Czy można zablokować dziecku dostęp do stron pornograficznych? Ekspert: "to nierealne"
Według badań udostępnionych przez Stowarzyszenie Twoja Sprawa 50 proc. chłopców w wieku nastoletnim ogląda pornografię kilka razy w miesiącu. Aż 15 proc. robi to raz dziennie lub częściej. Problem w tym, że tak częste kontakty z pornografią mogą wyrządzić duże szkody w psychice młodego człowieka. Kolejne państwa, w tym Polska, chcą podjąć próby blokowania treści pornograficznych w sieci. To nierealne - ostrzegają eksperci.
1. Wpływ pornografii na mózg dziecka
"Przyznaję, że jestem uzależniony od twardego porno. Zaczynałem już jako nastolatek, teraz w wieku 39 lat nie daję rady. Co robić? Jak sobie z tym poradzić? Doradźcie coś" - pisze anonimowy internauta na jednym z portali zrzeszających osoby, które zmagają się z uzależnieniami.
Badania nie pozostawiają złudzeń. Większość dzieci sięga po pornografię, zanim ukończy 15 lat. Przy braku edukacji seksualnej ryzyko wykształcenia się zakrzywionego obrazu relacji między partnerami jest bardzo wysokie. Do tego dochodzą problemy, które wywołuje długotrwałe wystawienie mózgu na działanie pornografii.
W trakcie sympozjum Europejskiego Stowarzyszenia Urologii, które odbyło się w tym roku wirtualnie, organizacja ta przedstawiła badania, które pokazały, że przeciętny Brytyjczyk ogląda materiały pornograficzne aż przez 70 minut tygodniowo. Niestety, rośnie odsetek mężczyzn, którzy takie materiały potrafią oglądać przez kilka godzin dziennie.
Okazuje się, że mężczyźni, którzy spędzają najwięcej czasu przed filmami dla dorosłych, mają problemy z erekcją. Nie dotyczy to wyłącznie starszych mężczyzn. 25 proc. badanych poniżej 35. roku życia potwierdziło, że nie są w stanie osiągnąć pełnej erekcji.
Naukowcy z Uniwersytetu w Antwerpii, którzy brali udział w badaniu, mówią, że te dane były znacznie wyższe, niż to, czego się spodziewali.
"Badania potwierdziły, że istnieje wyraźna zależność pomiędzy częstym oglądaniem pornografii a pogorszeniem się możliwości utrzymywania erekcji w trakcie kontaktu z partnerem lub partnerką" – mówi prof. Gunter de Win, jeden ze współautorów badań.
2. Próby blokowania pornografii w sieci
Nie przez przypadek badania zostały przeprowadzone na Brytyjczykach. To właśnie tamtejszy rząd zapowiedział, jako pierwszy w Europie, walkę z pornografią w sieci. W 2013 roku ówczesny premier Wielkiej Brytanii, David Cameron, zapowiedział, że jego rząd zablokuje dostęp do niektórych treści w internecie w ogóle. Zakazem miały zostać objęte materiały porno pokazujące przemoc seksualną. Do łagodniejszych treści porno dostęp miał być wyłącznie dla osób dorosłych.
Brytyjski ustawodawca chciał, by wiek weryfikowano za pomocą numeru ubezpieczenia lub karty kredytowej. Pomysłów na rozwiązanie podstawowego problemu było wiele. Wszystkie miały wspólny mianownik – trafiły do kosza. Dlaczego po siedmiu latach od zapoczątkowania pomysłu (i nieprzerwanych rządów Torysów) ten nadal jest tylko na papierze? O tym mówi, w rozmowie z WP Parenting, informatyk i specjalista od zabezpieczeń cyfrowych Tomasz Preisler.
-W tym przypadku zawiodły procedury i przepisy porównywalne do dzisiejszego RODO. Ludzie po prostu nie chcieli się na to godzić. Było też potężne lobby legalnych dostarczycieli tego typu usług. Oni wiedzieli, że zmniejszy im się ilość wejść na stronę. Dla takich stron oznacza to po prostu straty finansowe. Co więcej, okazało się, że osoby, które nawet dzisiaj płacą za tego typu treści nie chcą zostawiać w internecie swoich danych. Bo jak to wycieknie, to będzie wstyd przed rodziną, czy znajomymi – mówi infromatyk.
3. Blokowanie stron porno w Polsce
Jedyną blokadą, na jaką mogą trafić osoby małoletnie w sieci dzisiaj, jest ostrzeżenie wymagające, by potwierdziły ukończenie 18. roku życia. Dlatego polskie Ministerstwo Cyfryzacji chce, by wprowadzić bardziej rygorystyczne zabezpieczenia. Projekt od kilku miesięcy powstaje w resorcie.
W wywiadzie udzielonym radiu RMF, minister cyfryzacji, Marek Zagórski, przekonywał, że najlepszym rozwiązaniem będzie domyślna blokada takich treści na poziomie przeglądarki. Użytkownik, który chce obejrzeć materiały dla dorosłych, będzie musiał wystąpić o specjalny klucz dostępu do takich treści. Oczywiście klucz będzie generowany przez powołany do tego specjalny urząd.
Pomysł jest o tyle problematyczny, że jego obejście jest, nomen omen, dziecinnie proste. Wystarczy korzystanie z mniej popularnej przeglądarki internetowej. Co więcej, nie dość, że państwo nie zablokuje pornografii, to jeszcze wejdzie w posiadanie wiedzy, kto i jakie treści w sieci ogląda. A to już rodzi pewne podejrzenia.
- Jeżeli chodzi o blokadę jakichkolwiek stron, to jest to nierealne. Bo, chcąc to zrobić skutecznie, trzeba blokować domeny, subdomeny, adresy IP. Pamiętam, jak w jednej z firm chcieliśmy blokować takie słowa klucze. Była to francuska firma i okazało się, że jej pracownicy nie mogą korzystać z podstawowych stron, które zawierały frazy "seks", czy "porno" jako część słów. Po tygodniu musiałem zlikwidować tę blokadę. Innym sposobem jest blokowanie adresów IP. A to jest już absurdalne. Bo trzeba by zablokować każdą stronę z osobna. Nie da się tego zrobić. Dlatego, jeśli widzimy polityka, który mówi, że to zrobi, to albo się na tym nie zna, albo po prostu oszukuje – mówi Preisler.
Ustawodawcy na całym świecie są nie tylko trzy kroki za dostarczycielami treści dla dorosłych. Ci ostatni postanowili już przeciwdziałać potencjalnym zabiegom ze strony rządów.
- Wielu z nich zakłada już strony https, które mają certyfikaty bezpieczeństwa. W związku z tym wiele blokad na poziomie np. przeglądarki, po prostu nie zadziała. Wykupienie takiego certyfikatu to po prostu inwestycja w przyszłość, która zwróci się tym, którzy o tym pamiętali – tłumaczy informatyk.
Jedynym zabezpieczeniem rodzica pozostaje konto, nad którym ma pełną kontrolę.
- Godziny korzystania z komputera i podgląd stron, na jakie dziecko wchodzi. Na podstawie tego rodzice mogą kontrolować i sprawdzać, na jakie strony wchodzi dziecko. Ale to jest walka z wiatrakami. Musielibyśmy blokować strony, na które dziecko wchodzi post factum – podsumowuje Preisler.
Pytanie jeszcze, co zrobi rodzic, gdy przyłapie dziecko na oglądaniu treści pornograficznych? Wydaje się, że tu dochodzimy do sedna problemu. Dzieci, które są świadome zagrożeń wynikających z pornografii, na pewno będą sięgać po nią rzadziej. Do tego potrzeba rzetelnej wiedzy, przekazywanej przez profesjonalnych edukatorów.