Coraz więcej kobiet w ciąży unika lekarza
Patrycja urodziła swoje pierwsze dziecko w domu, bez asysty lekarza czy położnej. Podczas ciąży u lekarza była tylko raz. Podobnie jak Maria, która w ciągu 9 miesięcy wykonała jedno badanie - USG. - Sam poród był dla mnie mistycznym przeżyciem, którego nie doświadczyłabym w szpitalu. Owszem, bałam się, ale zaufałam naturze. Ona wie, co robi - mówi Patrycja. Jak się okazuje, wizyty lekarskie w ciąży pomija rzesza kobiet.
Maria ma niespełna 30 lat. Dwoje dzieci urodziła w Polsce, będąc pod opieką lekarzy. Rutynowo i posłusznie wykonywała wszystkie zlecone badania, ale już wtedy czuła, że wcale ich nie chce, że są jej niepotrzebne. Czuła się dobrze, nie miała żadnych niepokojących objawów. Kiedy więc przeprowadziła się do Londynu i zaszła w trzecią ciążę, zdecydowała, że zrobi tylko jedno badanie USG, może morfologię.
Maria jest bezpośrednia i mówi konkretnie. - Nie chodziłam do lekarza w ciąży, bo nie ufam personelowi medycznemu. Doskonale ufam za to własnemu ciału. Zreszą, w ogóle z niczym nie chodzimy do lekarzy, więc czemu miałabym iść do niego z ciążą? - pyta. - Przecież to stan fizjologiczny, a nie choroba.
Przeczytaj także:
- 7 prostych sposobów na wzmocnienie odporności - znasz je wszystkie?
- Cierpi na nią co piąta kobieta i co dziesiąty mężczyzna - jeden składnik decyduje o skuteczności terapii
- Jedna z najczęściej diagnozowanych chorób skóry u dzieci - jak zmienia życie?
- Ważne informacje dla rodziców. Nabór do przedszkoli później niż zwykle
- Dramat rodziny z Piły. Jest w ciąży, a lekarze postawili okrutną diagnozę
Badanie USG zrobiła więc tylko raz. - Miałam jasny cel: poznać termin porodu i liczbę dzieci – mówi z przekąsem kobieta. Oprócz USG, dwa razy zrobiła morfologię, kilka razy badanie moczu. Całą resztę, czyli m.in. cytologię, badanie WR, przeciwciała różyczki, przeciwciała HIV, przeciwciała toksoplazmozy, test OGTT, pomiary ciśnienia i szereg badań ginekologicznych, uznała za niepotrzebne.
- Czemu nie ufam lekarzom? Przede wszystkim dlatego, że nie pomogli mi w tych kilku sytuacjach, gdy tego potrzebowalam. Moim zdaniem traktują ludzi przedmiotowo i niekompetentnie, przepisują leki zamiast podejść do rzeczy holistycznie. Nie podoba mi się to – mówi Maria.
1. Nowy trend?
Maria nie jest jedyną kobietą, która zdecydowała, że czas ciąży przeżyje po swojemu, bez ingerencji medycznej. Liczba matek, które nie chodzą do lekarzy w czasie ciąży rośnie.
- Od 10 do 40 proc. pacjentek nie chodzi do lekarza według kalendarza badań – przyznaje prof. Stanisław Radowicki, konsultant krajowy w dziedzinie ginekologii i położnictwa. - Wiele z nich zgłasza się do lekarza dopiero po 3-4 miesiącach, zdarza się też, że panie zgłaszają się raz, a później znikają. Dla nas to kłopot, ponieważ uniemożliwia to prewencję wielu powikłań.
- Moim zdaniem, w większości przypadków powikłania dotykają ludzi, którzy opieki lekarza właśnie potrzebują i poszukują. Ja nie zakładałam problemów i ich nie miałam – ripostuje młoda mama.
2. Samotny poród
- Misterium mego porodu dokonało się w okolicznościach o jakich marzyłam, w intymnej duchowej atmosferze, bez jakiejkolwiek medycznej asysty lekarza czy położnej, a jedynie w towarzystwie istot zaangażowanych uczuciowo – opowiada Patrycja, która też urodziła w domu.
Jej zdaniem, taki poród nie koncentruje się głównie na fizycznym/medycznym aspekcie, ale przede wszystkim na jego aspekcie duchowym i uczuciowym.
- Jest to bowiem święte wydarzenie, co jest niestety całkowicie pomijane w porodach szpitalnych – zwraca uwagę Patrycja. - To, co przeciętny mieszkaniec naszej planety uważa za normalną szpitalną procedurę porodową, jest dla nowej, bezbronnej i niezwykle delikatnej istoty ogromnym szokiem i bólem, który niesie potem przez całe życie – dodaje.
Patrycja zdecydowała, że jej ciąża i poród będą głęboko wewnętrznym przeżyciem, choć na początku te dziewięć miesięcy było dla niej wyzwaniem, miała trudności z akceptacją faktu, że za kilka miesięcy jej świat zmieni się o 180 stopni. Mówi, że wzięła odpowiedzialność za jak najczulsze, najdelikatniejsze, jak najspokojniejsze i pełne miłości oraz wolności wprowadzenie synka do życia na Ziemi.
- Oczywiście, że się bałam, że czułam niewyobrażalny fizyczny ból porodowy i miałam poczucie otarcia się o śmierć, ale czułam także ogromną moc mojej decyzji, ogromną potęgę mej kobiecości oraz przeogromną potrzebę zapewnienia mojemu dzieciątku najpiękniejszego startu w nowe życie - podkreśla.
3. Lekarze: brak opieki to ryzyko patologii ciąży
Jak pokazują badania przeprowadzone przez Grupę Edukatorów Seksualnych PONTON, aż ok. 25 proc. kobiet w Polsce wizytę u ginekologa traktuje jak zło konieczne. Sytuacja ta zmienia się w przypadku kobiet w ciąży. Tutaj jednak dane są niedokładne. Narodowy Fundusz Zdrowia podaje, że ok. 60 proc. ciężarnych znajduje się pod opieką państwowych poradni specjalistycznych. Jak szacują specjaliści, reszta kobiet albo chodzi do poradni prywatnych, nie chodzi do lekarza wcale albo chodzi wybiórczo.
Problemem nie są jednak kolejki do specjalistów. Spora część pań, jak Maria czy Patrycja, świadomie porzuca system opieki nad ciężąrną biorąc na siebie całkowitą odpowiedzialność.
- To komplikuje naszą pracę i powoduje, że później my stajemy przed problemem patologii, której można zapobiec. W wielu przypadkach powikłań możnaby uniknąć, gdyby pacjentka zgłosiła się do lekarza wcześniej – podkreśla prof. Stanisław Radowicki. - Takie zaniechania to także powód wielu tragedii, chociażby wystąpienia cukrzycy, która niewykryta odpowiednio wcześnie niesie powikłania, które będą ciagnąć się za dzieckiem latami. Każdy jest jednak wolny i robi tak, jak chce. My tylko dajemy szansę, by ta ciąża była prowadzona najlepiej, jak to możliwe - podsumowuje lekarz.