Trwa ładowanie...

Rodzice chcą zniesienia prac domowych. Czy to się może udać?

 Ewa Rycerz
07.12.2022 11:26
Prace domowe są standardem w polskim systemie edukacji
Prace domowe są standardem w polskim systemie edukacji ((123rf) Prace domowe są standardem w polskim systemie edukacji)

Ta sprawa bulwersuje dużą część rodziców młodszych uczniów. Jedni na nadmiar prac domowych oburzają się tylko wśród znajomych, bo nie wierzą w zmiany. Inni o swoim niezadowoleniu z "przymusowej nauki" w domu zaczynają mówić coraz głośniej. W Polsce trwa dyskusja nad tym, czy prace domowe mogą być zniesione. Czy to może się udać?

spis treści

1. Zniechęcanie do nauki?

Lena ma 6 lat. We wrześniu rozpoczęła naukę w pierwszej klasie szkoły podstawowej. Dziewczynka lubi się uczyć i nie ma z tym problemu. Zawsze chciała, żeby rodzice czytali jej książki i opowiadali historyjki. Do teraz.

- Po kilku linijkach czytanego tekstu zaczyna przekręcać lub zupełnie wymyślać słowa - wyraźnie widać, że jest już znudzona. Wcześniej często sama proponowała, żeby coś z nią przeczytać, przepisywała słowa z opakowań, pytała o litery. Po przedszkolu często chwaliła się sama z siebie zdobytą wiedzą. Teraz o zajeciach nie chce mówić wcale – mówi Marta, mama Leny.

Lena chodziła do przedszkola Montessori. Tam system nauki wygląda zupełnie inaczej niż w klasycznym polskim systemie edukacji. Nauczyciele nie narzucają dzieciom tego, co mają zrobić, ale pozwalają na samodzielne zdobywanie wiedzy – tak w skrócie można porównać oba systemy.

Zobacz film: "Cyfrowe drogowskazy ze Stacją Galaxy i Samsung: część 2"

Z propozycją, że dziewczynka jest już gotowa na pójście do szkoły przyszła wychowawczyni Leny. Zasugerowała to, ponieważ w przedszkolu zostały w większości młodsze dzieci, a 6-latka cały dostępny materiał miała przepracowany na wszystkie możliwe sposoby.

Przeczytaj także:

- Teraz zaczynam żałować, że podjęliśmy taką decyzję, choć - z drugiej strony - za rok i tak musielibyśmy się z tym zmierzyć. Prac domowych jest sporo - nie mierzyłam tego, ale wydaje mi się, że spędza nad lekcjami ok. godziny dziennie, czasem więcej. My pracujemy do 18, więc o jakimkolwiek wyjściu, czy innych wspólnych aktywnościach nie ma już w tygodniu mowy. Po tygodniowej nieobecności zaległości nadrabiała przez kolejny tydzień przez całe popołudnia. Widzę, że jest zniechęcona – podkreśla Marta.

I dodaje, że jej córka nie jest w stanie skupić się na tyle, by odrobić lekcje za jednym razem. - Po drugim, trzecim zadaniu zaczyna się kręcić, być głodna, albo bardzo stęskniona za młodszą siostrą – dodaje kobieta.

2. Praca domowa w przedszkolu?

Matylda jest w grupie pięciolatków w przedszkolu. Uwielbia tam chodzić, bawić się z dziećmi. Uczy się już liter i cyfr. - I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że otrzymuje z przedszkola prace domowe – mówi Anna, mama pięciolatki.

I dodaje, że ostatnio spędziła z córką 2 godziny na wyciananiu literek. - Staram się rozumieć nauczycielkę, że to przygotowanie do szkoły. Ale widzę też, że córka zaczyna nudzić się już po kilku mintach – podkreśla.

Podobnie robią inni rodzice. Zdarza się, że nad zadaniami domowymi uczniów klas początkowych szkoły podstawowej siedzą całe rodziny. Kilkulatki miewają do rozwiązania tak dociekliwe i podchwytliwe zadania, że rodzice do pomocy wołają nawet znajomych. - Ostatnio dostałam mmsa ze zdjęciem, na którym była krzyżowka z ćwiczeń szkolnych w klasie pierwszej. Koleżanka pytała, czy znam odpowiedź na jedno z pytań. Znałam - mówi Marzena, mama trzyletniej Zosi. - Dopiero później okazało się, że to praca domowa jej bratanka, a w rozwiązywanie zdania zostało zaangażowanych dużo więcej osób.

3. Coraz głośniejsza dyskusja

Dyskusja na temat prac domowych toczy się w polskiej przestrzeni publicznej już od kilku lat. Przeciwnicy zadań domowych twierdzą, że to zabieranie dzieciom czasu wolnego, ingerowanie w życie rodziny i wywieranie presji na dziecko. Zwolennicy są zdania, że prace domowe uczą odpowiedzialności, obowiązkowości, systematyczności i są sposobem na powtórzenie materiału.

Problem w tym, że prac domowych jest zwyczajnie za dużo. Zdarza się, że już drugoklasiści otrzymują do rozwiązania całą stronę zadań z jednego przedmiotu, nierzadko z dnia na dzień. Do tego dochodzą ćwiczenia z innych przedmiotów. W efekcie dziecko może spędzać nad książkami nawet 2 godziny. Tego, który powinien być poświęcony na odpoczynek.

Na tę kwestię zwrócił uwagę nawet Instytut Badań Edukacyjnych. Eksperci wyliczyli, że polskie dzieci spędzają na pracach domowych dużo więcej czasu niż kilkulatki z innych europejskich krajów.

Za dziećmi do Ministerstwa Edukacji Narodowej wielokrotnie wstawiał się także Marek Michalak, Rzecznik Praw Dziecka.

Jakie kary może nałożyć szkoła na ucznia?
Jakie kary może nałożyć szkoła na ucznia? [6 zdjęć]

Opieka wychowawcza, stypendia, swoboda wyrażania myśli i poglądów - uczeń w szkole ma wiele praw. Ale

zobacz galerię

"Ilość zadawanych prac domowych niejednokrotnie powoduje, że dzieci i młodzież mają ograniczoną możliwość aktywnego uczestniczenia w życiu rodzinnym, w tym kultywowania tradycji wspólnego spędzania czasu z rodzicami i rodzeństwem, a także wywiązywania się z obowiązków domowych, które również odgrywają istotną funkcję wychowawczą – pisał w liście do Anny Zalewskiej 4 października 2017 r. Marek Michalak.

Wcześniej podkreślał, że nadmierne obciążanie dzieci pracami domowymi narusza przepis art. 31 Konwencji o prawach dziecka, zgodnie z którym Polska uznaje prawo dziecka do wypoczynku i czasu wolnego, do uczestniczenia w zabawach i zajęciach rekreacyjnych, stosownych do wieku dziecka, oraz do nieskrępowanego uczestniczenia w życiu kulturalnym i artystycznym.

Sprawę w swoje ręce chcą teraz wziąć rodzice. - Skoro na przeciążenie uczniów pracami domowymi zwraca uwagę nawet Rzecznik Praw Dziecka, myślę o wystosowaniu razem z dużą grupą rodziców petycji do MEN w sprawie systemowego zmniejszenia tego obciążenia – informuje Agnieszka Stążka–Gawrysiak, ekonomistka, ekspertka metody Self-Reg, mama trzech synów i autorka bloga parentingowego dylematki.eu.

Czy zniesienie prac domowych lub chociaż ograniczenie ich do niezbędnego minimum może się udać? Zapytaliśmy o to Wiolettę Krzyżanowską, dyrektorkę Szkoły Podstawowej nr 323 im. Polskich Olimpijczyków w Warszawie. To jedno z niewielu miejsc w Polsce, gdzie prace domowe w tradycyjnej formie ćwiczeń w zeszycie nie istnieją. Są zadania dla chętnych, ale nie ma obowiązku.

- Jestem zdania, że jeśli ustalimy tę kwestię odgórnie - zawsze pojawią się głosy sprzeciwu. Wybrałabym raczej drogę polegającą na wypracowaniu standardów zadań domowych lub zalecanych warunków ich zadawania. Prace domowe trzeba ustalać w zależności od dziecka. To, co dobre dla jednego, nie zawsze będzie odpowiednie dla drugiego. My zrezygnowaliśmy z typowych i nudnych prac domowych, ponieważ mieliśmy taką potrzebę. W tej kwestii trzeba być ostrożnym i wsłuchiwać się w głosy dzieci, rodziców i nauczycieli – mówi Wioletta Krzyżanowska.

Petycja rodziców nie jest rzeczą nową. Grupa zapalonych zwolenników likwidacji prac domowych podobną inicjatywę zorganizowała w 2011 roku. "Dziecko wraca zmęczone ze szkoły, je obiad, a następnie musi się wziąć ponownie do roboty - odrabia prace domowe i przygotowuje się do sprawdzianów, kartkówek. Całość trwa nierzadko aż do wieczora. A gdzie czas na korzystanie ze swojej młodości? Miłe spędzanie czasu z przyjaciółmi? Polskie szkoły zadają prace domowe, ale czy ktoś zastanawiał się nad tym, czy w ogóle mają do tego prawo?" - czytamy w dokumencie. Podpisało go 40 osób.

4. Co z utrwalaniem czytania?

Czy to oznacza, że rodzice są za zadawaniem prac domowych? - Wydaje mi się, że w większości jednak tak, i mają do tego prawo – mówi Michalina, studentka pedagogiki wczesnoszkolnej.

- A co z powiedzeniem trening czyni mistrza? Patrzę z perspektywy matki, nauczyciela i terapeuty. Niektórych umiejętności, jeśli nie poćwiczymy nie tylko w szkole, ale i w domu, to będzie się to za dzieckiem ciągnęło, np. prawidłowe trzymanie narzędzia pisarskiego czy czytanie. Trudno doskonalić to w szkole, nawet wycinanie albo rysowanie. Nie jestem za wielkimi pracami domowymi, ale uważam, że niektóre umiejętności potrzebują prac domowych – argumentuje Olga, nauczycielka i terapeutka.

W podobnym tonie wypowiada się Katarzyna. - Moja mama jest nauczycielką w klasach I-III. Jak sama przyznaje, bardzo niechętnie zadaje prace domowe, ale czasem po prostu musi. Jedna sprawa to taka, że system jest pełen niedociągnięć, np. bezsensowny program nauczania, który musi zrealizować, ale brak na to czasu, jeśli trafi na klasę, która wymaga, by wszystko robić dłużej. Druga sprawa to wspomniane wyżej ćwiczenie, powtarzanie nabytych umiejętności. Przecież fizycznie niemożliwe jest, żeby wszystkich nauczyć w szkole płynnego czytania czy liczenia, pewne rzeczy muszą być utrwalane w domu – podkreśla.

5. W oparciu o badania

Uczenie się już dawno przestało być kwestią niepoznaną. Neurobiolodzy, psycholodzy, fizjolodzy i inni specjaliści dokładnie poznali mechanizmy zachodzące w mózgu podczas tego procesu. Wiedzą też, jakie warunki muszą zaistnieć, by dziecko mogło uczyć się efektywnie.

- Dziecko musi być wyspane, nieprzemęczone, mieć odpowiednią dawkę ruchu, dobrą relację z rodzicami czy opiekunami i okazję do rozwijania umiejętności społecznych w kontaktach z innymi dziećmi. Prace domowe działają dokładnie w przeciwnym kierunku: po powrocie ze szkoły, zamiast pobiegać za piłką, pobawić się z przyjaciółmi czy rodzeństwem, zagrać w planszówkę z mamą czy tatą, a następnie odpowiednio wcześnie pójść spać – zmęczone dziecko zasiada do odrabiania lekcji. Często oznacza to konflikty z rodzicami, którzy w tym krótkim czasie spędzanym wspólnie z dzieckiem zamieniają się w strażników prac domowych – mówi Agnieszka Stążka-Gawrysiak, ekspertka metody Self-Reg, która wykorzystuje wyniki tych badań.

- Wyniki badań wskazują, że te wszystkie warunki, o których wspomniałam, są niezbędne do efektywnej nauki, a nie tylko – dla ogólnego harmonijnego rozwoju dziecka – podkreśla.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze