Trwa ładowanie...

Jak agresywny język wpływa na dzieci? Rozmawiamy z psycholog dr Aleksandrą Piotrowską

dr Aleksandra Piotrowska, psycholog dziecięcy
dr Aleksandra Piotrowska, psycholog dziecięcy (arch. prywatne)

Obraźliwe słowa z ust polityków i celebrytów, wzajemne oskarżenia i ataki w mediach - to rzeczywistość, w której dorastają nasze dzieci. O tym, jaki wpływ mają na najmłodszych, rozmawiamy z psycholog dr Aleksandrą Piotrowską, która towarzyszyła dzieciom podczas nagrywania naszej kampanii #stopmowienienawiści.

Katarzyna Grzęda-Łozicka, WP parenting: Obserwowała pani dzieci podczas realizacji nagrania. Jakie były pani pierwsze wnioski po tym doświadczeniu?

Dr Aleksandra Piotrowska, psycholog dziecięcy: W większości przypadków dzieci, które miały przeczytać karteczki z obraźliwymi stwierdzeniami, były zupełnie zdezorientowane. Powód? Albo nie rozumiały tych określeń, albo przeżywały konflikt wewnętrzny. Miały poczucie, że mają do czynienia z czymś, co ich opiekunowie określają jako stwierdzenia niegrzeczne, a oni dostają takie zwroty od tych samych dorosłych i mają je przeczytać. Było więc wyraźne zakłopotanie.

Pani przez cały czas była obok dzieci i obserwowała ich zachowania, żeby w razie potrzeby zareagować?

Zobacz film: "#StopMowieNienawiści - making of"

Ja rozmawiałam z każdym z tych dzieci, niezależnie od tego, jakie były ich reakcje. Wyjaśniałam im, że to są sformułowania złe, których nie powinno się używać wobec innych, bo sprawiają ból. Pytałam też, czy dziecko chce, żeby do niego takie określenia docierały.

I jak dzieci reagowały?

Dzieci miały poczucie, że to są niedobre słowa i deklarowały, że nie mają zamiaru posługiwać się nimi w swoim życiu. Wiele z nich traktowało to doświadczenie trochę jak zadanie aktorskie. Miały świadomość, że są nagrywane.

Jaki wpływ na dzieci może mieć kontakt z takimi obraźliwymi lub wulgarnymi treściami na co dzień?

To jest proces modelowania, dziecko podlega procesowi naśladownictwa w nieuświadomiony sposób. Jeśli dziecko spotyka się z takimi sformułowaniami u rodziców, słyszy je z telewizora, który jest włączony w pokoju, czyta to w sieci, to zaczyna dochodzić do wniosku, że taki jest świat. Zaczyna żyć w przeświadczeniu, że to normalne, że z takimi bluzgami zwracamy się do drugiego człowieka.

Czy za pośrednictwem mediów dociera do dzieci dużo negatywnych treści?

To zależy od wieku dzieci. Kontakt z hejtem rośnie tym wyraźniej, im więcej czasu dziecko spędza w sieci, bo to jest absolutnie dominujący rodzaj kontaktu z takimi wypowiedziami. Dzieci, które mają 6, 7 lat, nie mają tego problemu. One w sieci szukają kreskówek, piosenek. Dopiero w kolejnych latach, kiedy ich próby poruszania się po sieci są śmielsze, trafiają na różnego rodzaju obraźliwe wypowiedzi.

Trollowanie dzieci w sieci - nowa moda wśród rodziców
Trollowanie dzieci w sieci - nowa moda wśród rodziców [7 zdjęć]

Pamiętacie tatę, który trollował swoją córkę? Okazuje się, że nie jest już jedyny. Chris Martin zapoczątkował

zobacz galerię

Nie da się ich przed tym uchronić. Absurdem byłoby likwidowanie internetu. Tak, jak od dziesięcioleci jesteśmy narażeni na różne rodzaje przemocy, tak teraz doszedł po prostu kolejny jej rodzaj.

Nie możemy ich przed tym uchronić, to jak w takim razie im pomóc, żeby skutki kontaktu z takimi treściami były mniej dotkliwe?

To rola dorosłych, to od nas zależy, jak i co przekazujemy dzieciom. To rodzice powinni też przygotować dziecko zanim dostanie dostęp do internetu. Powinni pokazywać mu ciekawe strony, które są interesujące nie dla nich, a dla dziecka, towarzyszyć dziecku w jego pierwszych kontaktach z siecią.

A jak reagować, kiedy wydarzy się coś złego, gdy dziecko spotka się z hejtem?

Najgorsze, co może dorosły powiedzieć do dziecka obwinić go za zdarzenie, np. "było nie umieszczać tego zdjęcia w sieci, to by nie było hejtu". To jest przerzucanie odpowiedzialności, wywoływanie poczucia winy. Drugi fatalny typ zachowań to mówienie: "nie przejmuj się, to tylko słowa", czyli lekceważenie tego.

Trzeba bardzo wyraźnie w takim przypadku stanąć po stronie dziecka, dać mu odczuć, że to, co się wydarzyło, nie jest jego winą. To bardzo ważne, żeby uratować poczucie własnej wartości u dziecka. Można też wraz z nim zastanowić się, co zrobić. Może trzeba na przykład skontaktować się z administratorem strony. Szukajmy rozwiązań. Przecież to nie jest tak, że wszystko można bezkarnie wypisywać.

A jeśli dziecko nie mówi o swoim problemie? Jak zauważyć, że jest ofiarą hejtu?

Niepokoić powinna nas zmiana stanu emocjonalnego. Jeśli widzimy wyraźną zmianę zachowania, jeśli do tej pory dziecko było radosne, a teraz nie ma tej radości, jeśli było spokojne, a teraz jest smutne, to warto się zainteresować. Sygnałem alarmowym jest też niechęć do wychodzenia z domu. Dzieci, które spotykają się z hejtem, nie chcą się widzieć z innymi. Często towarzyszą temu kłopoty ze snem.

Najlepiej, gdyby już wcześniej dziecko nauczyło się, że z rodzicami można o wszystkim rozmawiać. Na to, żeby dziecko z kłopotem w kontaktach rówieśniczych przyszło do rodzica, dorosły musi zapracować.

Wielu rodziców, zwłaszcza ojców, odbiera fakt, że dziecko nie radzi sobie z hejtem jako klęskę. Sądzą, że dziecko ma być przebojowe, mówią: "moje dziecko sobie ze wszystkim poradzi". I, o zgrozo, zdarzają się nawet takie przypadki, że rodzic oczekuje, że dziecko odpowie na hejt równie wulgarnymi stwierdzeniami.

Czy nastolatkowie traktują szkalowanie innych jak zabawę?

Odnoszę wrażenie, że wiele dzieciaków nie ma w ogóle poczucia, że obrażanie innych jest złem, że wyrządzają im ból. Przecież internet daje efekt pilota, młody człowiek jest jak pilot zrzucający bomby, on naciska tylko przycisk. Nie widzi ludzi, którzy cierpią.

W odróżnieniu od sytuacji, kiedy przed laty dzieci się przezywały, dziś mamy przed sobą klawiaturę. Takiemu nastolatkowi wydaje się, że jest dowcipny, jak pisze obraźliwe komentarze pod czyimś adresem. Oni mają poczucie anonimowości. Co więcej, towarzyszy im przeświadczenie, że wszyscy tak robią. Taki młody człowiek jest przekonany, że im bardziej dotkliwie napisze, to tym większą pozycję zyska w swoim środowisku.

Osoby rozczarowane, rozgoryczone życiem? Kto najczęściej sieje nienawiść?

Czasami to bardzo słabe osoby są hejterami, mogą mieć przeświadczenie, że walczą o poczucie własnej wartości. Może to też być rozładowywanie frustracji. Ale nie jest prawdą, że hejterami są tylko osoby doznające niepowodzeń.

Jak w takim razie złagodzić skutki, konsekwencje tych kontaktów z negatywami treściami? Kto powinien uczyć młodych ludzi, że takie postawy są złe?

W wielu domach telewizor działa przez cały dzień i dziecko słyszy, jak się odnoszą do siebie politycy, znane osoby, a nawet rodzice, więc przykładów takich wypowiedzi dziecko ma mnóstwo. Do tego dochodzi niedostatek procesów wychowawczych. Kiedyś, jak ktoś wykrzyknął coś obraźliwego, to trwało kilka sekund, a dzisiaj to jest atak długotrwały, a do tego w sieci nic nie ginie. Brakuje uświadamiania młodych ludzi, nikt nie realizuje edukacji medialnej. Na zajęciach dzieci uczą się Excela, a nie uczą się, jak mądrze korzystać ze współczesnych mediów. To jest rosnący problem i większość młodych ludzi jest z nim sama. Jeśli dajemy im narzędzia umożliwiające realizowanie hejtu, to powinniśmy w odpowiedzialny sposób dzieci do tego wcześniej przygotować. Tego elementu brakuje.

Dr Aleksandra Piotrowska jest psychologiem dziecięcym, wykładowcą na Wydziale Pedagogicznym Uniwersytetu Warszawskiego. Jest autorką kilkudziesięciu publikacji naukowych, a prywatnie mamą i babcią.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze