Endometrioza, która niszczy życie. Anna Skowronek opowiada o dramatycznej walce z chorobą
Endometrioza to jedna z bardziej podstępnych chorób. Może prowadzić do bezpłodności. Wiele kobiet nie jest w porę diagnozowanych. Mało osób wie, że endometrioza może zaatakować nie tylko jajniki, ale również jelita czy płuca. Tak było w przypadku Anny Skowronek, które musiała szukać leczenia na własną rękę, bo groziło jej życie z workiem stomijnym.
Oto #HIT2020. Przypominamy najlepsze materiały mijającego roku.
1. "Jest pani za młoda na kolonoskopię"
- Dla NFZ jest to choroba niewidzialna, bo według systemu dotyczy tylko torbieli na jajnikach – mówi Anna Skowronek.
Kobieta ma tylko 32 lata, ale od kilkunastu jej życie to ciągłe zmaganie z bólem. Zaczęło się od potwornie bolesnych miesiączek jeszcze kiedy była nastolatką. Z czasem dolegliwości się nasilały, a ona bezskutecznie szukała pomocy.
- Odbijałam się od lekarza do lekarza. Każdy mówił, że taki mój urok, że miesiączka musi boleć, że jak zajdę w ciążę, to te bóle miną - wspomina Anna Skowronek. - Z każdym rokiem boleści podczas miesiączek były coraz silniejsze. Do tego miałam okropne bóle bioder, kręgosłupa. To był ból nie do wytrzymania - dodaje.
Tymczasem choroba postępowała. Brak diagnozy postawionej na czas do dziś boli ją najbardziej. - Lekarze kompletnie nie biorą pod uwagę endometriozy. Tymczasem te guzy rosną latami i jak już są na narządach, to powodują coraz gorsze bóle. Ja miałam dolegliwości ze strony układu pokarmowego - nie mogłam jeść, miałam biegunki, zaczęłam chudnąć. Potem okazało się, że to przez te guzy, które naciekały na jelita i zamykały światło tych jelit. Tymczasem nikt nie chciał mi dać skierowania na kolonoskopię, bo mówili mi, że jestem za młoda. Człowiek chce się leczyć, chce się ratować, cierpi, a lekarze mówią, że jest się za młodym na to, żeby działo się coś poważnego. To jest chory system - mówi kobieta.
Zobacz także: Hanna Lis ma endometriozę. Wyjaśnia, czym jest endometrioza i z jakim bólem się zmagała
2. Polscy lekarze sugerowali stomię
Cztery lata temu z powodu niezwykle silnych bóli w jamie brzusznej pani Ania trafiła do szpitala. Jedną z diagnoz branych pod uwagę był nowotwór. Skierowano ją na dalsze badania. Dopiero na kolejnym rezonansie magnetycznym stwierdzono cechy ognisk głęboko naciekającej endometriozy na różnych narządach. Sugerowano jej operację na NFZ, która wiązałaby się m.in. z wykonaniem stomii i funkcjonowaniem do końca życia z workiem. Nie chciała się na to zgodzić. To, co ją najbardziej wtedy uderzyło to fakt, że pacjenci zostają z problemem choroby kompletnie sami.
- Powiedziałam sobie: nie chcę zostać kaleką, jeszcze na to za wcześnie. Najpierw znalazłam różne grupy na Facebooku, na których kobiety z podobnymi problemami opowiadały swoje historie. Mówiły jak były leczone, radziły gdzie szukać pomocy. Potem pojechałam na Endokongres w Warszawie i tam dopiero trafiłam na fachową wiedzę na ten temat - przyznaje pani Anna.
Dzięki temu dowiedziała się o Centrum Leczenia Endometriozy w Dortmundzie, które specjalizuje się w takich przypadkach jak jej. Rok temu przeszła tam skomplikowaną operację, podczas której okazało się, że choroba jest tak zaawansowana, że powoduje niszczenie kolejnych organów. Przewlekły stan zapalny spowodował ogromną ilość zrostów, które doprowadziły do sklejenia się ze sobą różnych narządów - w tym pęcherza moczowego, nerki, macicy, jajników i jelit.
Usunięto jej odbytnicę, esicę, wyrostek robaczkowy, kątnicę oraz oddzielono pozostałe zrośnięte ze sobą narządy. Obudziła się na intensywnej terapii, walcząc o życie. Przeszła długą rehabilitację i wydawało jej się, że już wygrała.
3. Endometrioza może zaatakować różne układy w organizmie
Niestety, okazało się, że podstępna choroba znowu dała o sobie znać. Podczas kontroli w lutym 2020 r. zauważono, że guz odrasta i zagraża jelitom. Konieczna jest kolejna operacja, na którą pani Anna nie ma pieniędzy. Kiedyś pomagała innym jako wolontariuszka, teraz sama jest zmuszona prosić o pomoc.
Problemem okazała się nie tylko choroba. Kiedy wróciła do pracy, po dłuższym zwolnieniu lekarskim dowiedziała się, że w firmie nie ma już dla niej miejsca.
- Nie spotkałam się ze zrozumieniem ze strony pracodawcy, że każdemu z nas może w życiu zdarzyć się ciężki moment. Ja nikomu źle nie życzę, ale nigdy nie wiadomo, kiedy ktoś z nas zachoruje i będzie potrzebował pomocy. Takich rzeczy się nie robi - przyznaje pani Anna.
Anna Skowronek zdecydowała się opowiedzieć swoją historię, by ostrzec inne młode kobiety, które mogą nie zdawać sobie sprawy z tego, że cierpią na edometriozę. Bolesne miesiączki, problem z zajściem w ciąże - to mogą być jedne z symptomów choroby, które powinny wzbudzić nasz niepokój.
Endometrioza to choroba polegająca na niewłaściwym rozlokowaniu komórek endometrium. Fragmenty śluzówki macicy, zamiast wydostać się na zewnątrz wraz z krwią menstruacyjną, "cofają się" i zagnieżdżają np. w jajnikach czy jajowodach. Niestety zdarza się też, że trafiają do ważnych narządów.
Niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego, że endometrioza może zaatakować praktycznie cały organizm.
- U mnie zaatakowała jelita, jajniki i więzadła, które trzymają macice. Endometrioza może umiejscowić się na jelitach, na przeponie, zdarzają się też przypadki, że atakuje płuca, pęcherz moczowy, jajniki, jajowody, macicę, a nawet mózg i oczy. Co gorsze - jest to choroba, która potrafi nawracać. Nie do końca jest znane jej podłoże - opowiada Anna Skowronek. - Pisze do mnie wiele kobiet, które też potrzebują pomocy, nie wiedzą gdzie jej szukać. Wiele kobiet na to choruje, mnóstwo jest niezdiagnozowanych w naszym systemie - dodaje.
Pierwsza operacja i rehabilitacja pochłonęła wszystkie oszczędności pani Ani, dlatego teraz jest zmuszona prosić o pomoc w zebraniu środków na kolejną. Trwa zbiórka zorganizowana na portalu Siepomaga. Zostało coraz mniej czasu, bo kobieta powinna trafić do kliniki w połowie września.
Zobacz także: Groźna endometrioza. Niszczy jej płuca i serce
Badania pokazują, że pacjentki czekają na zdiagnozowanie średnio 10 lat, a rekordzistki nawet 17. Na endometriozę cierpi co dziesiąta kobieta w wieku rozrodczym. Trudno oszacować dokładną skalę chorych w Polsce, ale może ona dotykać ok. 3-4 mln kobiet.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl