Trwa ładowanie...

Balerina opowiada o koszmarze w szkole baletowej

 Dorota Mielcarek
18.10.2022 10:21
Natalia Wojciechowska o balecie
Natalia Wojciechowska o balecie (Instagram)

Natalia Maria Wojciechowska jest zawodową baleriną, która nie zgadza się z tym, jak traktowane są młode dziewczyny w szkołach baletowych. Rywalizacja, presja, brak przyjaźni, przemoc – okazuje się, że to codzienność w szkole baletowej. Natalia opowiada, jaką cenę trzeba zapłacić za to, aby stać się najlepszą.

Dorota Mielcarek, WP parenting: Jesteś baleriną, która odnosi sukcesy. Ile trwa trening w szkole baletowej?

Natalia Maria Wojciechowska, balerina: W szkole baletowej natężenie zwiększało się z czasem. Ćwiczyło się od 3 do 6 godzin dziennie lub dłużej. Konkursowiczom nie odpuszczało się ani minuty i ciągle dodawało repertuaru.

Trzeba pamiętać, że w tej szkole są także przedmioty ogólnokształcące i po lekcjach biegło się na trening. To była walka z czasem, stres, ciągłe spięcie. Wymagające zajęcia baletowe rozpoczynały się bez rozgrzewki, bo nie było na nią czasu.

Zobacz film: "Rozenek: "Byłam w szkole baletowej dziewięć lat. Jak widzę puenty, to mam torsje!""

Balet to sztuka czy sport? Jak wyglądały treningi?

Balet traktowany jest jako sztuka, ale jest sportem.

To, co bardzo boli to brak edukacji i przygotowania. Nie było lekarza sportowego, nikt nie mówił o zagrożeniach, nie robił ćwiczeń zapobiegających kontuzjom. Żadna osoba nie rozmawia z baletnicą, jak psychicznie ma się przygotować do treningów i konkursów, a przede wszystkim jak być zdrowym.

Wszyscy chcieli być najlepsi, ale byli faworyci. Na początku nie było szans na zostanie faworyzowanym. Dzieci czuły się gorsze i słyszały, że koleżanka jest lepsza, bo chudsza i zdolniejsza. Bardzo często padały słowa "spuchłaś jak pączek" albo "gruba krowa".

Brak konsultacji z dietetykiem sprawiał, że dziewczyny przestawały jeść.

Maria Wojciechowska - Rebel ballerina
Maria Wojciechowska - Rebel ballerina

Mówisz, że wszyscy chcieli być najlepsi. Ciężko sobie wyobrazić zawiązywanie tam przyjaźni.

W szkole baletowej nie ma przyjaźni, tylko rywalizacja. A ta jest toksyczna i oparta na nienawiści. Bo trzeba powiedzieć wprost – rywalki się nienawidzi. I nikt nie tłumaczył mi, że moja koleżanka jest lepsza ode mnie w jednym, ale ja od niej w drugim i mamy się od siebie uczyć. Nie. Nauczyciele mówili: "zobacz, jaka ona jest wspaniała", co rodziło cichą nienawiść.

Nie akceptowałam tego, jakie są moje rywalki. Jestem autystyczna i skupiałam się na sobie. Dla mnie najważniejszy był balet i moje osiągnięcia. Jeśli ktoś miał coś lepszego, to ja pracowałam na to, żebym to ja miała lepsze. Wiedziałam, że inni mi zazdroszczą i mnie to stresowało, ale skupiłam się na "ja", nie na nich.

Balet traktowany jest jako sztuka, coś pięknego i delikatnego, jednak to, co mówisz, nie brzmi tak fantastycznie.

Iluzja. Balet jako taki sam w sobie jest piękny, ale w świecie zawodowym okupione jest to czymś obrzydliwym i okrutnym. Już na samym początku mojej drogi, pani dyrektor artystyczna powiedziała, że zaokrąglają mi się bioderka i dała do zrozumienia, że to jest złe, że kobiece kształty są złe. Miałam 11 lat i nic mi się nie zaokrąglało.

Konsekwencje trenowania baletu
Konsekwencje trenowania baletu

Konsekwencją tego, co usłyszałaś była choroba?

Miałam anoreksję i właściwie nadal ją mam, bo z anoreksji się nie wychodzi – to coś na całe życie. Powoduje osobliwy stosunek do jedzenia już na zawsze. Nie zjem całego talerza spaghetti. To jest piętno, które zostaje, ponieważ wpajano mi wzorce, że chude jest piękne, a lekko zaokrąglone jest obrzydliwe.

Choć po wielu terapiach,akceptuję to, jak wyglądam, to wciąż z dezaprobatą patrzę w lustro przed menstruacją, bo jestem spuchnięta.

Anoreksja to okrutna choroba, jednak baletnice ponoszą również inne konsekwencje.

Konsekwencji jest dużo.

Trenując balet od 10 r.ż. następuje zaburzenie rozwoju fizycznego. Nagły spadek wagi sprawia, że dziewczynki nie mają biustu. Ja go nie miałam do 19 r.ż. Do tego straszne problemy hormonalne - u moich koleżanek nagminnie diagnozowane jest Hashimoto. Ja nie miałam menstruacji do prawie 20 r.ż, a i tak była wywoływana.

Największą konsekwencją jaką poniosłam, było urodzenie martwego dziecka, gdy miałam 30 lat. Gdybym nie była w szkole baletowej, moja ciąża nie zakończyłaby się w ten sposób.

Czym spowodowane są te wszystkie dolegliwości?

Duży wysiłek u kobiet i presja środowiska powoduje, że dziewczynki mają problemy z wagą. To jest dramat. Zaburzenia i brak wiedzy na temat ciała, jak trenować i stworzyć zdrowego sportowca. Są duże obciążenia i wychudzenie, brak świadomości, nadużywanie, przemoc psychiczna. Kobiety nie są zdrowe i walczą z tym same. Czyja to wina? Tych potworów ze szkoły baletowej.

Oni nie biorą za swoich uczniów żadnej odpowiedzialności. Jak dochodzi do prób samobójczych, to mówią, że to wina rodziców i zaburzeń psychicznych. Zrzucają odpowiedzialność na wszystkich, ale swojej nie widzą. Dziecko się dla nich nie liczy, liczy się sukces pedagoga za wszelką cenę.

Dziś akceptujesz swoje ciało i pracujesz w centrum baletowym, sprzeciwiając się wszystkim metodom, które znasz z autopsji.

Promuję w swoim centrum baletowym, że trzeba mieć siłę i jeść. Najważniejsze to mówić, że chude, nie jest lepsze, a balet, szczególnie zawodowy, jest ciężką pracą.

Nie akceptuję metod, które stosuje się w szkole baletowej i mówię o tym głośno. Za wszystko co mnie tam spotkało, zapłaciłam wysoką cenę. Na szczęście dziś, w wieku 36 lat, po terapiach, mogę powiedzieć, że kocham swoje ciało. Kobiece ciało.

Balet to sport
Balet to sport

Natalia Maria Wojciechowska podjęła szereg działań, aby nagłośnić sprawę przemocy w szkołach baletowych. Jest zdeterminowana, aby to wszystko się skończyło, a sama siebie określa jako zbuntowaną Rebel Ballerina i pod tą nazwą prowadzi konto na Instagramie. Prowadzi swoje centrum baletowe w Warszawie, gdzie w sposób świadomy, wspiera swoich podopiecznych, ucząc szacunku do swojego ciała i zdrowia.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze