Antoś Dziaczuk chory na SMA potrzebuje pomocy. "Synku oddałabym za Ciebie życie. Błagam, nie umieraj!"
4-miesięczny Antoś ma rdzeniowy zanik mięśni, jednak to nie wszystko... U noworodka zdiagnozowano zapalenie płuc. Został uratowany w ostatniej chwili, jednak walka o jego życie trwa. - Stan Antosia z godziny na godzinę był coraz gorszy. Zaczął dusić się i sinieć. Muszę ratować własne dziecko - mówi Joanna Dziaczuk i apeluje o pomoc.
1. Antoś choruje na SMA
4-mięsieczny Antoś cierpi na rdzeniowy zanik mięśni (SMA). Niestety choroba postępuje bardzo szybko i wyniszcza organizm dziecka.
- Diagnoza była dla nas jak wyrok. Łudziłam się, że to fatalna pomyłka. Nie docierało do mnie, że moje dziecko jest chore. Zastanawiałam się, dlaczego nas to spotkało. Nie potrafiłam pogodzić się z tym, że mój syn jest ciężko chory. Nasz świat nagle runął - mówi Joanna Dziaczuk, matka chłopca.
- Widzę, że stan zdrowia Antosia pogarsza się z dnia na dzień. Nie mogę się poddać. Muszę zebrać w sobie wystarczająco dużo sił, aby pomóc mu w walce z chorobą - dodaje.
2. "Pragnę mu ulżyć"
SMA postępuje bardzo szybko. Zabiera dziecku możliwość samodzielnego oddychania. Lekarze przygotowują rodziców na różne ewentualności. Wszystko dlatego, że chłopiec nie radzi sobie z dolegliwościami związanymi z chorobą. Medycy ostrzegają, że w krótkim czasie może dojść do zatrzymania oddechu.
- Mój synek jest jeszcze maleńki i bezbronny. Nie radzi sobie z chorobą. Każdego dnia zastanawiam się, czy Antoś dożyje jutra. Lekarze nie dają mu dużych szans na powrót do zdrowia. Twierdzą, że musimy przygotować się na najgorsze. Płuca Antosia w każdej chwili mogą okazać się niewydolne - mówi matka chłopca.
- Rączki i nóżki Antosia są bardzo osłabione. Obecnie synek używa tylko jednej ręki. Jestem zrozpaczona! Patrząc na mojego synka, czuję się całkowicie bezradna. Tak bardzo chciałabym mu pomóc. Pragnę ulżyć mu w cierpieniu. Chciałabym przejąć na siebie jego ból - dodaje.
3. Podczas pandemii szpital odmówił przyjęcia Antosia
W ubiegłym tygodniu Antoś źle się poczuł. Dusił się. Okazało się, że dziecko ma wirusa RSV. Choć rodzice bardzo chcieli przewieźć synka do szpitala, to z powodu pandemii okazało się to bardzo trudne. Żadna placówka nie chciała udzielić pomocy.
- Jeden ze szpitali odmówił przyjęcia z powodu braku specjalistycznego sprzętu. W kolejnym szpitalu nie było miejsca. Zastanawialiśmy się nad przewiezieniem dziecka do szpitala w Opolu. Niestety okazało się, że panuje tam wirus RSV, dlatego musieliśmy zrezygnować z tego pomysłu - opowiada Joanna Dziaczuk.
- Byłam zrozpaczona, ponieważ nikt nie chciał udzielić nam pomocy. Skontaktowaliśmy się z lekarką rodzinną, która powiedziała, że nasz synek ma zapalenie płuc. Stan Antosia z godziny na godzinę był coraz gorszy. Chłopiec zaczął dusić się i sinieć. Dlatego zadzwoniliśmy po karetkę. Dziecko było niedotlenione. Lekarze sugerowali, aby obserwować Antosia przez całą noc. Kazali zadzwonić do lekarza rodzinnego w przypadku pogorszenia jego stanu. Synek coraz gorzej się czuł. Zadzwoniłam jak najszybciej po karetkę. Okazało się, że Antoś jest w ciężkim stanie i trzeba go jak najszybciej zawieźć do szpitala. Na szczęście udało się go uratować - dodaje.
4. Innowacyjny lek jest jedynym ratunkiem dla Antosia. Rodzina prosi o wsparcie
Jedyną nadzieją dla Antosia jest dostęp do nowoczesnej terapii, która kosztuje aż 9,5 mln zł. Rodziców nie stać na zakup leku. Dlatego proszą ludzi o finansowe wsparcie. Liczy się każda złotówka.
- Terapia genowa musi zostać podana jak najszybciej, bo tylko wtedy Antoś będzie mógł podjąć walkę o zdrowie. Jesteśmy biedną rodziną. Mój mąż pracuje i utrzymuje dom. Nie mamy pieniędzy na zakup drogiego leku. Dlatego zorganizowaliśmy zbiórkę. Mamy wokół siebie dobrych ludzi, którzy pomagają nam zebrać pieniądze. Udało nam się już zebrać ponad 821 tys. Jestem zdeterminowana w walce o życie mojego dziecka. Muszę ratować Antosia...Chcę mu dać nadzieję na częściową sprawność i samodzielny oddech - mówi Joanna Dziaczuk.
- Bardzo proszę wszystkich o udzielenie nam finansowego wsparcia. Serce mi się kraje, gdy patrzę, jak walczy o każdy oddech. Nie wyobrażam sobie życia bez Antosia. Muszę zrobić wszystko, aby mój synek wyzdrowiał. Walczę o najwyższą stawkę - o przyszłość i zdrowie mojego dziecka. Nie chcę go stracić. Każdy dzień jest na wagę złota. Pragnę być obecna w jego życiu. Marzę o tym, aby zobaczyć, jak dorasta i realizuje swoje marzenia. Będę wdzięczna za każdą pomoc - dodaje.
Pomóc możesz TUTAJ.
SMA w Polsce diagnozowana jest raz na 5-7 tys. urodzeń.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl