Mamo! Wszyscy mieli ospę - chcę i ja!
Moda na tzw. ospa party przyszła do nas z USA. Rodzice specjalnie zarażają swoje dzieci, bo są przekonani, że im wcześniej maluch przejdzie ospę, tym lepiej dla niego. Poza tym w ten sposób mają kontrolę, bo sami wybierają moment infekcji. Lekarze słysząc o takich praktykach, łapią się za głowy.
To efekt powszechnego poglądu, że ospa wietrzna jest chorobą niezbyt groźną, nie dającą powikłań, więc lepiej, gdy dziecko ją przechoruje. „Ospa party”, czyli organizowanie przyjęć w domu dziecka chorego na ospę, aby zarazić inne dzieci (podając np. przekąski jedzone rączkami, co ma zwiększyć prawdopodobieństwo zachorowania), są coraz popularniejsze. Wystarczy przejrzeć fora internetowe, by przekonać się, że rodzice zachęcają innych do takiego właśnie sposobu „przejścia” przez ospę. W USA rodzice sprzedają sobie przez Internet lizaki z ospą, przesyłają sobie pocztą przedmioty codziennego użytku chorego dziecka – np. smoczki, butelki czy kocyki.
1. Nieprzewidywalne ryzyko
Rodzice zapominają jednak, że
ospa wietrzna to choroba nieprzewidywalna, trudno określić, jaki będzie miała przebieg u dziecka i czy nie będzie powikłań. Co ważne, problemy mogą pojawić się nawet u dotychczas zdrowych dzieci. Najczęściej spotykane powikłania to: nadkażenia skóry, zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych i mózgu, zapalenie móżdżku, zapalenie płuc, małopłytkowość (zmniejszenie liczby płytek krwi, co może prowadzić do krwawień), ropne zapalenie skóry wywołane przez gronkowce i paciorkowce.
- Liczba hospitalizacji z powodu ciężkiego przebiegu i powikłań ospy wietrznej wynosi średnio około 1000 rocznie. Dlatego osobiście jestem przeciwniczką świadomego narażania dzieci na zachorowanie na ospę wietrzną i odradzam uczestnictwo w „ospa party”. W swojej codziennej pracy widzę skutki takich, nie zawsze przemyślanych decyzji – mówi pediatra dr n. med. Alicja Karney, Kierownik Oddziału Hospitalizacji Jednego Dnia w Instytucje Matki i Dziecka.
– Jak można celowo zarazić dziecko, narazić na chorobę? Nie zapominajmy, że każdy wirus czy bakteria mogą potencjalnie zabić – dodaje dr Danuta Chrzanowska-Liszewska, pediatra. – Nie można przewidzieć, jak dziecko przejdzie tę chorobę, lekko czy z powikłaniami.
Warto pamiętać, że ryzyko wystąpienia powikłań, w tym śmierci, jest 10-20 razy większe u niemowląt i dorosłych niż u dzieci w wieku od 1 roku do 4 lat. Dlatego lekarze radzą – lepiej dziecko zaszczepić, niż celowo narazić na chorobę.