Młodzi chłopcy "patrolują" okolicę. Twierdzą, że są "Szon Patrol"
Młodzi chłopcy, zorganizowani w dwójki lub trójki, z odblaskowymi kamizelkami z napisem "Szon Patrol", przemierzają ulice i galerie handlowe. To nowa internetowa "moda", która staje się niebezpiecznym zjawiskiem. Eksperci ostrzegają, że to nie żart, lecz hejt mogący pozostawić trwałe blizny w psychice młodych ludzi.
W tym artykule:
Eksperci biją na alarm
W ostatnich dniach w mediach społecznościowych, szczególnie na Instagramie, pojawił się niepokojący trend. Jak grzyby po deszczu powstają profile pod nazwą "Szon Patrol" z dopiskiem miejscowości. Na pierwszy rzut oka wygląda to na niewinną zabawę młodzieży, jednak w rzeczywistości na takich kontach nastolatki publikują profile swoich rówieśniczek i rówieśników, dodając do nich obraźliwe komentarze i wulgarne epitety.
Organizowane są nawet "plebiscyty" na "najgorszego szona" czy "babiarza". Problem polega na tym, że w młodzieżowym slangu "szon" to pogardliwe określenie kobiety świadczącej usługi seksualne.
"Grupy nastolatków przemieszczają się galeriami handlowymi i ulicami w poszukiwaniu dziewcząt ubierających się według nich zbyt odważnie. Ubrane w 'określony sposób' młode kobiety są określane mianem 'szon', co wywodzi się z wulgarnego pojęcia 'ku…szon'. Po odnalezieniu 'szon', nastolatkowie fotografują je lub filmują, a następnie publikują te materiały w sieci wraz z drwinami, obraźliwymi komentarzami, czasem tworząc specjalne konto lub przeprowadzając tzw. głosowania, kto jest 'najgorszą szoną'" - wyjaśnia na Instagramie Adam Mańkowski, który prowadzi "Podcast Feministyczny".
Bezpieczne korzystanie z internetu przez dzieci
"'Szon patrole' wyglądają jak głupi żart z internetu, a w rzeczywistości są bardzo poważnym sygnałem o tym, co dzieje się w naszej kulturze. To nie jest tylko grupka nastolatków biegających po galerii handlowej i nagrywających filmiki. To laboratorium przemocy, w którym ćwiczy się upokarzanie i kontrolowanie kobiet. Na pierwszy rzut oka to zwykłe 'wyśmiewanie ubioru'. Ale gdy przyjrzeć się bliżej, widać mechanizm dobrze znany od wieków: kobieta ma być oceniana. Jej ciało, jej wygląd, jej sposób bycia - zawsze publiczne, zawsze dostępne do krytyki. To nie różni się wiele od dawnych obyczajów, gdy plotki i komentarze były narzędziem dyscyplinowania kobiet. Dziś to samo dzieje się w sieci, tylko szybciej i brutalniej" - dodaje.
"Milczenie i brak reakcji mogą kosztować czyjeś życie"
Psycholog Przemysław Staroń przestrzega, że takie działania nie są żartem, lecz formą hejtu o ogromnym potencjale niszczącym.
- Wstyd i poczucie wykluczenia mogą stać się źródłem głębokich ran emocjonalnych, prowadzących nawet do dramatycznych konsekwencji - ostrzega specjalista w rozmowie z PAP.
Podobnie ocenia sytuację Kinga Szostko z aplikacji KidsAlert. Podkreśla, że już docierają pierwsze sygnały o szkodach psychicznych wśród ofiar tej internetowej fali nękania. Dzięki współpracy z Meta część kont jest sukcesywnie usuwana, ale fala hejtu rośnie.
- Dzieci ranią dzieci w internecie, a skutki przenoszą się do świata offline. To może pozostawić trwały ślad na całe życie - mówi Szostko.
KidsAlert zapowiada uruchomienie kampanii informacyjnej skierowanej do rodziców. Jej celem będzie wyjaśnienie, czym jest "Szon Patrol", oraz ostrzeżenie przed jego skutkami. Organizacja apeluje do dorosłych, by reagowali, rozmawiali z dziećmi i wspierali ofiary hejtu.
- Milczenie i brak reakcji mogą kosztować czyjeś życie - zaznacza Szostko.
Gdzie szukać pomocy?
Każdy, kto doświadcza kryzysu psychicznego, może skorzystać z całodobowego telefonu Centrum Wsparcia: 800-70-22-22. Z kolei dzieci i młodzież mogą dzwonić do Dziecięcego Telefonu Zaufania RPD: 800-12-12-12.
W sytuacji zagrożenia zdrowia lub życia należy niezwłocznie wezwać pomoc, wybierając numer 112.
Marta Słupska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Źródło: PAP, Instagram