W przedszkolu anioł, w domu urwis. Jak to możliwe?
Gdy kolejny raz słyszysz od osoby opiekującej się twoją pociechą, że nie tylko była bardzo grzeczna, ale też zjadła cały obiad, posprzątała po sobie i bez zbędnych dyskusji zrezygnowała z oglądania bajek na rzecz układania puzzli, zaczynasz się zastanawiać, czy aby na pewno rozmawiacie o tym samym dziecku.
To zagadnienie interesuje wielu rodziców, bo chyba każdy kiedyś musiał się z tym zmierzyć. Pochlebne opinie innych o zachowaniu naszego dziecka, mimo że bardzo nas cieszą, mogą wywołać uczucie niedowierzania. Wielokrotnie doświadczyliście ataku złości małego człowieka, pewnie nieraz obserwowaliście jego histerię. Wpadaliście w panikę na samą myśl o tym, że w przedszkolu będzie na negatywne emocje reagować podobnie.
Opiekunki jednak o niczym takim was nie alarmują, wręcz przeciwnie – zdarza się im pochwalić waszą pociechę za umiejętność współpracy, aktywność i dostosowywanie się do ustalonych w grupie reguł. W głowie rodzi się więc myśl, czy to przypadkiem nie jest wasza wina. Zastanawiacie się, czy wasze kompetencje wychowawcze są na odpowiednim poziomie. Wbrew pozorom jednak wszystko jest w jak najlepszym porządku!
1. Mamo, czuję się przy tobie bezpiecznie!
Jeśli zdarza się wam widzieć złość waszych dzieci, która przybierać może postać furii, histerii, szaleńczego gniewu, ale w opinii innych osób macie w domu anioła, możecie sobie pogratulować. Oznacza to bowiem, że wasza pociecha czuje się w waszym otoczeniu bezpiecznie.
Wie, że rodzice ją kochają, akceptują i rozumieją. Może więc być naturalna i swobodnie wyrażać swoje uczucia, nawet jeśli niewiele mają one wspólnego z łagodnością. Są one jednak bardzo potrzebne. Zauważmy, że nawet osoba dorosła musi czasem dać upust swoim emocjom. Zdarza się nam krzyknąć, uderzyć w coś, rzucić poduszką w złości, a nawet zapłakać. Dlaczego więc kilkulatkowie mieliby tego nie robić?
Jeśli dziecko czuje się akceptowane i kochane, może być sobą. Nie musi niczego udawać i dostosowywać się do społecznych ram.
Dzieci stosunkowo szybko orientują się, że w domu i poza nim obowiązują nieco inne reguły. Obserwują zachowanie dorosłych i uczą się, co wypada robić publicznie, a co jest uznawane za niegrzeczne. Starają się do tego dopasować, co jednak nie zawsze im się udaje. To bowiem niezwykle trudne zadanie i bardzo wyczerpujące, co mogą zauważyć zwłaszcza rodzice przedszkolaków.
Kilkulatek, który przez kilka godzin przebywa w grupie rówieśników, gdzie nierzadko dochodzi do konfliktów, może po powrocie do domu chcieć wyładować swoją złość. Poza tym dziecko jest zmęczone, co jeszcze bardziej sprzyja wyrażaniu złości i niezadowolenia.
Przeczytaj koniecznie
- Znana blogerka opowiada o przełomie w swoim życiu. Dowiedz się, co go spowodowało
- Sekret zdrowia ukryty pod ziemią
- 5 faktów na temat karmienia piersią, o których nie miałaś pojęcia
- Tran czy olej z wątroby rekina? Poznaj różnicę i wybierz świadomie
- Te kolory będą stymulowały rozwój Twojego dziecka
- Większość rodziców w okresie jesienno-zimowym popełnia ten błąd. Skutki mogą być fatalne
A może rodzice w taki sposób tłumaczą sobie jedynie złe zachowanie swoich dzieci? Z pewnością nie można zapominać, że małemu człowiekowi zawsze trzeba wyznaczyć jakieś granice. Nie może on traktować rodzica jak worek treningowy. Wszystkim członkom rodziny potrzebny jest szacunek, ale i zrozumienie.
Gdy zauważmy, że nasze dziecko ma gorszy dzień, nie zabierajmy go na siłę do hipermarketu. Tam z pewnością nie odpocznie, a jedynie stanie się jeszcze bardziej rozdrażnione. Zdecydowanie lepszym pomysłem jest wyjście na spacer lub na basen.
Warto również przyjrzeć się własnemu zachowaniu. Jak my odreagowujemy stres? Co robimy, gdy jesteśmy źli? Musimy mieć na uwadze, że dzieci nas naśladują - i to dotyczy niemal każdej sfery naszego życia.