LEGO DUPLO – doskonała zabawa w każdym wieku!
Klocki LEGO DUPLO to gwarancja doskonałej zabawy dla dzieci w każdym wieku i – jak się okazało podczas naszych testów redakcyjnych – także dla ich rodziców. Dwójka naszych redaktorów przez dwa tygodnie testowała zestaw LEGO DUPLO "Domek wielofunkcyjny" oraz "Pociąg parowy". Z jakim efektem? Zobaczcie sami!
Katarzyna Stańczyk: Małe klocki – duża przyjemność. Zabawka, która rozwija i zachęca do eksperymentów.
Układanie klocków niesamowicie rozwija i stymuluje dzieci. To wspaniała zabawa, odpowiednia zarówno dla małych, już od 1,5 roku życia, jak i dla starszych dzieci. Jej ogromną zaletą jest to, że ma nieskończone możliwości, nieprawdopodobnie rozwija wyobraźnię, kreatywność i wiele innych umiejętności.
Jestem mamą dwóch chłopców w wieku 17 miesięcy oraz 5 lat. Każdego dnia wymyślam dla nich różne kreatywne zabawy, starając się połączyć ich zainteresowania. Chłopcy są na innych etapach rozwoju, więc znalezienie dla nich punktów wspólnych nie zawsze jest łatwe.
Klocki są jedną z zabaw, w którą z takim samym zapałem angażuje się zarówno maluch, jak i przedszkolak. Z dużą ciekawością przystąpiłam więc do testowania zestawu klocków LEGO DUPLO. Zastanawiałam się, czy przy takiej różnicy wieku dzieci będą w stanie dłużej bawić się jedną wspólną zabawką? Okazuje się, że tak – i robią to naprawdę wspaniale!
Zalety układania klocków
W naszym domu wszyscy chętnie układamy klocki. Jako rodzice zdajemy sobie sprawę z tego, że świetnie rozwijają dzieci, ucząc je logicznego myślenia, relacji przestrzennych, koordynacji ręka-oka, a także wspierając rozwój motoryki małej. Dla mnie, jako mamy-marzycielki, istotne jest także to, że stymulują rozwój wyobraźni u dzieci, zachęcając je do eksperymentowania i realizowania własnych koncepcji.
Doceniam również to, że klocki są prostą zabawką, która daje nieograniczone możliwości. Umożliwiają ciągłe wymyślanie nowych zabaw, co jest istotne dla dzieci, które często szybko się nudzą. Klocki nie należą do zabawek, które po jednym dniu odkłada się do kąta i szybko o nich zapomina. Zachęcają do tego, by często po nie sięgać i nieustannie oferują dzieciom coś nowego.
Nauka wspólnej zabawy
Dużą zaletą klocków jest to, że zachęcają do pracy w grupie. Małe dzieci często mają problem z dzieleniem się zabawkami. Moi chłopcy również potrafią rywalizować o jedną zabawkę, choć w pokoju mają wiele innych, którymi mogliby się pobawić w tym czasie. Klocki umożliwiają im spędzenie czasu razem, ucząc współpracy, a także zapewniają przyjemność płynącą ze wspólnego osiągnięcia celu.
Dodatkowo żaden z chłopców się przy nich nie nudzi. Gdy pobawią się razem, każdy może realizować własne pomysły – i wciąż bawić się jedną zabawką!
Klocki LEGO DUPLO dla małych i dużych
Z przyjemnością i z ciekawością przystąpiliśmy całą rodziną do testowania zestawu LEGO DUPLO „Wielofunkcyjny domek”. Starszy syn przeglądał instrukcję kartka po kartce, odwzorowując to, co było narysowane na obrazkach. Dużą przyjemność sprawiało mu budowanie według instrukcji. Czuł, że robi coś samodzielnie i że mu to wychodzi!
Młodszy z kolei dopasowywał do siebie kwadratowe klocki – budował wieżę i montował ją na podstawce. Klocki LEGO DUPLO są dostosowane do małych rączek, mają odpowiedni kształt i wielkość, dzięki czemu łatwo się je do siebie przyczepia. Dla mojego malucha, który uczy się rozpoznawać kształty, dopasowywanie do siebie klocków i ich rozłączanie ma duże znaczenie. Dla mnie z kolei ogromną zaletą jest również ich wielkość. Klocki są duże i bezpieczne, dzięki czemu nie muszę obawiać się, że maluch je połknie.
Budujemy, co dusza zapragnie
Gdy wspólnymi siłami zbudowaliśmy piętrowy domek, zabawa nie miała końca! Chłopcy bawili się figurkami dołączonymi do zestawu, a starszy syn co i rusz wymyślał nowe historie. Młodszy był bardzo szczęśliwy, otwierając i zamykając okienka, wkładając ręczniki do szufladek czy wprawiając w ruch bujanego konia. Najciekawsze jednak było to, co wydarzyło się później.
Po zabawie w domek chłopcy przystąpili do realizacji własnych pomysłów. Młodszy uzupełniał płaską planszę kwadratowymi klockami, tworząc w ten sposób solidny fundament, a starszy z zapałem zaczął budować… statek piracki. Domek szybko zamienił się w pływającą łajbę. Szuflady z kuchni domku stały się skrzyniami na skarby, białe ławki sterami, a kanapy tarasami widokowymi.
Gdy już piraci splądrowali zbudowane z klocków wyspy, statek zamienił się w kontenerowiec przewożący ciężkie skrzynie na drugi kraniec świata. Z radością przyglądaliśmy się, jak synek realizuje swoje coraz ciekawsze pomysły!
Klocki LEGO DUPLO pozwoliły nam przyjemnie spędzić całe popołudnie. Umożliwiły dzieciom wspólną zabawę, mimo że są w różnym wieku i mają zupełnie inne zainteresowania. Pozwoliły też rozwinąć ich umiejętności motoryczne i zachęciły do własnych eksperymentów. To świetna zabawa dla każdego i doskonały pomysł na rodzinne spędzenie czasu!
Krzysztof Olszewski: LEGO DUPLO2.0. Gdy klocki podłączysz do aplikacji, zabawa zaczyna się na nowo
Pierwsze klocki LEGO wpadły w moje ręce ponad 30 lat temu. Ostatni zestaw kupiłem kilka dni temu. Dla trójki moich małych dzieci, choć również trochę dla siebie.
Czerwony domek zwieńczony eleganckim czerwonym spadzistym dachem. Całość w kolorowym pudełku otwieranym od góry, na którym było mnóstwo rysunków LEGO i lista elementów, z których składał się zestaw. Pudełko było tak piękne, że traktowałem je jako część zestawu. Pamiętam, jak budowałem i składałem całość, pakując do pudełka, za każdym razem ciesząc się, że dostałem LEGO. To pierwsze i być może jedyne LEGO, które miałem w dzieciństwie, bo tylko te zapamiętałem. Ale zabawa nim trwała przez wiele lat. Potem klocki powędrowały w dobre ręce – może służą komuś do dziś.
LEGO DUPLO potrafi zaskoczyć
Gdy na świat przyszła 10-letnia dziś córka, klocki LEGO również były jedną z pierwszych zabawek. Zestaw LEGO DUPLO, kilka klocków. To wystarczyło. I jak to z LEGO bywa, zakup okazał się wyjątkowo trwały, bo to samo DUPLO odziedziczył urodzony dwa lata później brat. To wtedy kolekcja powiększyła się po dodatkowe klocki, ale też pociąg LEGO DUPLO z torami, który był największą atrakcją… Gdy pojawiało się pytanie, co kupić maluchom na kolejne urodziny, klocki LEGO zawsze były na liście zakupów. Dzięki temu kolekcja DUPLO zajęła już dużą plastikową skrzynię… i cały czas rośnie. Teraz za sprawą trzyletniego Adama, który otrzymał w prezencie LEGO DUPLO „Pociąg parowy”, a dwa dni później dokupiliśmy do niego LEGO DUPLO „Tory kolejowe i wiadukt” (LINK).
Wydawałoby się, że dziś, gdy nawet najmłodsi otoczeni są ekranami, widzą rodziców ze smartfonami w dłoni, ciężko zaskoczyć ich czymś wyjątkowym. O dziwo – twórcom klocków LEGO znów się to udało.
Żółty, czerwony, niebieski….
Nowy zestaw LEGO DUPLO nie wymaga od rodzica ani dziecka ślęczenia nad instrukcją. Tak naprawdę wystarczy spojrzeć na pudełko, by zbudować pierwszą konfigurację: tory kolejowe wraz ze stacją i klockami funkcyjnymi. Co to takiego? Wystarczy włożyć do lokomotywy cztery baterie AAA (nie ma ich w zestawie), by DUPLO nabrało zupełnie nowego znaczenia. Klocki funkcyjne sprawiają, że pociąg zatrzyma się, wyda dźwięk wlewania paliwa, zmieni kierunek jazdy, zapali bądź zgasi światła lub użyje sygnalizacji dźwiękowej – czytamy w opisie tego rozwiązania. I rzeczywiście tak to działa.
O tym, gdzie położyć klocki, decydujemy podczas zabawy, więc dzięki temu tor jest znacznie atrakcyjniejszy dla malucha, gdy ten widzi, jak pociąg reaguje na jego pomysły i komendy. Pociąg może więc się sam zatrzymać, a następnie zmienić kierunek jazdy, by jechać tyłem, a po jednym okrążeniu znów pojechać do przodu. Wystarczy dołożyć kolejny klocek i pociąg zatrzymuje się, trąbi lub zmienia światło.
Nawet 3-latek może bawić się z 8-latkiem
Dzieci nie byłyby sobą, gdy nie eksperymentowały, bo po kilkunastu minutach 3-latek skojarzył, że jego "stare" klocki LEGO DUPLO pasują do nowego zestawu, a to co najważniejsze – pasują do niego tory. Tak więc budowa zaczęła się na nowo, a z małego kółka zrobił się tor, który zajął znaczną część podłogi. Jego kształt udało nam się wielokrotnie zmieniać dzięki dwóm zwrotnicom z zestawu kupionego jeszcze dla starszego syna. Oczywiście maluch sam z układaniem toru sobie nie poradzi, ale widząc, jak długa może być ta trasa, do zabawy włączył się 8-letni brat, któremu udało się stworzyć tor i wykorzystać wszystkie dostępne elementy.
Jako tata uznałem, że jak szaleć to szaleć i na Allegro kupiłem zestaw dodatkowy – kolejne tory, ale przede wszystkim wiadukt, który sprawił, że tor zajmuje już niemal cały pokój. Paczka przyszła dzień później, a zamiast koła, na podłodze pojawiła się piękna ósemka, która była już wielokrotnie przebudowywana. To o tyle łatwe, że klocki – niezależnie od tego, czy były kupione wczoraj, czy 8 lat temu – idealnie do siebie pasują. Trudno je również zniszczyć, stąd po chwili nie jesteśmy w stanie odróżnić, które klocki są nowe, a które "stare". Co prawda tory kupione kilka lat temu są ciemnoszare, ale to tylko kolor. Pozostałe elementy się nie zmieniły. Wszystko wygląda jak nowe. To chyba największa zaleta LEGO, a w szczególności DUPLO.
LEGO 2.0. z aplikacją
W zestawie LEGO DUPLO „Pociąg parowy” zaskoczyła mnie… aplikacja. Przyznam szczerze, że nie zwróciłem nawet uwagi na to rozwiązanie i dopiero po przejrzeniu instrukcji odkryłem, że LEGO DUPLO doczekało się bezpłatnej apki na smartfony. Aplikacja LEGO® DUPLO® Connected Train działa zarówno na iOS, jak i Androidzie i umożliwia połączenie zestawu LEGO DUPLO „Pociąg towarowy” (10875) lub LEGO DUPLO „Pociąg parowy” (10874). Samo połączenie wymaga naciśnięcia jednego przycisku umieszczonego pod lokomotywą, by po kilku sekundach na ekranie zobaczyć "panel sterowania".
Muszę przyznać, że zainteresowanie malucha klockami LEGO DUPLO osiągnęło apogeum. Z poziomu pięknej aplikacji możemy pociągiem sterować, zatrzymywać go, zmieniać kolory przednich świateł i oczywiście używać syreny. Podczas jazdy na ekranie urządzenia wyświetlana jest animacja i maszynista/konduktor, który gwałtownie reaguje na to, gdy pociąg np. się zatrzymuje lub zmienia kierunek jazdy. To oczywiście tylko jedna z funkcji programu. Aplikacja podpowiada również, jak ułożyć tory kolejki w różnych wariantach, gdy zaznaczymy, które zestawy posiadamy. Podpowiada również, jak zbudować np. stację kolejową czy jak bawić się z wykorzystaniem klocków funkcyjnych. W aplikacji można zbierać również nalepki, ale ta funkcja dla trzylatka jest póki co zbyt trudna i nie skorzystał z niej ani razu. Co ważne, apka może sterować pociągiem, który jeździ po torach, ale można bawić się nią również, gdy torów i pociągu nie mamy pod ręką. I co najważniejsze – nie ma tu żadnych propozycji kup coś, a twój pociąg będzie lepszy. W apce LEGO niczego kupić się nie da.
Stąd moja osobista opinia: dziś, gdy w smartfonie mamy niemal wszystko, połączenie tradycyjnych klocków z doskonale wyglądającą animowaną aplikacją to był strzał w dziesiątkę. Klocki nie nudzą się dzieciom już po pierwszych kilku dniach, a co najważniejsze, do zabawy chętnie maluchy wykorzystują również zestawy, które kupiliśmy wiele lat temu.
To zresztą najlepszy dowód na to, że klocki LEGO się nie starzeją.
Dzieci uwielbiają się bawić. Rozmowa z psychologiem o znaczeniu kreatywnej zabawy w rozwoju dziecka
Poprzez zabawę dzieci poznają świat i siebie samych. W jaki sposób wspierać ich w tym procesie? Jakie zabawki okazują się być dla dzieci najlepsze? I dlaczego nie powinniśmy decydować, jak ma wyglądać zabawa naszych pociech? Na te i inne pytania odpowiada psycholog Anita Janeczek-Romanowska.
Dzieci codziennie się bawią. Ale rodzice nie zastanawiają się, czym dla ich pociech jest zabawa. Rozrywką? Rodzajem nauki?
Zabawa jest jednocześnie paliwem i istotą dzieciństwa. Dzieci poprzez zabawę realizują dużo potrzeb – rozwoju, kreatywności, sprawczości, współpracy, relacji, autonomii i wiele, wiele innych. Zabawa to aktywność zupełnie naturalna w świecie dzieci, zwierząt i dorosłych. Zdarza się jednak, że o ile ci ostatni lubią się bawić np. oglądając seriale, o tyle zabawa ich dzieci bywa czasem tematem dyskusji. Bardzo często spotykam się z przekonaniem, że to co robią, dzieci to "tylko zabawa i strata czasu". Że mogłyby zająć się czymś ważnym, edukacyjnym, czymś, co będzie istotne dla ich przyszłości np. nauką języka angielskiego albo uczeniem się liter. Tymczasem zabawa to dla dzieci sposób na budowanie kontaktu z samym sobą i zadawaniem sobie pytań „Co lubię?”, „Co sprawia mi radość?” oraz z drugim człowiekiem („Co się stanie, jak stuknę klockiem?, Jak zareaguje na to dorosły?, Uśmiecha się, czyli zrobię to jeszcze raz!). Ten niesamowity taniec relacyjny, jaki niosą pierwsze zabawy, widać już u niemowląt. Uśmiechanie się, wodzenie wzrokiem, odwracanie głowy – dla dzieci to właśnie zabawa i kontakt z drugim człowiekiem jest pierwszą szkołą komunikacji. Kiedy dzieci przestają być niemowlętami, ich zabawa ewoluuje, przynosi im kolejne korzyści i pomaga pokonywać różne etapy rozwojowe. Najpierw dzieci "bawią się", oglądając twarze bliskich, nawołując ich, potem bawią się swoim ciałem ipierwszymi zabawkami. Na początku przedszkola, czyli ok. 3. urodzin teoretycznie są gotowe bawić się z innymi, ale tak naprawdę bawią się obok, ale już ok. 4. urodzin aktywnie szukają zabaw z rówieśnikami. Etapy rozwoju zabawy bardzo wyraźnie pokazują nam, że nie jest ona niczym zbędnym, a wręcz koniecznym. Jest drogą od bliskości z opiekunami, przez poznawanie siebie, aż po wyjście do świata relacji. Kraina zabawy to kraina bezpieczeństwa – tam wszystko jest możliwe i wszystkim można się zająć, nawet tym, co na co dzień jest trudne i przerażające.
Czy rodzice powinni podpowiadać dziecku, czym powinno się bawić?
Myślę, że rodzice mogą się uczyć zabawy od dzieci, bo to one są ekspertami w tej dziedzinie. Oczywiście, zdarza się, że dorośli chcą coś pokazać, wytłumaczyć, budować według instrukcji, ale prawda jest taka, że dzieci nie trzeba uczyć zabawy. To, co na pewno warto robić, to zaciekawiać się tym, jak one chcą to robić. Próbować podążać, pytać, jaki mają pomysł na daną zabawę, budowlę, konstrukcję z kartonów itd. W psychologii nazywamy to niedyrektywną zabawą i wiemy, że taki sposób bycia w relacji z dzieckiem bardzo służy obu stronom. Dzieci mają szansę na pokazanie swojej autonomii, dochodzenia do celów własną drogą, ale przede wszystkim do kreatywności. Mogą tworzyć tak, jak one chcą i rozwijać swój potencjał. Dorośli też mogą skorzystać – odpuścić kontrolę, obserwować tego małego eksperta, po prostu być obok, cieszyć się i pielęgnować więź z dzieckiem. Żeby przekonać się, że dzieci wiedzą, jak się bawić, czasem wystarczy wyjść z nimi do lasu i zobaczyć, co się dzieje, kiedy znajdą kijek. Ileż taki kijek może dać! Jest mieczem, laską, kredką do rysowania po piachu, dachem do domku z szyszek itd. Jest wszystkim, co powstanie w umyśle dziecka, a co da się odzwierciedlić właśnie w nieskrępowanej i niedyrektywnej zabawie.
Czy w pokoju dziewczynki jest miejsce na samochodziki, a w pokoju chłopca – na lalki i wózki?
Tu znowu wracamy do tematu dyrektywności i tego, kto decyduje o tym, jak ma wyglądać zabawa. Pomysły na podziały zabawek z uwagi na płeć są mocno związane z kulturą i marketingiem. Dzieci takich podziałów nie robią, dopóki nie narzucają ich im dorośli. Jeżeli wrócimy do potrzeb, które dzieci zaspokajają podczas zabawy, to tak naprawdę same zabawki nie mają tutaj aż takiego znaczenia. Liczy się to, jaką funkcję mogą w zabawie spełnić. Kreatywna może być zabawa łyżkami z kuchennej szuflady albo pianką do golenia rozmazaną na szybie. Kreatywna będzie też wtedy, kiedy dzieci będą budować z klocków lotnisko, żłobek, karmić lalkę albo naprawiać autko. Tu nie płeć ma znaczenie, ale funkcja: co ta zabawa i zabawki dziecku dają? W wieku przedszkolnym, kiedy kluczową rolę odgrywają zabawy tematyczne, funkcją zabawek jest pomoc w wejściu w rolę i kreowanie siebie w tej roli. Można pokusić się o stwierdzenie, że dzieci bawią się wówczas w życie, w to, co mogą w nim zaobserwować. Chłopiec, który doświadcza wsparcia i opieki ze strony obojga rodziców, nie będzie się zastanawiał, czy to dobrze, że przebiera lalkę, bo dla niego to normalne, że mężczyzna zajmuje się dzieckiem. Dziewczynka, która ma okazję pograć w piłkę nożną, nie będzie analizowała, czy jej to wypada, jeśli ktoś z nią w tę piłkę po prostu gra.
Nakładki związane z płcią nałożą im lub nie dopiero dorośli, otoczenie. To oni bowiem mogą mówić, że coś jest dla chłopców, a coś dla dziewczynek. To oni mogą wyśmiewać lub komentować. Dzieci takiej rzeczywistości same sobie nie tworzą. Bawią się w to, co obserwują na co dzień. W podziały albo ich brak.
Czy warto pokazywać dziecku zabawy związane z prowadzeniem domu?
Dzieci w dużej mierze uczą się przez modelowanie, czyli obserwowanie tego, co robią dorośli. Idąc tym tropem, nie musimy robić specjalnych zabiegów, żeby pokazywać tego typu zabawy, ale po prostu zapraszać dzieci do obserwowania tych aktywności w codzienności. Takie doświadczenia są dużo bardziej autentyczne i nie musimy wtedy udawać, że np. pieczenie ciasta to dobra zabawa, podczas gdy w naszym domu nikt nie używa piekarnika. Zapraszajmy więc dzieci do obserwacji tego, co jest częścią naszego życia domowego. Około 2. urodzin dzieci same mają w sobie dużą potrzebę asystowania w czynnościach dorosłych – zamiatania, ładowania zmywarki, mycia okien. Warto dawać im okazję do sprawczości, wydzielać obszary, w których gotowi jesteśmy odpuścić jakość wykonania na rzecz tego, żeby dziecko w swoim tempie np. powiesiło pranie. Potem taka potrzeba współpracy nieco zanika, co bardzo frustruje wielu dorosłych, bo dzieci już mniej chętnie sprzątają, ale bardzo chętnie się w to bawią. Wiek 3–6 lat to rozkwit zabaw w udawanie, w role – widzimy zabawy w dom, w ubieranie i karmienie lalek, naprawianie aut, budowanie z klocków warsztatów samochodowych itd. Wszystkie te zabawy są odzwierciedleniem rzeczywistości. Tego, co dziecko już widziało, o czym usłyszało, np. podczas czytania książki. Nie musi więc być w kosmosie, aby budować ogromną, kolorową rakietę. Co ciekawe, badania pokazują nam, że im więcej takich kreatywnych zabaw z udawaniem i odgrywaniem ról, tym wyższy poziom kompetencji społecznych u dzieci. Bo to właśnie w zabawie mogą realizować różne scenariusze i oswajać się z wyzwaniami codzienności, np. z wizytą u lekarza.
Które z zabawek można by nazwać ponadczasowymi? Klocki? Lalki? A może zamiast nich kupować dziecku te kolorowe, świecące i grające?
Zabawki ponadczasowe są zwykle najprostsze. Kijek, koce do budowania bazy, karton po butach, kredki, klocki. Pozwalają kreować rzeczywistość i czerpać radość bez względu na to, w jakim wieku są dzieci, jakie są ich umiejętności, jak się porozumiewają. Obserwacje zabaw najmłodszych pokazują, że dzieci wcale nie wybierają tego, co tryska tysiącem atrakcji. Tego typu zabawki zwykle jako pierwsze idą w kąt, podczas gdy np. zestawy klocków LEGO są nieśmiertelne i każdego dnia mogą przenieść dziecko do zupełnie innego świata – raz powstaje z nich szpital, a innym razem szkoła. Ponadczasowe zabawki to takie, które nie starzeją się razem z dziećmi, tylko zmieniają swoją funkcję. To np. wspomniany patyk, który dla 2-latka będzie rysikiem, a dla 7-latka elementem ściany szałasu. Jest jeszcze jeden element ponadczasowości, o którym warto wspomnieć. Proste, znane od pokoleń zabawki są dobre nie tylko w dłuższej perspektywie czasowej, ale też w odniesieniu do zmieniających się zasobów dziecka. One nie przeciążają liczbą wrażeń, jakie generują (światło, dźwięk, wibracja), mogą więc służyć dzieciom zarówno podczas szalonych, jak i wyciszających zabaw. Z klocków można stworzyć wielki, kolorowy świat, w którym są policjanci, złodzieje, akcja, scenariusze. Ale z tych samych klocków można po prostu budować sobie w ciszy, dokładać kolejne elementy, rozmawiać w tym czasie np. z rodzicem i po prostu się relaksować. To zabawki, które koją, a nie pobudzają.
W pokoju niemal każdego dziecka są klocki. Drewniane, LEGO, wafelkowe. Czy ich układanie jest na swój sposób rozwijające?
Wydaje mi się, że łatwiej odpowiedzieć, czego klocki nie dają, bo wiemy już, że ich znaczenie dla rozwoju jest wielowymiarowe. Mówiąc w dużym uproszczeniu, zabawa klockami realizuje szereg dziecięcych, rozwojowych potrzeb. Po pierwsze – autonomii i sprawczości – ja tworzę, mam pomysł, to ja go wcielam w życie i widzę efekt. Poprzez te aktywności dzieci realizują siebie i swój potencjał. Dowiadują się więcej o tym, co potrafią, na co mają wpływ. Kolejne potrzeby to twórczość i kreatywność – z góry klocków powstaje coś konkretnego. Można to zmieniać, przestawiać, dodawać, eksperymentować. Przy gotowej budowli ta kreatywność się nie kończy – to nie są puzzle, które ułożymy i koniec. W przypadku klocków radość daje zarówno samo budowanie, jak i wykorzystanie tej budowli do zabawy ludzikami, pojazdami, zwierzakami. Ta część zabawy, już po stworzeniu budowli, jest niezwykle cenna. To dla dzieci okazja, żeby poprzez zabawę oswajać wyzwania codzienności, np. wizytę u lekarza albo przeprowadzkę do nowego domu. Kolejną bardzo ważną kwestią jest możliwość bezpiecznego doświadczania tego, czym jest zmiana oraz strata. Wielu dzieciom budowle z klocków dają pewne poczucie wpływu i stałości. Dzieci nie zgadzają się, żeby je ruszać, modyfikować, burzyć. A jednocześnie same to wszystko robią, oswajając sobie temat zmian i tego, że czasem trzeba coś stracić, z czymś się pożegnać, zapamiętać jakąś budowlę albo zrobić jej zdjęcie, a potem stworzyć nową. Ogromną wartością klocków jest to, że są one uniwersalne wiekowo. Bardzo często rodzice mówią, że nie lubią się bawić, że jest im trudno udawać zwierzaki albo wcielać się w role postaci z bajek. Klocki mają to do siebie, że zabawa nimi przynosi też radość dorosłym. Dzięki temu powstaje przestrzeń do bycia w relacji, współpracy, tworzenia wspólnych budowli, uczenia się wzajemności (raz robisz coś ty, raz ja). To szalenie ważne kompetencje, ale przede wszystkim bardzo ładujący i wspierający dla wszystkich czas. Nie bez powodu tak dużym zainteresowaniem cieszą się zestawy LEGO dla dorosłych. Klocki, bez względu na wiek budujących, pomagają zaspokoić wiele potrzeb podczas jednej zabawy. Do wszystkich wymienionych zalet warto dodać też typowo poznawcze, intelektualne – wsparcie w rozwoju koncentracji, wyobraźni przestrzennej czy też umiejętności matematycznych. Nie bez znaczenia jest także wartość terapeutyczna zabaw klockami. Wielu specjalistów korzysta z klocków w pracy z dziećmi. Zabawa nimi pomaga budować kontakt i daje poczucie bezpieczeństwa na długo, zanim zaczną się rozmowy o trudnościach dziecka. Terapeutyczne zastosowanie sprawdza się wszędzie tam, gdzie chcemy wesprzeć dziecięce poczucie własnej wartości – mogę, potrafię, podejmuję wysiłek i widzę efekt. Jednocześnie zabawa klockami jest doskonałą okazją do bezpiecznego doświadczania i oswajania frustracji oraz uczenia się tego, jak to jest popełniać błędy i co można z nimi robić.
Od jakiego wieku można zaproponować dziecku do zabawy klocki?
Biorąc pod uwagę, jak różne są klocki (drewniane, wafle, LEGO), kryterium rozpoczęcia zabaw jest sprawność motoryczna, która pozwala wziąć (dostosowany do wieku) klocek w dłoń. Wiele pierwszych zabaw wygląda właśnie tak, że dzieci biorą w ręce dwa obiekty i uderzają nimi, rzucają, chowają, patrzą, co się dzieje, gdy spadną, wkładają klocki do sortera, pudełka czy też odwrotnie – wyrzucają z nich. Dla nas to "tylko zabawa", dla dzieci to bardzo ważne odkrycia dotyczące stałości – coś jest, nie ma, mam na to wpływ swoim działaniem. Im starsze są dzieci, tym wyższy poziom ich zabaw, a więc i zastosowań klocków. Mogą służyć do zabaw samodzielnych, równoległych (obok innych dzieci) czy też tematycznych, jak już u 4-latków i starszych dzieci. Zabawa klockami nie ma granic wiekowych. Należy tylko pamiętać o doborze odpowiednich produktów do wieku: LEGO DUPLO dla młodszych dzieci już od 1,5 roku, klocki LEGO dla dzieci starszych od 4 lat. Poza tym klocki stwarzają nieograniczone możliwości, przenoszą dzieci wszędzie tam, gdzie prowadzi je wyobraźnia.
Dziękuję za rozmowę.
*Anita Janeczek-Romanowska – psycholog dziecięcy, w trakcie szkoły psychoterapii dzieci i młodzieży, absolwentka szkolenia Playful Parenting L.Cohena. Współzałożycielka Ośrodka wsparcia i rozwoju Bliskie Miejsce, autorka na stronie bycblizej.pl. W swojej pracy nieustannie wykorzystuje zabawę jako element terapii w pracy z dziećmi doświadczającymi trudności emocjonalnych.