Jesteś mamą pracującą na cztery etaty? Powiedz STOP!
Bycie mamą nie jest łatwe. Nowe obowiązki wyrastają jak grzyby po deszczu, na nic nie wystarcza czasu, i do tego ta presja społeczna, żeby wszystko robić perfekcyjnie i nie narzekać, bo w końcu bycie matką to żadne wyzwanie. Tymczasem przeciętna mama musi pracować na czterech etatach, by wszystko utrzymać w ryzach.
1. Etat I – praca zawodowa
Pieniądze nie chcą spadać z nieba ani rosnąć na drzewach. Realia życia są takie, że matki, czy tego chcą, czy nie chcą, muszą pracować zawodowo. Niewiele z nich ma na tyle dobrze zarabiającego męża, że jego pensja wystarcza na utrzymanie domu, kredyt, rachunki i przyjemności. I dzieci. Te kosztują niemało. A przecież na dzieciach się nie oszczędza.
Praca zawodowa przynosi profity, niestety zabiera czas i siły. Pół biedy, jeśli jest to praca na pół etatu, pozostaje dość czasu, by spokojnie zająć się domem i dziećmi. Gorzej, gdy praca jest na cały etat. Nawet jeśli nie ma mowy o dalekich dojazdach, to matka jest poza domem przynajmniej osiem i pół godziny.
Witana radosnymi okrzykami dzieci nie potrafi powiedzieć, czy więcej w niej radości z faktu, że znowu widzi dzieci, wyrzutów sumienia, że znowu zostawiła je na cały dzień, czy też zwykłego ludzkiego zmęczenia i frustracji, że przecież nie tak miało być. A przecież praca zawodowa to nie wszystko. Na matkę czekają też inne obowiązki.
2. Etat II – sprzątaczka
Niektórzy twierdzą, że sprzątanie przy dzieciach nie ma sensu, bo już przy jednym dom wygląda, jakby przeszło przez niego tornado. Ale przecież nie da się nie sprzątać w ogóle. Zmęczona marząca o chwili spokoju matka Polka jedną ręką zbiera zabawki z podłogi (dzieci jeszcze takie małe, nie dadzą rady, albo będą to robiły bardzo długo), drugą porozrzucane ubrania, trzecią ściera kurze, czwartą wkłada pranie do pralki, by po chwili piątą rozwiesić, szóstą odkurza, siódmą myje stoły i blaty (dzieci znowu rozlały sok, a niania jakoś nie zauważyła), ósmą zmywa, bo ktoś musi.
Tak wygląda sprzątanie w Krakowie matki pracującej zawodowo. Nie ma lepiej zorganizowanego pracownika niż matka. Ona wie, że nic nie może zostać na jutro, bo będzie jeszcze gorzej. Naiwnie wierzy, że jutro dzieci nie nabałaganią tak bardzo. Może będzie ładna pogoda i pójdą na spacer… A może po prostu będą miały lepszy dzień. No i przecież kiedyś wyrosną z tego bałaganienia. Zacisnąć zęby i przeczekać. Za kilka lat będzie dobrze.
3. Etat III – kucharka
Dzieci chcą jeść. To dobrze, że mają apetyt, znaczy, że są zdrowe. Niestety, każde chce jeść co innego. I jakoś żadne nie lubi tych sałatek, które matka uwielbia i mogłaby jeść codziennie. No i jest jeszcze mąż.
Wraca z pracy zmęczony, pracuje dłużej niż matka, też chce zjeść. I też nie chce sałatki. A przecież matka nie będzie jadła codziennie mięsa z ziemniakami, nie lubi. Dla niej to za ciężko i za tłusto. No to kombinuje, w końcu domową logistykę ma w małym palcu. Dla siebie sałatkę, najlepiej z kaszą, będzie pożywna i pełna witamin.
Mąż niestety na kaszę się nie skusi, jest ziemniakożercą. Dla męża ziemniaki z mięsem i surówką, taki standard. Chciałby jeszcze zupę, ale zupy to matka robi w soboty i niedziele. Czasem udaje się zamrozić nadmiar i wtedy są w dni powszednie. Inaczej nie da rady. Z dziećmi najtrudniej.
Jedno jest na etapie ryb i tylko ryby i ryby, drugie je na zmianę racuchy i naleśniki, czasem łaskawie spróbuje kurczaka. Trzecie starsze, niby je wszystko, ale w praktyce zawsze znajdzie powód, żeby nie zjeść całego obiadu. No i tak schodzą kolejne dwie godziny. Przecież ten obiad sam się nie zrobi. Dobrze, że czasem udaje się zrobić na dwa dni. Bo jednego dnia gotować i sprzątać na błysk to się po prostu nie da.
4. Etat IV – matka dzieciom
Dzieci rosną tak szybko. Jeszcze trochę i nie będą matki potrzebowały. I ona o tym wie. Stara się więc odpowiadać na wszystkie: "mamo daj, mamo zrób, mamo pobaw się ze mną, mamo poczytaj, mamo opowiedz bajkę, mamo ty mnie dziś wykąp". Stara się też bawić lalkami, klockami, grać w proste gry, bo to ponoć rozwija.
Przecież nikt jej tych dzieci na siłę nie wcisnął, sama chciała. I kocha je najbardziej na świecie. Czasem tylko jest tak bardzo zmęczona, że nie ma siły słuchać, co do niej mówią. Czeka na koniec dnia, żeby wreszcie zasnęły. Potem patrzy, jak słodko śpią i po raz kolejny rodzi się w niej bunt. Przecież to wszystko miało być zupełnie inaczej!
5. Mamo, powiedz STOP!
No właśnie, czy rzeczywiście miało? Czy czas przeszły ma tu uzasadnienie? Może należałoby powiedzieć, że ma być inaczej. Tu i teraz. Natychmiast! Nie, żadna dobra wróżka do matki nie przyjdzie. To ona sama musi ustalić priorytety i zastanowić się, czy naprawdę wszystko musi być na jej głowie.
Z czego na pewno nie może zrezygnować? To oczywiste, z dzieci i pracy zawodowej. Dzieci kocha nad życie, praca zapewnia jej środki finansowe niezbędne do wychowania potomstwa. A sprzątanie i gotowanie? Wiadomo, musi być posprzątane, jeść też trzeba, ale czy naprawdę matka musi to robić sama?
Mamo, powiedz STOP wiecznej frustracji i wyrzutom sumienia. Nie pracuj ponad siły. I naprawdę nie musisz strajkować. Wystarczy, że zatrudnisz pomoc domową, która kilka razy w tygodniu przyjdzie posprzątać i ugotować. Odzyskany czas i energię zainwestuj w dzieci albo… w siebie. W końcu tobie też się coś od życia należy.
Artykuł sponsorowany