Lekarze powiedzieli, że się "zmoczyła". Z powodu błędnej diagnozy noworodek zmarł

Pomimo wyrażonych przez siebie obaw, Rebecca została wypisana ze szpitala z zaleceniem powrotu na kolejne badanie za dwa tygodnie. Zapewniono ją, że to, co uznała za wody płodowe, było moczem, a ból po prawej stronie ciała wynika z ucisku nerwu przez dziecko.

Ból nie ustępował i intensyfikował się, co skłoniło Rebeccę do wizyty w innym szpitalu tydzień później. Tam otrzymała informację, że wody faktycznie tydzień wcześniej odeszły, a w jej organizmie rozwinęła się infekcja.

W dniu, w którym Rebecca trafiła do drugiego szpitala, przyszedł na świat Charlie-Jay. Noworodek natychmiast został przyjęty na oddział neonatologiczny z podejrzeniem sepsy i problemami oddechowymi. Niestety, chłopiec zmarł następnego dnia, stając się pierwszym i ostatnim dzieckiem Rebeki i jej partnera, Davida.

Strata Charliego-Jaya była dla rodziców niewyobrażalnym ciosem. Mimo pomocy rodziny, przyjaciół oraz grup wsparcia, od czerwca 2019 roku zmagają się z wpływem tej straty na swoje życie i odczuwają głębokie poczucie winy. Ich prawnicy, specjalizujący się w błędach medycznych, zaznaczają, że właściwe diagnozowanie i leczenie mogłyby znacząco zmniejszyć ryzyko infekcji i poprawić szanse Charliego-Jaya.

Szpital przyznał, że dokładniejsze badania mogłyby zapobiec tragedii, wyraził kondolencje, lecz nie przyjął odpowiedzialności za śmierć dziecka.

Jak podaje portal metro.co.uk, Rebecca Walker apeluje do personelu medycznego o wsłuchiwanie się w obawy przyszłych matek. Podkreśla też, jak ważne jest, aby kobiety w ciąży nie bały się zadawać pytań i prosić o drugą opinię lekarską.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl