzień, na pogotowiu lądują roztrzęsione matki z poszkodowanymi maluszkami. Nigdy za dużo przypominania o tym, na co trzeba zwrócić szczególną uwagę, by zminimalizować ryzyko wypadku.

Ze względu na swą formę i bardzo przystępną cenę, poradnik wart jest polecenia. Można wyłuskać z niego przydatne wskazówki. Pozwala rodzicom, poszerzyć horyzonty, daje szansę poznania innego spojrzenia na newralgiczne problemy wychowawcze. Może też być przysłowiową brzytwą, której tonący się chwyta, gdy wszystkie inne sposoby zawiodą.

Porady Giny Ford zakładają korzystanie z zegarka, notatnika i kalendarza (dla ustalania wieku malucha). Raczej niewiele tu miejsca na spontaniczność i elastyczność. Nie trudno więc zgadnąć, że metody proponowane przez nią nie są dla każdego. Autorka stoi na stanowisku, że kluczem do szczęśliwego i spokojnego rodzicielstwa jest ściśle określony schemat żywienia, spania i zabawy. Nie ma tu miejsca na drzemkę o innej, niż wyznaczona porze, ani na jedzenie nie o tej godzinie, o której ustalono karmienie. Stosowanie zegarka do układania sobie życia z dzieckiem, według niej sprawia, że dziecko zaczyna funkcjonować jak zegarek. Gdy rygorystycznie przestrzega się schematu, życie staje się lekkie łatwe i przyjemne, a dziecko uśmiechnięte.

Czy tak jest w rzeczywistości trzeba sprawdzić empirycznie.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze