- mgr Magdalena Rachubińska
- Artykuł zweryfikowany przez eksperta
Trollowanie dzieci w sieci - nowa moda wśród rodziców
Pamiętacie tatę, który trollował swoją córkę? Okazuje się, że nie jest już jedyny. Chris Martin zapoczątkował nowy etap w social mediach. Mężczyzna swoimi zdjęciami podbił cały świat, a w jego ślady poszli kolejni rodzice. Jedni pokochali rodziców, którzy wykonują pozowane selfie, naśladujące zdjęcia własnych dzieci, innych to oburza. Jedno jest pewne - takie zdjęcia wywołują wiele kontrowersji!
Zjawisko trollingu
Nazwa "trollowanie" pochodzi od angielskiego – "trolling for fish", czyli jednej z metod łowienia ryb na haczyk. Podobnie w sieci funkcjonuje troll, zarzucając w danej grupie jakiś temat, który jest haczykiem pobudzającym ludzi do komentowania, rozmów, a nawet kłótni. Trollowanie, to nic innego jak zamierzone wpływanie na innych użytkowników. Najczęściej w celu ich ośmieszanie lub obrażenia. Jest to jedno z zachowań, które łamie zasady netykiety, czyli internetowego poradnika dobrego zachowania w sieci.
Zobacz także: Jak chronić dziecko na Facebooku?
Badania
Claire Hardaker z University of Central Lancashire przez dziewięć lat obserwowała fora internetowe i ich użytkowników. Z jej badań wynika, że trollowanie może mieć również pozytywne skutki dla społeczeństwa. Okazuje się, że trolle niekoniecznie zawsze niosą za sobą bezwartościowe i aroganckie treści. Czasem swoim zachowaniem poruszają odbiorców do odnoszenia się na ważne tematy. Ich wpływ może mieć pozytywne skutki na dane grupy. Pod warunkiem, że treści, które propagują nie mają wartości obraźliwych, a jedynie próbują nakreślić jakiś problem społeczny.
Pokolenie Ja
Tak jest i w tym przypadku. Rodzice, poprzez trollowanie chcą walczyć ze złymi przyzwyczajeniami swoich dzieci. Głównie z nadmiernym wrzucaniem swoich zdjęć i informacji o sobie do sieci. Takie zachowanie tworzy współczesną odmianę internetowego narcyzmu, będącego powszechnie panującym problemem społecznym.
Idealny obrazek, którym koniecznie trzeba się podzielić ze światem. Dodatkowo informacja gdzie jest, z kim jest, jak świetnie razem spędzają czas, co jedzą, itd. Konieczność pokazania światu, jakie ich życie jest wspaniałe jest tu najważniejsza. Takie zachowanie wskazuje na tzw. „Pokolenie Ja” od angielskiego – „Generation Me”. Według badaczy właśnie w tym kierunku podążają współczesne media społecznościowe.
Zobacz także: Rodzice niemowlaków. To oni są najbardziej aktywni w social media
Selfie
Moda na selfie opanowała cały świat. Zdjęcia, które wstawiają dzieci, młodzież, a nawet dorośli często są bardzo odważne. W większości przypadków, jest to pewnego rodzaju forma autopromocji. Niekiedy granica między zabawą, a zagrożeniem jest bardzo cienka. Czasem konsekwencje takich działań mogą przynosić wiele negatywnych skutków. Dlatego wiele rodziców stara się walczyć z tym problemem, panującym głównie wśród młodych ludzi. Niektórzy nie mogą dotrzeć do dzieci przez rozmowę, czy prośby. Wtedy podejmują się dosyć kontrowersyjnych metod, czyli np. wcześniej wspominanego trollowania.
Zobacz także: Brelfie - nowy hit wśród młodych mam
Walka z uzależnieniem
Rodzicie uciekający się do metody trollowania, nie chcą by ich dzieci dzieliły się wszystkimi prywatnymi wydarzeniami w sieci. Żeby nie przykładały, tak wielkiego znaczenia do swojego wyglądu. Zdają sobie sprawę, że nadmierne robienie selfie i dokładne dokumentowanie swojego życia w sieci, może prowadzić do uzależnienia.
Naukowcy takie uzależnienie wiążą z narcyzmem, albo wręcz przeciwnie bardzo niskim poczuciem swojej wartości. Rodzice boją się o swoje dzieci, ponieważ większość z nich nie zdaje sobie sprawy, że tracą kontrolę nad swoim wizerunkiem, kiedy ten jest opublikowany w sieci (nawet zdjęcia wysyłane prywatnie na messengerze tracą prawo autorskie).
Zobacz także: #Smelfie - czyli jak tatusiowie zmieniają pieluchy
Dobry pomysł?
Nie zawsze dzieci są wyrozumiałe w takich sytuacjach dla swoich rodziców. Czasem nie potrafią zrozumieć ich zachowania. Tak stało się w tym przypadku, kiedy zdjęcia rodziców Emily Musson obiegły cały świat i miały ponad 30 tys. polubień w social mediach. Dziewczyna pisała, że jej rodzice pewnie byli pod wpływem, a zawstydzanie ich córki to chyba dla nich przyjemność. Jak więc myślicie, czy taka forma walki z uzależnieniem dzieci od mediów społecznościowych i nagminnego wstawiania swoich zdjęć do sieci jest dobra? Czy niekiedy żartobliwy sposób może mieć jeszcze gorsze skutki?