Dzieci i baterie - czy to dobre połączenie? Lekarz radzi, jak się zabezpieczyć
Wywiad z dr hab. med. Piotrem Wojciechowskim, specjalistą chirurgii dziecięcej, kierownikiem Zakładu Dziecięcej Medycyny Ratunkowej CM UJ, Szpitalny Oddział Ratunkowy Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie.
Czytałam, że w 2020 roku, kiedy wybuchła pandemia i siedzieliśmy przez długi czas zamknięci w domach, częściej korzystaliśmy z urządzeń zasilanych bateriami, a skala połknięć baterii przez dzieci wzrosła. Wiem też, że Pan – doktorze – często spotyka się z takimi przypadkami w swojej praktyce lekarskiej. Jak często zdarza się połknięcie baterii przez dziecko?
Niestety, zbyt często. W ramach ostrego dyżuru mamy w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Krakowie kilku takich pacjentów miesięcznie, których hospitalizujemy i staramy się usunąć baterię endoskopowo lub operacją otwartą. Przypadków połkniętych przez dzieci mniejszych bateryjek jest kilkadziesiąt miesięcznie, ale one z reguły są już poza naszym zasięgiem endoskopii w jelitach, a do tego są mniej niebezpieczne. Takie dzieci idą do domu z zaleceniami, jeżeli nie mają dolegliwości. Najbardziej niebezpieczne są litowe baterie guzikowe o średnicy 2 cm, które mogą nie tylko być łatwo połknięte, ale też mogą niestety utknąć w przełyku czy żołądku dziecka. Nie wiem, czy Pani wie, ale firma Duracell wprowadziła na rynek technologię Baby Secure, dzięki której rodzicom będzie łatwiej zabezpieczyć dzieci przed tym niebezpieczeństwem.
To ciekawe – wydaje mi się, że niewiele osób zdaje sobie sprawę ze skali tego zjawiska. Jak w takim razie działa technologia Duracella, jak możemy z jej pomocą zabezpieczyć dziecko przed połknięciem baterii?
Opowiem całą sytuację od początku. SOR Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego jest zawsze pełny małych pacjentów i ich opiekunów. Nadzieje na pomoc, strach przed badaniem, niepewność pójścia do domu lub pozostania na hospitalizację. Po ciężkim dyżurze trochę relaksu w górach. Jadę – niespodzianka – bateria w pilocie padła. Na stacji benzynowej kupiłem nową, rozmiar 2025 – Duracella i myślałem, że szybko pojadę dalej… ale od 5 minut nie mogę odpakować baterii – szarpię, drę papier i nic, ciągle plastikowa kapsułka, w którą jest dodatkowo opakowana bateria się opiera… Dobrze, że w samochodzie jest scyzoryk z nożyczkami. Po chwili bateria jest w pilocie i mogę jechać dalej. Uwagę moją przyciąga opakowanie Duracella i znaczek brzdąca z wystawionym językiem… śmieje się z tych, co nie mają nożyczek?! Nie! Napis wokół obrazka i dodatkowy obok informuje, że bateria litowa jest ważna 10 lat i pokrywa ją Bitrex – najbardziej gorzka, ale nietoksyczna substancja, która chroni dzieci swoim zniechęcającym smakiem przed połknięciem i powoduje natychmiastowe wypluwanie substancji wraz ze śliną. Przecież na dyżurze nie raz badałem pacjenta, któremu endoskopowo usuwano takie z żołądka… gdyby rodzice wiedzieli o bateriach pokrytych Bitrexem, może byłoby mniej nieszczęść i mniej cierpiących pacjentów. Jako chirurg dziecięcy stykam się z małymi pacjentami, którzy połykają różne ciała obce, więc postanowiłem zgłębić temat naukowo.
Bitrex to nietoksyczna substancja o nazwie chemicznej benzoesan denatoiny, uznawana za najbardziej gorzką substancję. Jako lekarz SOR uważam, że pokrywanie nieszkodliwą substancją baterii guzikowych to świetny pomysł, tym bardziej, że Duracell wprowadził już tę ideę w życie. To już działa, sam się przekonałem: baterie guzikowe 2 cm – wszystkie były oznakowane brzdącem z językiem – z informacją o Bitrexie. Tak to było.
Jak należy postępować w przypadku połknięcia baterii przez dziecko?
Przede wszystkim, w pierwszej kolejności ważna jest profilaktyka, czyli unikanie rozbieralnych przedmiotów, które są zasilane bateryjnie lub akumulatorowo, a także przechowywanie baterii (zarówno tych nowych, jak i zużytych) w dobrze zabezpieczonych przed dziećmi miejscach. Jeśli natomiast rodzic czy opiekun zauważy moment połknięcia, należy szybko jechać do szpitala na SOR. Diagnostyka musi zostać podjęta możliwie jak najszybciej po połknięciu baterii – nie ma co zwlekać! Podstawą do wykonania endoskopii jest zawsze obecność baterii w żołądku w badaniu RTG. Jeśli natomiast dziecko jest niespokojne, cierpiące lub opiekunowie zdenerwowani przyjmujemy dziecko na oddział na obserwację. W warunkach szpitalnych dziecko jest bezpieczne, można szybko podjąć interwencję chirurgiczną. Gdyby rodzice wykorzystywali w takich urządzeniach, jak zabawki, piloty, kluczyki czy termometry ogniw guzikowych Duracell z zabezpieczeniami, z pewnością byłoby mniej przypadków połknięć bateryjek – po prostu dzieci nie dostałyby się do baterii, lub natychmiast wypluwały „gorzką baterię”… Byłoby wtedy na pewno mniej nieszczęść, mniej pacjentów. Nowe baterie Duracell opakowane w trudny do otwarcia bez nożyczek podwójny blister też zmniejszają skalę połknięć baterii, które wypadły z różnych urządzeń.
Jakie ogniwa dziecko może w praktyce połknąć?
Wachlarz jest bardzo duży. Najczęściej są to ogniwa pastylkowe do zegarków, latarek termometrów oraz różnego rodzaju zabawek i drobnych urządzeń elektronicznych. Zdarza się, że starsze dzieci połykają ogniwa i akumulatorki ładowalne typu AA lub AAA (R6 lub R3). Najgroźniejsze są baterie litowe – bardzo długo utrzymują napięcie i potencjał elektryczny, te typu 2016, 2025 i 2032 są średnicy 2 cm, mają napięcie 3V, a dziecko może je swobodnie połknąć – praktycznie każde dziecko chodzące. Mała bateryjka pastylkowa – kilkumilimetrowej średnicy ma 1,5V, mniejszą pojemność, szybko przedostanie się do jelita cienkiego i grubego, łatwo pokona odźwiernik i zastawkę Bauchina. Baterie 2 cm mogą u mniejszych dzieci – poniżej 7 roku życia –utknąć w przełyku czy żołądku i długo tam pozostawać. Zwłaszcza w żołądku, gdyż nie przejdą łatwo przez odźwiernik czy zastawkę Bauchina, a potencjał 3V i długa żywotność baterii stanowią prawdziwe wyzwanie.
Z czego wynika szkodliwe działanie baterii?
W 90% przypadków szkodliwość jest spowodowana różnicą potencjałów ładunku elektrycznego, czyli naładowaniem ogniw i akumulatorków. Potencjał elektryczny powoduje polaryzację egzotermiczną i miejscowe podwyższenie temperatury, zwłaszcza w pobliżu dużych naczyń, co powoduje denaturację okolicznych tkanek – do „przepalenia” lub zwęglenia włącznie. Taki proces prowadzi do perforacji przełyku lub żołądka. Inną przyczyną jest działanie baterii jako dużego ciała obcego, które przebywając w jednym miejscu może spowodować mechaniczną odleżynę z perforacją.
Jak szybko może dojść do poważnych zmian w obrębie przełyku, żołądka lub dalszej części przewodu pokarmowego?
Najbardziej wrażliwym narządem przewodu pokarmowego jest przełyk, którego ścianki są bardzo cienkie. W skrajnych przypadkach, po dobie czy dwóch ucisku, może dojść do powstania odleżyn czy perforacji przełyku wskutek działania różnicy potencjałów elektrycznych. Żołądek jest z kolei bardzo mocnym, grubym mięśniem, więc potrzeba więcej dni, aby mogło dojść do perforacji jego ściany. Jelito cienkie i grube dzięki żywej perystaltyce rzadko ulegają perforacji przez ogniwo. Jednakże większość niezauważonych połknięć przebiega bez powikłań – ogniwa i akumulatorki zwykle są wydalane.
Czy w jakiejkolwiek sytuacji można przyjąć postawę wyczekującą?
Jeśli fakt połknięcia lub podejrzenia połknięcia baterii, o którym rozmawiamy zaistnieje, rodzice powinni udać się możliwie jak najszybciej do szpitala, na SOR, bądź do poradni chirurgicznej. Natomiast doświadczony lekarz w porozumieniu z rodzicami oraz po badaniu RTG dziecka i stwierdzeniu, że bateria lub akumulatorek znajduje się w jelicie cienkim czy w dalszej części przewodu pokarmowego w jelicie grubym – i w efekcie w ciągu kilku godzin możliwe jest spontaniczne wydalenia ciała obcego – może zająć postawę wyczekującą. Złoty standard bezpieczeństwa dla lekarza i pacjenta nakazywałby zatrzymanie takiego dziecka na obserwacji do czasu wydalenia połkniętego przedmiotu.
Czy zatem warto myśleć o tym, by zaopatrzyć się w baterie Duracell z zabezpieczeniami?
Pomysł Duracella z gorzkim Bitrexem i solidnym, zabezpieczonym przed przypadkowym otwarciem opakowaniem uważam za świetny i wiem z praktyki chirurga dziecięcego, że pomoże małym pacjentom, rodzicom i opiekunom oszczędzić niebezpieczeństwa, a lekarzom SOR pracy.
Dziękuję za rozmowę!