Trwa ładowanie...

Kajdanki dla dzieci. Dorota Zawadzka prowokuje rodziców

Avatar placeholder
02.08.2019 18:07
Kajdanki dla dzieci - zniewolenie czy zabezpieczenie?
Kajdanki dla dzieci - zniewolenie czy zabezpieczenie? (facebook/archiwum prywatne)

Znana "superniania" Dorota Zawadzka na swoim facebookowym fanpage'u zapytała rodziców o zdanie na temat sprężynek-kajdanek, które uniemożliwiają dziecku ucieczkę. Choć pomysł może wydawać się kontrowersyjny, większość rodziców jest na tak.

1. Rodzice mówią o kajdankach dla dzieci

Jeszcze kilka lat temu "dziecko na smyczy" budziło sensację i kontrowersje, a także, nierzadko, uszczypliwe komentarze. Dziś takie rozwiązania są coraz bardziej popularne i nie budzą już zaskoczenia. Pod postem Doroty Zawadzkiej pojawił się szereg komentarzy, ale większość rodziców ma pozytywne zdanie.

- Ludzie mogą się śmiać, ale to ja odpowiadam za bezpieczeństwo swojego dziecka - zauważa jedna z internautek. W kolejnym komentarzu Joanna podkreśla: - Lepsze to niż dziecko pod samochodem.

Beata ma podobną opinię: - Nie neguję niczego, co ma na celu czyjeś bezpieczeństwo. 

Zobacz film: "Myślała, że dziecko ma ospę. Lekarze byli w szoku, gdy ją zobaczyli"

Niektórzy zwracają uwagę na to, że kajdanki to nie jest dobry pomysł, ale ze względu na ich asymetryczne ułożenie i zlokalizowanie na delikatnej części ciała, jaką jest dziecięcy nadgarstek. - Szelki jak najbardziej, syn długo w nich chodził - pisze Aldona. - Ale kajdanki na rękę odpadają ze względów ortopedycznych.

W kolejnym komentarzu opisana jest dramatyczna historia dotycząca uszkodzenia barku wskutek użycia takiego urządzenia. Któryś z rodziców zauważa kolejny mankament - taką opaską z nadgarstka dziecko może stosunkowo łatwo zdjąć. Szelki pod tym względem sprawdzają się lepiej.

Szelki zapięte na plecach gwarantują bezpieczeństwo, gdyż mechanizm otwierający jest poza zasięgiem dziecka. Jednak niektóre maluchy, zręcznie umieją wyplątać się i z takich zabezpieczeń. Dlatego nigdy założenie dziecku kajdanek czy szelek nie powinno zwalniać rodziców z bacznej obserwacji pociechy.

Niektórzy rodzice sam pomysł jakichkolwiek "wspomagaczy" krytykują. Uważają, że rozmową oraz systemem kar i nagród można więcej wskórać: - Długie godziny nauki chodzenia za rękę, stawiania w miejscu na słowo "stop!", zachowania w sklepie, w komunikacji, na chodniku, na pasach. Teraz chłopcy idą pierwsi za rękę, ja z córką za rękę za nimi w dwuszeregu. Rzadko muszę upominać czy karać za zachowanie poza domem - czytamy wypowiedź dumnej z siebie mamy. W odpowiedzi wiele osób zarzuca jej tresurę, hodowlę zamiast wychowania i musztrę.

Inny rodzic postrzega kajdanki jako brak zaufania, a nawet odczłowieczenie dziecka. Dla kolejnej komentującej mamy jest to wyraz braku szacunku dla malucha. Ciekawie wypowiada się także już dorosła osoba, która w dzieciństwie była w ten sam sposób zabezpieczona przed ucieczką, a dziś popiera taki sposób zabezpieczenia dziecka. - Chodziłam w szelkach w latach '90 i nikt nie robił z tego powodu afery - stwierdza.

Ktoś zauważa, że każde dziecko jest inne i w przypadku niektórych maluchów to jedyne rozwiązanie gwarantujące bezpieczeństwo. Inna mama przyznaje, że krytykowała takie pomysły, dopóki nie miała dzieci. Po porodzie szybko zmieniła zdanie, na temat różnych "wspomagaczy. Dziś całym sercem popiera podobne urządzenia.

Zobacz też: Gadżety, którymi ratują się rodzice. Czy YouTube, bujaczek i smycze szkodzą?

2. Specjaliści o kajdankach dla dzieci

Paulina Świderska, pracownik socjalny, zwraca baczną uwagę na to, jak traktowane są dzieci przez rodziców. Podkreśla, że równie ważny jest aspekt zapewnienia dziecku bezpieczeństwa, jak i budowanie poczucia bezpieczeństwa - a to dwie różne rzeczy.

Poczucie bezpieczeństwa tworzone jest przez bliskość, do której niezbędne jest trzymanie za rękę. Natomiast bezpieczeństwo w przestrzeni publicznej mogą zapewnić właśnie szelki, smycze i kajdanki, choć nie jest to rozwiązanie idealne.

- Na pewno używanie szelek dla dzieci zapewnia dzieciom bezpieczeństwo, a rodzicom daje komfort i poczucie bezpieczeństwa, szczególnie w przypadku wyjścia z minimum dwójką dzieci - przyznaje Paulina Świderska. Pokazuje jednak również drugą stronę medalu: - Dziecko ma prawo i potrzebę o wolności i rozwoju, w szelkach jest to uniemożliwiane.

- Dziecko zaczyna być traktowane przedmiotowo, a nie podmiotowo. Czuje ograniczenie wynikające zarówno z krępowania jego ruchów, jak i z niemożności poznawania świata. Szelki czy kajdanki zaburzają proces socjalizacji dziecka, które uczy się bycia zależnym - wymienia minusy Paulina Świderska.

Warto jednak zwrócić uwagę na fakt, że wiele placówek, jak przedszkola czy żłobki decyduje się na podobne rozwiązania. Dzieci są ustawiane wzdłuż kolorowego sznurka lub np. stonogi, której każda nóżka dedykowana jest innemu przedszkolakowi.

Szelek czy kajdanek zatem warto używać, ale - jak wszystkich rzeczy - nie nadużywać. Każdy rodzic powinien sam rozważyć, jak bardzo jego dziecko potrzebuje tego typu akcesoriów, jak również nie wstydzić się swoich wyborów. Dbanie o zapewnienie bezpieczeństwa dziecku to podstawa, stanowiąca nadrzędną wartość. Rodzic nie powinien też zapominać o swoim komforcie, który budowany jest przez zapewnienie dziecku bezpieczeństwa. Dorosłym również mogą zapewnić to kajdanki, do których przecież przypina też samego siebie i w ten sposób tworzy z maluchem połączenie.

Zobacz też: Ojciec wyprowadził 3-letnie dziecko na smyczy! Wywołał lawinę komentarzy

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze