Moi przyjaciele Tygrys i Kubuś. Sport to jest to (recenzja)
W dzieciństwie Kubusia Puchatka raczej nie lubiłam. W telewizji królował Bolek i Lolek, a książka mnie przygnębiała. Serio. Jak czytałam "głupiutki miś" to odczuwałam niesmak. Później dorosłam, założyłam rodzinę i zapoznałam się z Kubusiem na nowo.
Okazało się, że potrafi być całkiem zabawny. Jednak szybko pokonała mnie ilość wariacji na temat Stumilowego Lasu i jego mieszkańców. W związku z tym Tośkę i Jej Klub Detektywów omijałam dużym łukiem.
Pewnego dnia, dawno, dawno temu, włączyłam córce Disney Playhouse całkowicie zmieniłam zdanie o Tosiuli. Może i wytwórnia Disneya odcina kupony od kultowego dziecięcego bohatera, wysysa wszystkie soki z tematu, ale robi to, moim zdaniem, zręcznie i z korzyścią dla młodocianej widowni.
Bohaterowie, którzy przecież są bardzo charakterystyczni, na szczęście konsekwentnie zachowują swe indywidualne cechy. Nikt na przykład nie wpadł na pomysł drastycznych zmian w dubbingu, co mogłoby unicestwić "Kubusia". Poznajemy kilkoro nowych przyjaciół Jeżulkę, żółwia, borsuka, no i oczywiście Tosię. Lumpek już nie jest bohaterem jednej bajki. Krzyś nadal pojawia się od czasu do czasu (ponieważ "dorósł" ma mniej czasu na zabawę).
Koniec ogólników. Czas na konkrety.
"Tośka i Przyjaciele" to bajka kolorowa, dobrze zrealizowana, łatwa w odbiorze. Znani, sympatyczni i lubiani bohaterowie na 100% przyciągną dzieci do TV. Zapewnią im rozrywkę i to, co w krótkich bajeczkach dla dzieci lubię najbardziej, pewną dozę edukacji. Nienachalnej edukacji dodam!
Mamy standardowy przekaz: w grupie raźniej i łatwiej. Wsparcie przyjaciół jest w życiu bardzo ważne. Oprócz tego do dzieci dociera komunikat: każdy ma prawo być, kim chce. Różnimy się od siebie, czasem nawet bardzo, ale musimy się szanować. Nie wolno oceniać, odtrącać i wyszydzać innych, tylko dlatego, że nie są tacy jak my. Każdemu należy dać szansę.
Szczególnie intensywnie przesłanie to płynie z odcinka pt. "Przyjaciel Skunks". Sama koncepcja cyklu zakłada propagowanie działania w grupie, a przede wszystkim niesienie pomocy tym, którzy jej potrzebują. I to pomocy z potrzeby serca, a nie dla osiągnięcia korzyści (rzecz jasna dzieci same tak daleko idących wniosków nie sformułują, trzeba im ciut pomóc, odpowiednio komentując wydarzenia).
Ponadto Detektywi pokazują jak rozwiązywać problemy w sposób nie zawsze oczywisty (kto by wpadł na pomysł rozbijania bańki mydlanej burczeniem w brzuchu?). Uczą logicznego (choć tu niekiedy mam pewne wątpliwości) myślenia. Wszystkie bajki z tego cyklu angażują małego widza dzięki elementom interaktywnej zabawy.
Historyjki są interesujące, krótkie i dynamiczne, dzięki czemu przykuwają uwagę dziecka. Moim zdaniem nie ogłupiają i korzystanie z nich dla uciechy dzieci i naszej wygody jest dobre. Oczywiście pod warunkiem, że nie robimy z bajki niańki. Zaangażujmy się chociaż trochę w omówienie przygody, która zafascynowała syna czy córkę, a wtedy mamy szansę, że wyciągną właściwe i pożądane wnioski na przyszłość.
Polecam! Zaowocuje. U nas chętnie ogląda zarówno trzy-, jak i ośmiolatek.