Trwa ładowanie...

"Ksiądz potwierdził". Zabrano dzieci m.in. za brak stroju komunijnego?

Avatar placeholder
Maja Leśniewska 13.05.2024 13:21
Dzieci odebrane m.in. za brak stroju na komunię? "To jest straszne przeżycie"
Dzieci odebrane m.in. za brak stroju na komunię? "To jest straszne przeżycie" (Screen z programu "Uwaga!" TVN)

13-letni Hubert i 15-letni Igor wychowują się w rodzinie zastępczej państwa Potońców, którzy mają trójkę biologicznych dzieci. Chłopcy są bardzo związani ze swoimi rodzicami zastępczymi. Na wniosek urzędników powiatowego centrum pomocy rodzinie spędzili jednak 13 miesięcy w domu dziecka. Zarzuty urzędników wydają się absurdalne.

spis treści

1. 13 miesięcy w ośrodku

Dlaczego braci odebrano od rodziców zastępczych? W programie TVN "Uwaga!", w którym poświęcono rodzinie jeden z odcinków, przywołano, że chłopcy nie jeździli na szkolne wycieczki, ich ubrania były zużyte, a rodzice nie zapewniali ich potrzeb religijnych.

- Przyjechał po nas różowy autobus z paniami. W trakcie jak jechaliśmy, to panie nam mówiły, że już nie wrócimy. I że tam, gdzie jedziemy, będzie nam lepiej. Jak Igor nie chciał wyjść, to pani szarpnęła go za koszulkę. Bałem się - opowiada w programie Hubert.

Zobacz film: "Rodziny zastępcze [Kontrowersje]"

- To było 13 miesięcy w ośrodku. Było źle, bo nie było tam taty i mamy - dodaje.

- Jak dziecko mówi do nas "mamo, tato" i nagle trzeba je oddać do autobusu, który go zawiezie gdzieś na drugi koniec Polski, to jest to po prostu tragedia. To jest straszne przeżycie. W ogóle nie dopuszczałam myśli do siebie, że nam zabierają dzieci - mówi Joanna Potoniec, matka zastępcza Igora i Huberta.

Rodzice chłopców wnieśli apelację. Sąd drugiej instancji powołał zespół specjalistów. W końcu, po wydaniu miażdżącej opinii dla urzędników, chłopcy wrócili do domu.

2. Anonimowy donos

Od czego zaczął się problem? Jak przyznaje Beata Kardyś, dyrektorka Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Mielcu, od anonimowego donosu.

- Wiemy, kim była ta osoba, ale bardzo bym nie chciała, żeby jej dane zostały ujawnione. Nasi pracownicy pojechali też do szkoły, do której dziecko uczęszczało i do księdza. Ksiądz potwierdził, że dzieci doznają też w jego ocenie… odbiegają od innych rówieśników, jeśli chodzi o wygląd i są też emocjonalnie zaniedbane - wyjaśnia.

- Zaniedbanie też jest formą przemocy. Pozostawienie dziecka samego sobie pod kościołem jest dla mnie niepokojące - podkreśla.

- Czekałem na zewnątrz kościoła, być może byłem w samochodzie na parkingu i chłopak się za mną rozglądał, ktoś z nim stanął… To w ogóle jest pomówienie - odpowiada na to Bartosz Potoniec.

Rodzinie zarzucano także brak strój komunijnego.

- Dziecko miało strój po starszym bracie. Nie było potrzeby, bo wszystko pasowało i było takie, jak zażyczył sobie ksiądz - mówi Bartosz.

Jak również to, że dzieci nie jeździły na wycieczki szkolne.

- To totalna kpina, dzieci jeździły na wycieczki szkolne, na te, na które chciały jeździć - podkreśla Bartosz.

- Ale dzieci bardzo dużo podróżowały z nami. Jeździły z nami za granicę i w góry. Wielokrotnie też jeździliśmy nad morze - mówi.

Jak wyjaśnia ojciec zastępczy, chłopcy w biologicznej rodzinie przeżywali koszmar: byli bici, głodzeni, znęcano się nad nimi psychicznie i pojono ich alkoholem.

- Jak już chłopcy byli przez nas wyciągnięci z traumy, to nastąpił pstryczek i wpadli w drugą traumę - mówi Joanna.

3. Nadmierna gorliwość

Czy urzędnicy ponieśli konsekwencje za to, że bracia trafili na ponad rok do placówki?

- Były rozmowy dyscyplinujące i z panią dyrektor, i z pracownikami, że nie mogą wykazywać nadmiernej gorliwości, jeżeli do końca nie ma takich uzasadnień. Drugi raz sobie tego nie wyobrażam. Gdyby to się zdarzyło, to pani dyrektor nie byłoby już w pracy - podnosi Stanisław Lonczak, starosta powiatu mieleckiego.

Matka zastępcza chłopców przyznaje, że rodzina ma teraz z urzędnikami "bardzo zimne relacje".

- Tak przesuwać z punktu A do punktu B, to można sobie miśki w sklepie na półce, a nie tak traktować dzieci. Po tym całym doświadczeniu jest też brak zaufania z naszej strony. Boję się, jak przyjdzie ta kobieta albo te kobiety i zaczną z nami rozmawiać, to obawiam się, że one wszystko przekręcą i znowu zabiorą dzieci - mówi Joanna.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze