Rośnie liczba dzieci z wrodzoną kiłą
Rośnie liczba zachorowań na kiłę. W ciągu ostatnich dziesięciu lat liczba przypadków prawie się podwoiła. Niepokojącą tendencją jest jednak fakt, że na świat przychodzi coraz więcej dzieci chorych na tę przypadłość. Wenerolodzy alarmują: dbajmy o higienę.
- Od kilku lat tendencja jest wzrostowa – przyznaje w rozmowie z WP parenting dr Marianna Sokołowska, p.o. Dyrektora Ośrodka Diagnostyczno-Badawczego Chorób Przenoszonych Drogą Płciową w Białymstoku. - Z roku na rok dostajemy też coraz więcej badań do analizy w kierunku wykrycia właśnie kiły. Nie zawsze stwierdzamy zakażenie bakterią skrętka bladego, ale tych pozytywnych wyników jest coraz więcej – dodaje.
Potwierdzają to pracownicy Zakładu Diagnostyki Chorób Przenoszonych Drogą Płciową w Warszawie. Tam do szpitala coraz częściej trafiają pacjenci z zaburzeniami układu nerwowego, będącymi bardzo zaawansowaną postacią kiły.
1. Wzrost zachorowań na kiłę
Dane Państwowego Zakładu Higieny są alarmujące. W latach 2006-2016 liczba przypadków kiły wynosiła 4,17 na 100 tys. osób. W roku 2000 współczynnik szacowano na 2,5. Eksperci podają, że w ubiegłym roku w kraju syfilis zdiagnozowano u 1593 osób. Teoretycznie jest to niewiele, ale biorąc pod uwagę fakt, że choroba jest trudno rozpoznawalna i rzadko w jej kierunku wykonujemy badania, można powiedzieć, że jej nosicieli jest więcej.
Największą uwagę lekarze jednak zwracają na wzrost liczby noworodków, u których stwierdza się syfilis.
- W 2016 roku zanotowaliśmy 16 narodzin dzieci w wrodzoną kiłą. Rok wcześniej było to 12 dzieci, a jeszcze kilka lat wcześniej takie urodzenia stanowiły jednostkowe przypadki – zauważa dr Zofia Gerlicz-Kowalczuk z Kliniki Dermatologii, Dermatologii Dziecięcej i Onkologicznej Wydziału Wojskowo-Lekarskiego Wojewódzkiego Specjalistycznego Szpitala im. dr. Władysława Biegańskiego w Łodzi.
2. Kiła u dzieci
Co jest przyczyną takich zmian? - Przede wszystkim zaniechanie badań w kierunku stwierdzenia kiły przy przyjmowaniu do pracy – wskazuje dr Marianna Sokołowska. Takie testy były obowiązkowe do lat 90. Teraz taki obowiązek nie istnieje.
Dr Gerlicz-Kowalczuk dodaje, że przypadłość jest też wynikiem częstej zmiany partnerów seksualnych. Kiła przenosi się drogą płciową lub przez łożysko, by więc doszło do zakażenia u dziecka, najpierw chora musi być matka.
- Do infekcji dochodzi u płodu najczęściej po 20. tygodniu ciąży, gdy bakteria przechodzi przez łożysko z krwi matki do krwi dziecka – wyjaśnia Kowalczuk. Wtedy mówimy o kile wrodzonej, której pierwsze objawy mogą być widoczne już kilka godzin po urodzeniu.
Przeczytaj koniecznie
- Pediatra odpowie na Wasze pytania o dziecięce dolegliwości
- Te dolegliwości najczęściej dotyczą kobiet. Zobacz, jak sobie z nimi radzić
- Alergicy muszą robić to inaczej! Dowiedz się więcej na ten temat
- O tej piramidzie się nie mówi. Zobacz, co powinieneś wiedzieć
- Dzieciom z reguły nie smakuje. Jak to się dzieje, że dorośli tak ją uwielbiają?
Ale do zakażenia u dziecka, jeśli matka jest chora, może dojść także w trakcie porodu. W ciągu kilku dni od narodzin u noworodka występują wtedy pierwsze objawy. Może zatem pojawić się zmiana skórna na powiekach. Warunkiem roznania choroby jest jednak wiedza kobiety o tym, że ona jest nosicielką bakterii.
Jeśli świeżo upieczona matka nie wie, że jest chora na kiłę, diagnozę u dziecka można postawić dopiero po ok. 2 latach od porodu, gdy objawy nasilą się i wystąpią grudkowe zmiany na skórze dłoni, stóp, w okolicy pieluszkowej i wzdłuż warg dziecka. Zauważa się także tzw. sapkę kiłową.
Problem kiły w społeczeństwie wydaje się być bagatelizowany. Tymczasem okazuje się, że zakażeniu bakterią u dzieci można zapobiec.
- Niezwykle ważne są tutaj badania VDRL w ciąży. Zgodnie z zaleceniami Polskiego Towarzystwa Ginekologicznego, należy wykonać je przynajmniej raz – wskazuje dr Zofia Gerlicz-Kowalczuk.