Będzie mniej adopcji zagranicznych? Tego chce Ministerstwo Rodziny
Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej chce ograniczyć adopcje zagraniczne. Powód? Rozdzielanie rodzeństw i utrata przez dzieci kontaktu z kulturą polską. - Nikt nas o takich zmianach nie informował - mówią pracownicy ośrodków adopcyjnych.
Obecnie w Polsce funkcjonują trzy ośrodki, które mają uprawnienia do przeprowadzania procedur zagranicznych adopcji polskich dzieci. Zgodnie z pomysłem Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej ( MRPiPS) w 2020 roku ma istnieć tylko jedna taka placówka. A sam resort ma mniej ochoczo niż dotychczas wydawać decyzje zezwalające na taką adopcję.
1. Jak wygląda adopcja polskiego dziecka za granicę?
Według danych, do adopcji zagranicznej trafia z Polski 300 dzieci rocznie. To ok. 10 proc. wszystkich adopcji.
Procedura takiego przysposobienia jest trudna i długotrwała. Dotyczy zwykle dzieci, które w ciągu 55 dni od momentu zakwalifikowania do adopcji nie znalazły na nią chętnych, mimo poszukiwań organizowanych przez wszystkie ośrodki adopcyjne w kraju.
Przeczytaj koniecznie
- Kobiety nie umieją sobie z tym poradzić. Czy wiesz, co robią źle?
- Alergia może być przyczyną tych częstych dolegliwości. Zobacz, jak ich uniknąć
- Ta piramida ma znaczenie! Czy wiedziałeś, że istnieje?
- Zadaj pytanie pediatrze i rozwiej swoje wątpliwości
- Nie daj się oszukać! Czy wiesz, jak rozpoznać prawdziwy tran?
- Nowa technologia w domu. Zobacz, jak zmieni twoje życie
- Z drugiej strony, rodzina zagraniczna, ubiegająca się o adopcję dziecka z Polski, w pierwszej kolejności musi otrzymać zgodę swojego państwa – informuje Izabela Rutkowska, dyrektor Krajowego Ośrodka Adopcyjnego Towarzystwa Przyjaciół Dzieci.
- Kolejnym krokiem jest przekazanie tu dokumentów i otrzymanie zgody sądu rodzinnego i MRPiPS. W przypadku pozytywnej decyzji, rodzice zagraniczni przyjeżdżają do Polski i mają 15 dni na zapoznanie się z dzieckiem, czekając na wyrok sądu. Po tym czasie muszą czekać kolejne 3 tygodnie na uprawomocnienie się orzeczenia o adopcji – wyjaśnia.
Resort planuje zmiany już na etapie zgody ministerialnej. Dokumenty do adopcji zagranicznej mają być bardziej restrykcyjnie sprawdzane, a rodzina – weryfikowana na poziomie psychologicznym, ekonomicznym i zdrowotnym.
2. Ministerstwo: adopcja zagraniczna to relikt
- Jestem bardzo zaskoczona planami ministerstwa. Nie dotarły do nas żadne informacje na temat zmian, dowiedziałam się o nich z mediów – zaznacza Rutkowska. - Prowadzę adopcje od 27 lat i nie jest to prawdą, że rodzeństwa są rozdzielane i wysyłane za granicę. Co więcej, częściej zdarza się, że rodzeństwa rozdzielane są w Polsce – dodaje.
Rutkowska zwraca także uwagę, że za granicę Polski częściej adoptowane są dzieci niepełnosprawne, chore, z alkoholowym zespołem płodowym i starsze. W Polsce z kolei do takich przysposobień dochodzi statystycznie rzadziej. - Polacy adoptują najczęściej dzieci zdrowe i młodsze. Co zatem się stanie z tymi chorymi i starszymi, jeśl ograniczona zostanie adopcja zagraniczna? - pyta Rutkowska.
Tymczasem Ministerstwo twierdzi, że za granicę wcale nie trafiają dzieci chore. - Kiedy przyjrzeliśmy się szczegółowo, jak do tej pory odbywały się zagraniczne adopcje okazało się, że nie jest wcale tak, że wysyłane za granicę dzieci są bardzo chore - mówi Elżbieta Rafalska, minister rodziny, pracy i polityki społecznej. Z danych, na jakie powołuje się resort wynika, że tylko 20 proc. dzieci posiada orzeczenie o niepełnosprawności.
Ministerstwo podaje również, że adoptowane za granicę dzieci tracą kontakt z językiem polskim i ojczystą kulturą. - Owszem to jest ważne, ale dla mnie istotne jest także to, że dziecko potrzebuje rodziny - ripostuje Rutkowska.
3. Zamiast instytucji – realna pomoc
Pomysł MRPiPS podoba się natomiast Jadwidze Jagieło z Koalicji na Rzecz Rodzinnej Opieki Zastępczej. - Przypadków, gdy adopcja zagraniczna została źle przeprowadzona jest coraz więcej. Zdarzają się takie, gdy dzieci niepotrzebnie tracą nawiązane z rodzinami zastępczymi więzi. To sytuacja niedopuszczalna, ponieważ negatywnie odbija się na dziecku. Za krótki jest też okres 55 dni, w którym to czasie polscy rodzice muszą się zdecydować na przysposobienie dziecka – zaznacza Jagieło.
Dlatego Koalicja proponuje zmiany. - Chodzi o to, by usprawnić system. Chcielibyśmy dać rodzinom zastępczym i adopcyjnym większe wsparcie, edukować je, specjalizować - zamiast wysyłać dzieci za granicę. Proponujemy także, by zapewnić takim dzieciom dostęp do rehabilitacji i specjalistów, może nawet - wsparcie finansowe. Chcemy też, by decyzja o wysłaniu dziecka do adopcji poza granicę Polski była prawdziwą ostatecznością. By nie dochodziło do sytuacji zerwania więzi, a procedurę kontrolował niezależny psycholog – wylicza Jagieło.
Te pomysły mają szansę wejść w życie. Już w przyszłym tygodniu Koalicja na Rzecz Rodzinnej Opieki Zastępczej planuje wysłać do resortu rodziny list otwarty z propozycjami zmian. Planowane jest także spotkanie w ministerstwie i wspólne ustalenie kierunku przeobrażeń systemu. Cel? Zastąpienie tradycyjnych domów dziecka rodzinnymi domami dziecka oraz rodzinam zastępczymi. W instytucjach miałoby przebywać jednocześnie jedynie 14 dzieci w wieku powyżej 10 lat.
Adopcję zagraniczną gwarantuje Konwencja Haską o ochronie dzieci i współpracy w dziedzinie przysposobienia międzynarodowego. Dlatego też Polska nie może zrezygnować z takiej formy pomocy dzieciom.