Trwa ładowanie...

Dojrzeć do praw dzieci. Nowe wyzwania dla dorosłych

Avatar placeholder
05.06.2023 18:12
Płatna współpraca z marką Fundacja Orange
Dojrzeć do praw dzieci. Nowe wyzwania dla dorosłych
Dojrzeć do praw dzieci. Nowe wyzwania dla dorosłych (Adobe stock)

Żyjemy w społeczeństwie informacyjnym i cyfrowym, co z jednej strony daje wiele niesamowitych możliwości, ale z drugiej czasem niepokoi, zwłaszcza w kontekście oddziaływania środowiska cyfrowego na dzieci i młodzież. W sieci nie brakuje problemów, z którymi borykają się młodzi. A dorośli nie zawsze je rozumieją i nie zawsze potrafią być wsparciem.

Choć w ostatnich latach internet przestał być środowiskiem w pełni anonimowym, a ustawodawcy i organy ścigania mają świadomość tego, że zagrożenia cyfrowe szybko mogą zmienić się w rzeczywiste niebezpieczeństwo, to w kwestii reagowania na nie wciąż jest sporo do zrobienia.

Wyzwania, z którymi mierzą się m.in. w sieci młodzi użytkownicy definiuje raport z monitoringu praw i podmiotowości dziecka w dobie społeczeństwa informacyjnego. "Dojrzeć do praw" to inicjatywa Fundacji Orange, która wskazuje, że podstawowe prawa dziecka powinny mieć zastosowanie również w świecie cyfrowym. Raport zawiera opinie eksperckie, listę niepokojących zjawisk oraz wyniki badań jakościowych z dziećmi i młodzieżą, które ukazują kwestię cyfrowej aktywności z ich perspektywy.

– Nie zapominajmy, że z praw dziecka wynikają obowiązki dorosłych. To my, dorośli z pełną odpowiedzialnością powinniśmy dążyć do ich respektowania, także w środowisku cyfrowym. To my – jak sugeruje tytuł raportu – powinniśmy "dojrzeć do praw", które przysługują tej najbardziej bezbronnej grupie społecznej – zwraca uwagę Konrad Ciesiołkiewicz, prezes Fundacji Orange.

Prawa dziecka w społeczeństwie cyfrowym

Konwencję o prawach dziecka, która definiuje prawa przysługujące dzieciom: cywilne, polityczne, ekonomiczne, socjalne i kulturalne, przyjęto w 1989 r. Dokument opiera się na trzech podstawowych zasadach. Pierwsza to wymóg kierowania się dobrem dziecka rozumianym jako pełny i harmonijny rozwój, w którym zakłada się, że dobro dziecka musi być stawiane ponad dobrem innych grup społecznych i respektowane jako pierwsze. Druga to zakaz dyskryminacji dziecka, a trzecia – zakaz wyzysku.

W 2021 r. Komitet Praw Dziecka wydał Komentarz ogólny nr 25 do Konwencji, w którym wskazano, że "Używanie technologii cyfrowych w sposób wartościowy może pomóc dzieciom w realizacji pełnego zakresu ich praw obywatelskich, politycznych, kulturalnych, gospodarczych i społecznych. Jednakże brak włączenia cyfrowego może doprowadzić do pogłębienia się istniejących nierówności, a także pojawienia się nowych".

Filary Konwencji w cyfrowym ujęciu to: brak dyskryminacji, który obejmuje zarówno przeciwdziałanie wykluczeniu cyfrowemu, jak i walkę, chociażby z mową nienawiści. Kierowanie się dobrem dziecka w procesie regulacji i projektowania środowiska cyfrowego. Prawo do życia, przeżycia i rozwoju, które w dużej mierze opiera się na edukacji. I ostatnia, ale nie mniej ważna kwestia – poszanowanie poglądów dziecka, która zakłada zachęcanie do wyrażania swoich przekonań za pośrednictwem narzędzi cyfrowych.

– Nowe technologie to nowe możliwości realizacji praw dziecka, ich pełniejszego zaistnienia w życiu. Prawo do nauki, do ochrony zdrowia, do kontaktu z bliskimi, wiedzy i informacji można realizować także dzięki technologiom – wskazuje dr Marek Michalak, pedagog, rzecznik praw dziecka w latach 2008–2018.

Jak równy z równym

Ponad 40 ekspertek i ekspertów, którzy brali udział w przygotowaniu raportu, ocenili stan realizacji praw i podmiotowości dziecka w Polsce w dobie społeczeństwa informacyjnego jako zły. Specjaliści zwracają uwagę m.in. na niewystarczającą ochronę danych i wizerunków dzieci oraz problem ekspozycji na niebezpieczne treści i reklamy. Zauważają nadużywanie i szkodliwe wzorce korzystania z technologii. Najbardziej alarmujące wydają się być problemy związane z mową nienawiści. Cyberprzemoc rówieśnicza to zjawisko występujące w Polsce dwa razy częściej niż w 19 innych badanych krajach.

Autorzy raportu wskazują, że źródłem problemów jest relacji na linii dziecko–dorosły, w której to dorosły jest decydentem i dyktuje, jak ma być. Oznacza on wychodzenie z założenia, że dziecko jest istotą niedoskonałą, a jego droga do stania się w pełni wartościowym uczestnikiem życia społecznego wiedzie pod dyktando dorosłych. To sprawia, że choć dorośli słuchają dzieci, to tak naprawdę ich nie słyszą.

W przypadku środowiska cyfrowego postrzegają korzystanie przez dzieci z internetu jako zabawę i marnowanie czasu. Z badań jakościowych przeprowadzonych wśród młodych pod kierownictwem dr Anny Buchner oraz Katarzyny Fereniec-Błońskiej z ośrodka badawczego "Ciekawość", które także są częścią raportu, wyłania się zupełnie inny obraz.

– Moją pasją jest muzyka. Nie siedzę godzinami w sieci, ale oglądam filmy prezentujące, jak ktoś gra i śpiewa. Czasami razem śpiewamy, łącząc się na kamerkach. Przesyłamy sobie potem te pliki w grupie – mówi 13-letnia Dorota.

– Pasjonuję się sportem. (…) Na Facebooku prowadzę grupę o koszykówce, która ma 11 tys. członków. W szkole prowadziłem gazetkę o sporcie, a w pandemii z nudów założyłem grupę. Na początku wszystko pisałem sam, później ludzie zaczęli wrzucać swoje treści – mówi 13-letni Edmund. Dodaje też, że internet to dla niego źródło wiedzy, ponieważ wiele rzeczy jest lepiej wytłumaczonych na filmikach niż na lekcjach.

Jak zauważa dr Anna Buchner, młodzi mają przemyślenia związane z ich obecnością w cyfrowym świecie. – Co istotne, są one bardzo poważne i na wysokim poziomie – zwraca uwagę ekspertka.

Nie rozmawiaj z obcymi kontra hejt

Dorośli i dzieci rozmijają się także w kwestiach tego, czym jest bezpieczeństwo w sieci. Dla tych pierwszych bycie bezpiecznym oznacza ochronę danych osobowych i ostrożność w kontaktach z nieznajomymi lub całkowite ich unikanie. Dla dzieci z kolei głównym problemem są rówieśnicy i hejt, który często prowadzi do realnych tragedii, oraz zalew fałszywych informacji.

– Najbardziej niebezpieczne to zrobić coś głupiego, bo jednak niektórzy nie poradziliby sobie z hejtem, z tym, że zepsuli sobie wizerunek. To jest kwestia siły psychicznej. Jeden błąd, a internet będzie o tym cały czas pamiętał – mówi Dariusz, 15 lat.

– Niestety, moi przyjaciele czasem, gdy są na kogoś źli – a często takie sytuacje się zdarzają – zakładają grupę, np. anty-K-popiary (bo mamy w klasie fanki K-popu i są osoby, które to denerwuje) albo anty-Aneta (i tam były bluzgi na Anetę). Od razu się z tych grup usuwałam. Są jeszcze afery przez screeny. Jedna napisała drugiej, że nienawidzi tej trzeciej, a ta jej to pokazała – dodaje anonimowo jedna z nastolatek.

To, jak bardzo dorośli rozmijają się z młodymi w postrzeganiu bezpieczeństwa, mocno poruszyło badaczy.

– Mówiąc o bezpieczeństwie, najbardziej odpowiadamy na nasze strachy i obawy. To, czego boją się dorośli, jest oczywiście niebezpieczne. Jednak dużo o tym mówimy i nasze dzieci mają poczucie, że już się tego nauczyły, że przekazaliśmy im wiedzę na temat tego, jak chronić swoje bezpieczeństwo w sieci. Tymczasem młodzi najbardziej boją się rówieśników i tego, co oni mogą im zgotować – zauważa dr Anna Buchner.

(Adobe Stock)

Według dzieci rodzice i nauczyciele nie podchodzą poważnie do takich zjawisk jak mowa nienawiści w sieci, odpowiednia edukacja w zakresie wyszukiwania informacji i korzystania z nich, a także problemów prawnych, jak ochrona wizerunku czy ochrona tajemnicy korespondencji. Przez to dzieci nie zdają sobie sprawy, że udostępnianie screenów rozmów to nic innego jak łamanie tej tajemnicy. To wszystko prowadzi do częstego występowania FOMO, ale nie chodzi tu o lęk przed przegapieniem informacji ogółem, lecz przed przegapieniem niekorzystnej rozmowy na swój temat i tym samym brak możliwości reakcji, zanim problem eskaluje.

– Mamy często do czynienia z tzw. efektem pilota – łatwiej jest być agresywnym wobec osoby, której nie patrzy się w oczy. Nieustannie mówię o tym, że potrzebujemy dobrej edukacji w tym zakresie i mądrych polityków zajmujących się edukacją – zauważa dr Lidia Bielinis z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego.

Higiena umysłu

Ciekawym wnioskiem płynącym z raportu jest to, że choć można sądzić inaczej, to w wielu przypadkach dzieci są… zmęczone internetem i mediami społecznościowymi. Tu pojawia się kolejne zadanie dla dorosłych, którzy powinni edukować młodzież w zakresie rozsądnego korzystania z cyfrowych dobrodziejstw lub spędzać z nią więcej czasu w realnym świecie, pokazując alternatywy dla tego wirtualnego.

– Bardzo często jestem zmęczona. W ogóle mam problem ze skupieniem. Myślę, że to jest poniekąd spowodowane korzystaniem z telefonu i z mediów społecznościowych – przyznaje Olga, 14 lat.

Rodzice z kolei chcą ograniczyć dzieciom czas spędzany w sieci, ale mierzą się z wyzwaniem, jak to właściwie zrobić… Pokusa, by uciec się do konfiskaty telefonu czy blokady internetu bywa duża, ale… zwykle mało skuteczna. Takie działanie wywołuje u dziecka poczucie złości i krzywdy z powodu utraty kontaktu ze znajomymi i przyjaciółmi. Dorośli stosują też blokady i aplikacje umożliwiające kontrolę rodzicielską, co z kolei prowadzi do poczucia braku szacunku i zaufania ze strony rodzica.

– Dla mnie taka kontrola to utrata wolności i prywatności, bo mama widzi, co robię. To jak grzebanie po szafkach. Nie chcę, by ktoś grzebał w moim telefonie – mówi Jerzy, 17 lat.

– Dorośli nie powinni zabierać telefonu albo odcinać kabli za karę, bo to i tak nic nie da, tylko pogorszą swój kontakt z dzieckiem. Uważam, że powinno się rozmawiać, a nie ograniczać – dodaje Jakub, 13 lat.

Najlepszym wyjściem z tej sytuacji jest wspomniana już rozmowa, która w tym przypadku powinna dotyczyć przyjęcia zasad korzystania z dobrodziejstw nowoczesnych technologii. Zasady te powinny być jednak ustalone wspólnie, a więc należy wysłuchać tego, na jakie ustępstwa może pójść dziecko i wypracować kompromis. Kary prowadzą tylko do tego, że dziecko szuka sposobów na to, jak je obejść.

Najważniejsza jest rozmowa

Choć raport porusza wiele zagadnień, to wyłania się z niego jasny przekaz, który mówi o potrzebie wspólnego dialogu na równych zasadach. Nastolatkowie sami często przyznają, że chcą współpracować i korzystać z telefonu, internetu oraz mediów społecznościowych w sposób bardziej zrównoważony i zorganizowany, ale przeszkadza im to, że są traktowani przez dorosłych z góry. Jedni całkowicie wsiąkają przez to w wirtualny świat, ale są też tacy, którzy czerpią pozytywne wzorce od rówieśników i ograniczają swoją obecność w sieci.

– Dzieci uczą się dużo od znajomych i od starszego rodzeństwa. Nie kojarzę, abym czegokolwiek nauczył się od rodziców – oni byli jeszcze zieloni w tym temacie, dla nich to też była nowość. Nie każdy rodzic rozumie internet i nie każdy ma kogoś, kto mu wyjaśni, jak się z siecią obchodzić. W przyszłości chciałabym nauczyć swoje dzieci, co robić, a czego nie – zapowiada Dariusz, 15 lat.

Lektura wyników badania "Dzieci i młodzież o swoim cyfrowym świecie" budzi refleksję nad ogromnym znaczeniem słuchania dzieci i uwzględniania ich głosu.

– Teoretycznie wiadomo – dzieci i młodzież mają prawo do podmiotowego traktowania i wyrażania własnych poglądów. Gwarantują im to prawne konwencje, które niewątpliwie stopniowo kształtują również społeczną świadomość. Jednak w praktyce rzadko stwarzamy dzieciom przestrzeń do tego, by opowiadały o swoim świecie – podsumowuje dr Monika Sajkowska, prezeska Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę.

Raport "Dojrzeć do praw" to pierwsze tego typu i z pewnością nie ostatnie przedsięwzięcie Fundacji Orange, która wraz z uznanymi specjalistami przygląda się obecności dzieci i młodzieży w internecie oraz temu, jak są traktowane. Najważniejszym wnioskiem jest jednak potrzeba nadawania na tych samych falach, równego traktowania i odpowiedniej edukacji. Do tego potrzebna jest nie tylko dobra wola, ale także zmiany systemowe i prawne. Z pełną treścią raportu można zapoznać się tutaj.

Płatna współpraca z marką Fundacja Orange
Polecane dla Ciebie