Mity pracy domowej - recenzja
Temat doskonale znany każdemu rodzicowi dziecka w wieku szkolnym. Zagadnienie tym bardziej bliskie, że każdy z nas kiedyś był uczniem. Praca domowa – inwestycja w edukację czy przykry obowiązek bez większych korzyści?
Książka "Mit pracy domowej" skłania do refleksji nad, wydawałoby się, oczywistym tematem. Od zawsze nauka szkolna wiąże się z odrabianiem zadań domowych. Mimo różnych opinii rodziców i samych uczniów – zadaną pracę domową należy wykonać. Jednak, czy ma to głębszy sens…?
1. Kto z nas się nad tym zastanawia?
Autor książki "Mit pracy domowej" przytacza dostępne dowody niepotwierdzające, że odrabianie zadań przynosi pozytywne efekty w postaci rozwoju odpowiedzialności i samodyscypliny u dzieci. Niestety, nauczyciele "z góry przyjmują, że dzieci muszą codziennie lub kilka razy w tygodniu odrabiać coś po szkole’" (s. 8). Zdarza się, że praca domowa nie ma większego celu, ale zadaje się ją w imię samej idei.
Tym samym stawia się nie na jakość, a na ilość. W efekcie liczba prac domowych wzrasta – i to u coraz młodszych uczniów. Obarczeni są również rodzice, którzy zmęczeni po pracy siedzą z dzieckiem nad lekcjami nieraz do późnych godzin wieczornych.
O stresie dzieci już nie wspominając… Co więcej, autor książki zwraca uwagę na jeszcze jeden ważny argument – czas pochłaniany przez prace domowe przyczynia się do licznych konfliktów rodzinnych. Członkowie rodziny są spięci, chcieliby odpocząć, a praca domowa pochłania te chwile, które powinny być wolne. Nieraz brakuje czasu na inne dodatkowe zajęcia, które mogłyby rozwijać pasje i autentyczne zainteresowania dziecka.
2. Błędne koło
Czy nauczyciele nie są świadomi toczących się dyskusji na temat pracy domowej? Okazuje się, że sprawa nie jest wcale taka oczywista. Wielu pracowników szkoły nie widzi potrzeby zadawania zadań domowych, jednak często domagają się ich… rodzice. Jak to jest możliwe? Rodzice kierują się myśleniem, że "dopóki dzieci codziennie mają dużo do zrobienia, to znaczy, że się uczą" (s. 24).
Co więcej, niektórzy nawet domagają się prac domowych, twierdząc, że w ten sposób popołudnia zostaną sensownie spędzone. Trudno jest więc znaleźć złoty środek, gdy część osób uważa zadania domowe za całkowicie nieprzydatne, a inni wierzą w ich wartość.
3. Dobra praca domowa, czyli jaka?
Na szczęście nie do końca jesteśmy skazani na walkę z wiatrakami. Zadania domowe mogą przynieść dużo dobrego, ale pod pewnymi warunkami. Z pewnością nie powinno się ich zadawać dla samej idei zadawania. Byłoby świetnie, gdyby stanowiły uzupełnienie tematu lekcyjnego, np. w formie eksperymentu, który można przeprowadzić tylko w warunkach domowych. Idealnymi zadaniami byłyby takie, które da się wykonać z rodziną, a także rozwijające umiejętność i pasję czytania.
Tymczasem praca domowa jest często powielaniem tego, co dziecko robiło na lekcji. W efekcie lepsi uczniowie ćwiczą umiejętności, które już opanowali, a słabsi utwierdzają się w tym, że czegoś nie rozumieją. Rozwiązaniem byłaby intensywniejsza praca w klasie. "Wiele zadań przynosi największą korzyść, gdy uczeń robi je w klasie, gdzie od razu może otrzymać informację zwrotną" (s. 110). Co z wypracowaniem samodyscypliny i odpowiedzialności?
Na pytanie, czy prace domowe kształtują u dzieci samodyscyplinę, nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Niestety, w dużej mierze uczniowie muszą po prostu przyzwyczajać się do wymagań szkolnych. "Zadaje się dzieciom pracę domową między innymi dlatego, że później nie będą chciały jej odrobić. Muszą wyrobić w sobie dyscyplinę, zęby przebrnąć przez coś, co uważają na niewarte zachodu" (s. 125). Czas to zmienić.