Ratowałbyś swojego psa czy cudze dziecko? Dylemat podzielił internautów
Wyobraź sobie, że musisz wybrać, kogo uratować z niebezpieczeństwa: własnego psa czy cudze dziecko. Jaki byłby twój wybór? To dylemat, z jakim od pewnego czasu zmagają się użytkownicy platform społecznościowych. Aby lepiej go zrozumieć i szerzej spojrzeć na ten trend, o ocenę i komentarz poprosiliśmy Elżbietę Grabarczyk-Ponimasz, psychologa z wieloletnim doświadczeniem w pracy terapeutycznej. Wsłuchaliśmy się również w głos znanego prawnika - Marcina Kruszewskiego z kanału Prawo Marcina.
W tym artykule:
Tragiczny wybór
Przez TikToka oraz inne media społecznościowe przetacza się dyskusja na temat potencjalnego wyboru w obliczu zagrożenia zdrowia lub życia - kogo ratować, czy własnego psa, a może cudze dziecko? Twórcy internetowi nagrywają materiały na ten temat, a użytkownicy chętnie komentują wideo. Na podstawie wypowiedzi pod takimi filmami możemy zauważyć, że zdania internautów są podzielone.
Część użytkowników deklaruje, że w takiej sytuacji ratowałaby pupila.
"Mój pies ma większą wartość niż obcy człowiek, bez względu na wiek".
"Oczywiście, że psa. I nic nie zmieni mojej decyzji. Jestem odpowiedzialna za moje zwierzę, tak samo jak rodzice za swoje dziecko".
"Pies to moje dziecko".
"Dalej uratowałabym mojego psa xd najpierw ratuje to, co moje, a potem ewentualnie cudze".
Czy powinno nas to dziwić? Prawdopodobnie nie. Elżbieta Grabarczyk-Ponimasz tłumaczy to zmianami, jakie zaszły w społeczeństwie. - Coraz częściej w społeczeństwie zamkniętym w hermetycznych bańkach społecznych, gdzie relacje są budowane w ograniczonym, wyselekcjonowanym gronie, człowiek spoza naszej grupy przestaje być kimś, z kim czujemy głęboką empatię. Z kolei zwierzę, z którym mamy codzienny kontakt i na którym skupiamy swoje emocje, zyskuje status "bliskiego", ważnej osoby - wyjaśnia ekspertka.
Nie brakuje jednak komentarzy, w których internauci wybierają człowieka przed zwierzęciem. Jednocześnie są zadziwieni przeciwnymi deklaracjami.
"Oczywiście, że dziecko. Pies psem, ale nie potrafiłabym żyć z myślą, że jakieś dziecko mogłoby umrzeć przez mojego psa".
"Ratowałabym dziecko... i współczuję ludziom, którzy myślą inaczej... niech postawią się w miejscu, kiedy to ich dziecko nie dostanie pomocy, bo pies będzie ważniejszy... hello, ludzie obudźcie się".
"Osoby, które piszą, że uratowałyby psa, nie powinny mieć dostępu do jakiejkolwiek pomocy medycznej".
"Ludzie, nie ma nic, ale to nic ważniejszego niż życie ludzkie. Jeżeli tego nie rozumiemy, to czy my sami jesteśmy ludźmi?".
"Możemy już wnioskować o obowiązkową etykę w szkołach? Bo jest źle... po komentarzach widać jak bardzo jest źle".
Osoby obserwujące dyskusję zwróciły też uwagę, że ta hipotetyczna sytuacja oraz reakcje na nią są zobrazowaniem postępującego procesu dehumanizacji dzieci z jednej strony oraz humanizacji zwierząt z drugiej.
Co na to prawo?
Marcin Kruszewski z popularnego kanału Prawo Marcina dołożył swoją cegiełkę do dyskusji. Zwrócił jednak uwagę na aspekty prawne. Przepisy są w tej sytuacji po stronie człowieka.
- I czy się to komuś podoba, czy nie, życie człowieka jest najważniejsze i życie zwierzęcia nie jest mu równe. Widać to nawet po karach. Za zabicie człowieka można zostać skazanym na karę dożywotniego pozbawienia wolności, a najwyższa kara za zabicie zwierzęcia bez powodu, i to w szczególnie okrutnych okolicznościach, to 5 lat. No więc, jeżeli w sytuacji niebezpieczeństwa znalazłby się inny człowiek i wasz pies, to nieratowanie tego człowieka nie jest najlepszym pomysłem - wyjaśnia prawnik.
To dotyczy również udzielania pierwszej pomocy, która jest przedmiotem omawianego dylematu. - Gdybyśmy nie pomogli człowiekowi, któremu bezpośrednio groziło ryzyko utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, w więzieniu moglibyśmy spędzić nawet 3 lata. Legalnie takiej pomocy możemy tylko nie udzielić, jeżeli sami, udzielając jej, moglibyśmy narazić się na takie niebezpieczeństwo albo na takie niebezpieczeństwo narazilibyśmy innego człowieka. Przepisy nie mówią o zwierzęciu - tłumaczy prawnik Marcin Kruszewski.
Na podstawie przytoczonych przepisów możemy wnioskować, że w świetle prawa życie człowieka jest równe tylko życiu innego człowieka i co do tego nie ma żadnych wątpliwości.
Zobacz także: Wystarczą 3 minuty. Tak TikTok zagraża dzieciom
Co na to psychologia?
Czy omawiany dylemat jest znakiem ostrzegawczym, że w społeczeństwie dzieje się coś niepokojącego? Co to mówi o nas, o ludziach żyjących w 2025 roku? Czy powinniśmy brać na poważnie deklaracje, że ktoś w sytuacji zagrożenia uratowałby zwierzę zamiast człowieka?
Aby odpowiedzieć na te pytania, warto wziąć pod uwagę różnice w funkcjonowaniu w sieci oraz w rzeczywistości. Deklaracje, które składamy pod przykrywką nicku mogą różnić się od naszych faktycznych zachowań w środowiskach, w których żyjemy.
- Deklaracje w mediach społecznościowych często różnią się od faktycznych zachowań w sytuacji kryzysowej. W realnym zagrożeniu, instynkt samozachowawczy, normy społeczne, empatia i poczucie odpowiedzialności mogą działać inaczej niż w komentarzach online. Często ludzie nie są w stanie przewidzieć swojej reakcji w ekstremalnej sytuacji. Poza tym, media społecznościowe często są miejscem do "wyrzygiwania" emocji i frustracji, bez głębszej refleksji nad konsekwencjami. Deklaracje mogą być formą prowokacji, poszukiwania uwagi lub manifestacji przynależności do określonej "bańki" społecznej - wyjaśnia Elżbieta Grabarczyk-Ponimasz.
Liczy się również efekt, jaki chcemy wywołać przez takie, a nie inne wypowiedzi. - Część deklaracji o uratowaniu zwierzęcia może wynikać z chęci szokowania lub realnego odrzucenia tradycyjnych wartości. W mediach społecznościowych, gdzie liczy się skrajność, takie wypowiedzi przyciągają uwagę - dodaje psycholog.
Ekspertka Elżbieta Grabarczyk-Ponimasz zachęca jednak do bacznej obserwacji różnych trendów i wyciągania właściwych wniosków.
- Nie demonizowałabym pojedynczych deklaracji z TikToka, ale warto obserwować, czy relacja człowiek-zwierzę nie zaczyna wypierać empatii wobec innych ludzi. Z drugiej strony, miłość do zwierząt nie musi oznaczać braku szacunku dla ludzi, tylko zmianę w hierarchii przywiązania - tłumaczy.
Bio eksperta: Elżbieta Grabarczyk-Ponimasz, psycholog z ponad dwudziestoletnim doświadczeniem w pracy terapeutycznej i szkoleniowej, psychotraumatolog, specjalistka terapii uzależnień i mediatorka. Autorka książek oraz e-bookow i licznych artykułów popularyzujących wiedzę zakresu psychologii i psychoterapii.
Magdalena Pietras, dziennikarka Wirtualnej Polski
Źródło: TikTok