Taka noc zdarza się tylko raz!
Tort domowej roboty, osiemnaście pastelowych świeczek, symboliczna lampka szampana i prezent w postaci zegarka („przyda się podczas matury”) – urodzinowe przyjęcie w gronie rodziny przebiega zwykle według sprawdzonego schematu. Kolejność wydarzeń jest przewidywalna aż do bólu, czyli jest przyjemnie, ale z punktu widzenia jubilata – raczej nudno. Tego samego zdania była 37-letnia matka dwojga dzieci, Angielka Nicola Austen, dlatego „osiemnastkę” swojej córki postanowiła celebrować w stylu godnym gwiazd.
1. Londyn, nadchodzimy!
Przejażdżka limuzyną do stolicy i całonocna impreza w najlepszych klubach? Mieszkanka Tunbridge Wells w hrabstwie Kent nie miała wątpliwości, że właśnie tak należy obchodzić moment wkroczenia w dorosłość. Tysiące nastolatków powiedziałoby zapewne dokładnie to samo, choć nietrudno zgadnąć, że tę wyjątkową noc woleliby spędzić w towarzystwie przyjaciół niż rodziców. Niewykluczone, że córka pani Austen myślała podobnie, ale nie miała nic do powiedzenia. Decyzja już zapadła – urodzinowy clubbing w wykonaniu dwóch pokoleń miał odbyć się już wkrótce.
Na wypadek, __gdyby atrakcje Londynu okazały się nie dość stymulujące, zapobiegliwa mama zaopatrzyła się w dwanaście torebek kokainy o wysokiej, bo aż 87-procentowej czystości. Do imprezy zostało jeszcze trochę czasu, więc narkotyk przezornie schowała do ramy okna w swojej sypialni.
2. Przykra niespodzianka
Nie do końca wiadomo, czemu w domu rodziny Austen pojawiła się policja z psami przeszkolonymi do wykrywania narkotyków. Pewne jest jedno – urodzinowe plany zostały bezlitośnie pokrzyżowane, a imprezowa matka stanęła przed sądem. Na rozprawie stawiła się z wielką torbą ubrań, gotowa do odbycia wyroku za posiadanie kokainy. Z sądu wyszła jednak wolno. Jakim cudem?
Mimo że 37-latka miała na koncie sześć wcześniejszych wyroków, w tym jeden za posiadanie amfetaminy, sąd okazał się łaskawy. Nicola Austen została skazana na jedynie dziewięć miesięcy więzienia w zawieszeniu na rok, ponadto czeka ją 250 godzin prac społecznych.
W jaki sposób obrońca zdołał skruszyć serce sędziego? Na wstępie sugestywnie przedstawił oskarżoną jako troskliwą opiekunkę swojej babci, po czym ostrzegł, że jej pobyt w więzieniu niekorzystnie odbije się na psychice młodszego dziecka.
3. Nikt nie jest doskonały
Czy rodzic, który nie widzi nic złego w braniu narkotyków, jest w stanie zapewnić swoim dzieciom właściwą opiekę? Opinie na ten temat są – o dziwo – podzielone. Wielu współczesnych czterdziesto- i piećdziesięciolatków w przeszłości próbowało niedozwolonych substancji, a dziś z rozrzewnieniem wspomina wieczory, które upływały pod znakiem słuchania muzyki i dzielenia się jednym skrętem z przyjaciółmi. Mimo że większość z nich nie odważyłaby się publicznie powiedzieć, że palenie marihuany albo wciąganie kokainy jest w porządku, czasem zastanawiają się, po co media robią tyle szumu wokół narkotyków. Młodość ma przecież swoje prawa...
Liberalne podejście do eksperymentów z substancjami odurzającymi może przybrać ekstremalną postać. Jak pokazały wyniki badań przeprowadzonych w 2000 roku przez amerykańską firmę badawczą Penn, Schoen and Berland Associates, co piąty uczestnik 70 programów leczniczych Phoenix House dla osób uzależnionych od narkotyków spróbował ich po raz pierwszy w domu rodzinnym, za wiedzą i zgodą rodziców jeszcze przed ukończeniem osiemnastego roku życia.
4. Narkotyki – tylko taki „etap”?
„Wszyscy znajomi próbowali, nikt się nie uzależnił”, „Zawsze mogę odstawić”, „Palę marihuanę, bo lubię, a nie dlatego, że muszę”, „Mam wszystko pod kontrolą” – gdy o narkotykach wypowiadają się młodzi-eksperymentujący, banał goni banał. Każdy z nich jest święcie przekonany, że problem uzależnienia ich nie dotyczy, a niemałe pieniądze, jakie przeznaczają na narkotyki, określają żartobliwie mianem funduszu rozrywkowego. Zabawa jest w końcu ważna, nie samą nauką człowiek żyje.
Szokujący jest fakt, że podobne podejście reprezentuje wielu rodziców. Ci, którzy mają za sobą lekturę słynnej w latach 90. książki Christiane F. „My, dzieci z dworca ZOO”, kojarzą wprawdzie, że heroina to droga do piekła, ale narkotyki aplikowane inaczej niż dożylnie wydają się im relatywnie niegroźne.
5. Jak jest naprawdę?
Substancje odurzające nigdy nie pozostają bez wpływu na organizm. Czasem skutki, np. spadek sprawności intelektualnej, otępienie umysłu po marihuanie, są widoczne dopiero po latach stosowania, ale najczęściej na „efekty” nie trzeba długo czekać.
Czy troskliwa mama Austen pomyślała o tym, kupując kokainę dla siebie i córki? Możemy się tylko domyślać, że ten popularny wśród modelek i muzyków narkotyk wydał się jej na tyle bezpieczny, że nie wahałaby się podać go własnemu dziecku. W obiegowej opinii kokaina nie jest przecież uzależniająca. Czy na pewno?
Dr nauk farmaceutycznych, Piotr Polak, mówi wprost: – Mitem jest, że kokaina nie jest uzależniająca, ponieważ nie wykazuje fizycznych objawów odstawienia znanych z uzależnienia od alkoholu lub od heroiny. Kokaina ma potężne psychologiczne właściwości uzależniające.
Brzmi groźnie, zwłaszcza gdy uświadomimy sobie, że – jak wyjaśnia ekspert – kokaina jest często stosowana z alkoholem, lekami uspokajającymi, takimi jak Relanium (diazepam), lorazepamem lub heroina. Drugi lek jest również wykorzystywany do łagodzenia skutków ubocznych głównego uzależnienia.
Sernik na zimno i rodzinne anegdoty sprzed kilkunastu lat czy strumień szampana i kokainowa kreska wciągana różową słomką w towarzystwie mamy? W polskich domach scenariusz nr 2 na razie nie ma większych szans na realizację. I niech tak zostanie.