Jej syn stał się nagle siny. Minuty dzieliły go od śmierci
Dzieci są podatne na przeziębienie i kaszel i z reguły nie jest to powód do niepokoju. Kiedy więc mały Grayson zaczął kaszleć, jego mama Carrie-Anne początkowo nie myślała, że objawy rozwiną się na tyle, że będą zagrażać życiu. Niestety stan dziecka zaczął się drastycznie pogarszać.
1. Niepozorny kaszel uśpił czujność matki
W ciągu 48 godzin Grayson, który miał wtedy zaledwie sześć miesięcy, nagle zaczął czuć się bardzo źle. Oprócz kaszlu pojawiła się gorączka i utrata oddechu. Matka chłopca zauważyła, że sytuacja jest znacznie poważniejsza i szybko zadzwoniła po pomoc.
- W słuchawce usłyszałam, że syn musi jak najszybciej trafić do szpitala. Zrobiłam wszystko, by dotrzeć tam w 15 minut – mówiła mediom 42-latka.
Kiedy już przybyła do szpitala Northumbria Specialist Emergency Care Hospital (NSECH), zespół medyków już na nich czekał i zabrał dziecko prosto do sali zabiegowej. Dopiero wtedy Carrie-Anne powiedziała, że zauważyła, że jej syn jest niebieski.
- W tym momencie był bardzo ospały, zsiniał, a jego tętno zaczęło szybko spadać. Zabrano go na salę zabiegową i nie wiedziałam, co się z nim dzieje - opisywała.
Graysonowi wykonano badania krwi i zabrano na oddział szpitalny Royal Victoria Hospital w Newcastle. Ktoś poinformował ją, że jej syn zaraził się wirusem RSV. Carrie-Anne nie wiedziała, na czym polega infekcja i czy będzie miała jakieś długoterminowe skutki. Obawy nasiliły się po kilku dniach.
- Do piątego dnia w szpitalu nie widziałam poprawy, jego stan się pogarszał. Graysonowi podano tlen i założono rurkę do karmienia, ponieważ nie przyjmował pokarmu doustnie. W ciągu dziewięciu dni moje życie zamieniło się w koszmar – mówiła.
2. Wkrótce nastąpiła poprawa
Szczęśliwie po dziewięciu dniach spędzonych w szpitalu chłopiec został wypisany do domu. Lekarzom udało się zapanować nad wirusem na tyle, by przestał zagrażać życiu chłopca. Carrie-Anne przyznała jednak, że całkowite wyzdrowienie zajęło Graysonowi około trzech miesięcy.
Teraz kobieta chce podnieść świadomość na temat RSV i ostrzec rodziców przed niebezpieczeństwem mało znanej choroby.
- Znasz swoje dziecko lepiej niż ktokolwiek inny. Jeśli uważasz, że coś jest z nim nie tak, zabierz je na pogotowie - przestrzegała.
Wirus RSV, czyli syncytialny wirus nabłonka oddechowego doprowadza do infekcji, która generuje w organizmie odpowiedź zapalną, przez co pojawia się ryzyko zapalenia oskrzeli lub zapalenia płuc. W wypadku zmniejszenia się wydolności oddechowej często konieczna jest hospitalizacja. RSV jest szczególnie niebezpieczny dla dzieci z chorobami płuc lub serca oraz seniorów.