Marysia jest jeszcze w brzuchu mamy, a już potrzebuje pilnej pomocy
Marysia jeszcze się nie urodziła, a już wiadomo, że czeka ją poważna operacja serca, która ma uratować jej życie. Jej mama trafiła pod opiekę lekarzy z Niemiec i tam czeka na poród. Aby jednak dziewczynka dostała szansę na przeżycie, potrzebne są pieniądze.
1. Wyczekana córeczka
Początkowo nic nie wskazywało na dramat, który ich czeka. Ania i Dawid są młodym małżeństwem. Dzień, w którym dowiedzieli się, że spodziewają się dziecka, wpisali na listę najważniejszych dni w życiu. Ania zaczęła dbać o siebie bardziej niż zwykle, nie denerwowała się. Początek jej ciąży przebiegał wzorowo. A później przyszła wiadomość, która ścięła młode małżeństwo z nóg: ich córeczka cierpi na skomplikowaną wadę serca. Może nie przeżyć.
2. "Leczenia szukaliśmy wszędzie"
Pani Anna trafiła na dodatkowe badania, ale diagnozę lekarze postawili dopiero po zrobieniu echa serca. Okazało się, że nienarodzona jeszcze dziewczynka ma bardzo duży ubytek w przegrodzie międzykomorowej, przełożenie wielkich pni tętniczych, zwężenie zastawki płucnej oraz zwężenie zastawki trójdzielnej z niedorozwojem prawej komory.
- Wtedy jeszcze te słowa były dla nas niezrozumiałe, nie widzieliśmy, co to oznacza. Dziś, po przeczytaniu setek artykułów w internecie oraz poznaniu wielu rodzin, które zmierzyły się z podobną wadą, już wiemy... Ta wiedza paraliżuje. Jest źle – wyjaśnia mama dziewczynki.
W poszukiwaniu leczenia młode małżeństwo zjeździło całą Polskę. Niestety wielu lekarzy nie dawało wielkich szans. I wtedy trafili na prof. Edwarda Malca z Krakowa, kardiochirurga.
- On dał nam niesamowitą nadzieję i siłę do dalszej walki – mówi Dawid Lisiewicz, tata dziewczynki.
Aby uratować serce Marysi operacja musi odbyć się w Niemczech, w klinice w Munster, gdzie odbywają się tak skomplikowane zabiegi.
3. Czas do porodu mija bardzo szybko
Anna do Munster wyjechała 23 października. – Miała już badania i potwierdzają one to, co wiedzieliśmy wcześniej. Marysia potrzebuje operacji, która sprawi, że jej serce będzie miało 2 komory o równej wielkości. Teraz ta prawa jest 2 razy mniejsza. Czekamy więc na poród, a później na pozytywny finał operacji. Wiadomo, martwimy się bardzo, ale z wiadomością o tym, że dziecko urodzi się chore, pogodzić się nie da – mówi Dawid Lisiewicz.
Poród zaplanowany jest na grudzień 2020 r. Wiadomo, że Marysia waży 2,8 kg. To sporo jak na dziecko z wadą serca, choć strach o zdrowie i życie jej rodziców nie opuszcza.
- Przyzwyczailiśmy się już do niego, ale nie mamy innego wyjścia. Odliczamy dni do porodu, operacji i powrotu do domu. Właśnie złożyłem łóżeczko, wybraliśmy już wózek, czekają także ubranka. Mam nadzieję, że Marysia przyjedzie jak najszybciej – podsumowuje Dawid Lisiewicz.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl