Myślała, że uwiera ją stanik. Okazało się, że to ból wywołany nowotworem piersi
40-letnia Lindsey Bishop po raz pierwszy poczuła dziwne "szarpanie" w prawej piersi w październiku 2016 r. Pojawiło się podczas ćwiczeń. Kobieta uznała, że dokuczliwy ból jest spowodowany źle dopasowanym stanikiem sportowym. Rzeczywistość okazała się jednak zupełnie inna.
1. Niespodziewana diagnoza
"Byłam zajętą, pracującą mamą, wychowywałam dwoje dzieci i czułam się doskonale, byłam okazem zdrowia. Jednak w październiku 2016 roku zaczęłam odczuwać dziwne szarpania w mojej prawej piersi. Był to czas, kiedy ćwiczyłam, żeby schudnąć, więc ból zrzuciłam na źle dopasowany stanik sportowy" - wspominała Lindsey.
Dopiero w styczniu, kiedy podczas używania antyperspirantu w kulce Lindsay poczuła ból ponownie, poszła do lekarza.
"Lekarz rodzinny nie mógł wyczuć guza, ale zasugerował, żebym i tak wykonała badanie" - powiedziała.
Skierowana do szpitala Nightingale Centre w Manchesterze, Lindsey nie martwiła się, a nawet rozważała odwołanie wizyty. "Zupełnie nie brałam tego na poważnie" - przyznała. Badanie fizykalne ponownie nie wykazało nic niezwykłego. Dopiero po USG powiedziano jej, że wykryto guza. Biopsja wykazała, że Lindsey miała raka piersi.
2. Długie i skomplikowane leczenie
Po wykonaniu tomografii komputerowej i rezonansu magnetycznego powiedziano jej, że leczenie obejmuje chemioterapię, lumpektomię i radioterapię. W marcu 2017 roku Lindsey rozpoczęła chemioterapię, udając się do szpitala raz na trzy tygodnie. W sumie przeszła sześć serii chemii.
Lindsey przyznaje, że nie była przygotowana na emocjonalne i fizyczne skutki chemioterapii. Jej zdrowie psychiczne znacznie się pogorszyło.
"Nie mogłam poradzić sobie z ogromem tego, co się dzieje, czułam się bezsilna. Byłam w naprawdę złym stanie" - powiedziała i dodała: "Moje dzieci pomogły mi przez to przejść".
W połowie czerwca Lindsey miała wykonane badanie, które wykazało, że rak się zmniejszył.
"Chociaż to była taka dobra wiadomość, po prostu nie mogłam jej wtedy dostrzec. Byłam zła i przestraszona" - wspomina.
Lindsay nie powiedziała o chorobie prawie nikomu. Chodziła w peruce i starała się wieść normalne życie.
3. Pomoc psychologa
Z czasem doszło do powikłań. Kobieta musiała poddać się kolejnej chemii, a kiedy miała lumpektomię, usunięto jej węzły chłonne. Chociaż zabieg zakończył się sukcesem, u Lindsey rozwinęła się infekcja z powodu nagromadzenia płynu limfatycznego. Musiała wrócić do szpitala na pięć dni. Dzięki antybiotykom udało się pokonać zakażenie.
We wrześniu Lindsay odbyła 20 sesji radioterapii w szpitalu Salford's Christie w celu zniszczenia ostatnich komórek rakowych. Psychicznie wciąż czuła się źle. Zaczęła współpracować z psychiatrą, który pomógł jej radzić sobie z chorobą.
"Dużo czasu zajęło mi dotarcie do punktu, w którym mogę o tym wszystkim otwarcie mówić" - powiedziała.
"Po 10 miesiącach leczenia powiedziano mi, że to sukces. Czułam się niesamowicie szczęśliwa, leczenie uratowało mi życie" - dodała.
4. Apel do kobiet
Lindsey dzieli się teraz swoją historią i współpracuje z organizacją charytatywną Prevent Breast Cancer, aby zwiększyć świadomość na temat mniej oczywistych objawów raka.
"Musimy regularnie sprawdzać piersi rozpoznawać zmiany, nawet jeśli nie ma guza. Kiedy moje córki będą starsze, nauczę je, czego szukać i jak się sprawdzać".
Nikki Barraclough, dyrektor wykonawczy Prevent Breast Cancer, podkreśliła zaś znaczenie badań przesiewowych piersi.
"Nasza wiadomość dla kobiet brzmi: nie ignorujcie listu z zaproszeniem na badanie piersi i przyjdźcie na wizytę. Jeśli masz jakiekolwiek objawy lub obawy, porozmawiaj ze swoim lekarzem rodzinnym. Objawy Lindsey były niezwykłe i błagamy kobiety, aby zwracały uwagę na piersi, słuchały ich ciał i zgłaszały się, jeśli odkryją coś innego" - zaapelowała Barraclough .
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl