Dziecko w lustrze (recenzja)
W jaki sposób myślą małe dzieci? Co potrafią zapamiętać z najwcześniejszych lat? Czy okres niemowlęctwa pozostawia w ich umyśle jakiś ślad? Jak odbierają świat? Które ze zmysłów są bardziej, a które mniej rozwinięte w tym okresie? Jak kształtuje się mowa i myślenie słowami?
Między innymi tego typu pytania zadał sobie Charles Fernyhough, autor książki „Dziecko w lustrze. Świat dziecka od narodzin do lat trzech”. Owe dziecko w lustrze to Athena – córka autora. To na podstawie obserwacji jej zachowań Fernyhough napisał książkę z zakresu psychologii rozwojowej. Tytuł podkreśla moment, w którym mała istota w zwierciadlanym odbiciu rozpoznaje siebie. Jest to moment „identyfikacji”, który zbiega się w czasie z rozpoczęciem używania języka do określania własnej osoby. Jest to kluczowy moment rozwoju wyobraźni – dziecko zaczyna rozumieć, że świat nie składa się tylko z przedmiotów samych w sobie, ale także z ich obrazów. Na pewno jest to cenna umiejętność przy czytaniu książek obrazkowych.
Pierwsze trzy lata życia dziecka to okres najintensywniejszego rozwoju mózgu. Bardzo dużo w tym czasie zależy od rodziców: jakie podsuną zabawki, jaką wyznaczą przestrzeń do poznawania świata, na ile będą kochać i okazywać uczucia… To, jaki „bagaż” w tym czasie udźwignie mały człowiek, będzie rzutowało na jego dalsze życie. Autor nie ma tu wcale na myśli cech genetycznych danych „odgórnie” i niezależnych – tych w ogóle nie bierze pod uwagę, a skupia się tylko nad cechami, które kształtują się od okresu płodowego i odpowiednio pobudzane mogą lub nie muszą się prawidłowo rozwijać.
Autor (z wykształcenia psycholog rozwojowy) oraz inni naukowcy próbują dociec, dlaczego tak niewiele pamiętamy z początku naszego życia. Wiemy nie od dziś, że pamięć jest wybiórcza, a z tego samego zdarzenia każdy zapamięta co innego. Okazuje się, że mózg ma swoiste „przegrody”, do których osobno wrzuca własne doświadczenia i uniwersalne fakty. Korzystanie z przegrody z własnymi przeżyciami rozwija się znacznie później, bo około trzeciego roku życia. Mogłoby to wyjaśniać, dlaczego najwcześniejsze dzieciństwo jest dla nas „czarną dziurą”.
By pojmować świat w różnorakich jego aspektach, w tym tych abstrakcyjnych, musi rozwinąć się coś, co psychologowie nazywają „teorią umysłu”. Na niej skupia się autor zarówno z perspektywy psychologa rozwojowego, jak i ojca. Konfrontacja zdobytej wiedzy z obserwacjami czynionymi we własnym domu prowadzi do wielu interesujących wniosków. Jednakże trudno je uważać za obiektywne, skoro dotyczą tylko jednego obiektu badań. „Obiektu”, w który badacz jest ślepo zapatrzony, przez co traci dystans. Pomysł połączenia w taki sposób teorii z praktyką początkowo wydawał mi się bardzo interesujący, ale z czasem stał się męczący, bo tracił wiele z obiektywizmu. Rodzice szukający odpowiedzi na nurtujące pytania, chcieliby wiedzieć, co się dzieje w umysłach ich dzieci, a nie co się dzieje w umyśle małej Atheny. Ta część książki, nierozerwalnie związana z częścią teoretyczną, nasuwa wniosek, że właściwie każdy z rodziców mógłby taką rzecz napisać, gdyby tylko wystarczająco skupił się na obserwacji i robieniu notatek.
Jednakże ogromna wiedza teoretyczna, jaką przekazał Charles Fernyhough w książce „Dziecko w lustrze…” jest nie do przecenienia. Może okazać się fascynująca nawet dla tych, którzy nie mają dzieci. Wszak dzieciństwo dotyczy nas wszystkich.
Agata Hołubowska
Dziecko w lustrze. Świat dziecka od narodzin do lat trzech
Charles Fernyhough
Tłum. Małgorzata Glasenapp
Wydawnictwo WAB
Warszawa 2011