Radość w Budziku. Wybudzony Michał opowiedział, co pamięta ze śpiączki
Sukces Kliniki Budzik dla dzieci w Warszawie - ze śpiączki wybudził się kolejny podopieczny! 15-letni Michał zapadł w śpiączkę w wyniku pęknięcia tętniaka. - Pierwsi przyjechali strażacy i oni najbardziej uratowali mi życie - opowiada przed kamerą.
W tym artykule:
"Miałem ciemno przed oczami"
Dzięki ciężkiej pracy i zaangażowaniu zespołu specjalistów 15-letni Michał wybudził się ze śpiączki, a już w marcu będzie mógł wrócić do domu.
Michał trafił do Budzika, czyli kliniki dla osób w śpiączce otwartej przez Ewę Błaszczyk, ponieważ pękł mu tętniak.
- Pierwsi przyjechali strażacy i oni najbardziej uratowali mi życie, bo gdyby nikt nie przyjechał, to bym niestety je stracił - mówi 15-latek.
Wybudzenie w Klinice Budzik – Michał i Jacek
Michał zdradził także, co pamięta z czasów, gdy pozostawał w śpiączce.
- Nic nie widziałem, tylko miałem ciemno przed oczami, była woda i taka deska i jechałem do przodu, do tyłu, do przodu, do tyłu i to było tylko tyle z tego - opowiada.
Nastolatek nie ukrywa, że w powrocie do zdrowia bardzo pomogły mu ćwiczenia fizjoterapeutyczne. Dzięki nim może ruszać ręką i już prawie chodzi. W codziennych zmaganiach, poza ekspertami z Kliniki, pomagali mu także kochający rodzice.
- Jeszcze dużo przede mną, bo mam tylko 15 lat. To nie jest za dużo - dodaje.
Tragiczny wypadek nad jeziorem
Poprzednim wybudzonym w klinice był 14-letni Michał z Iławy. We wrześniu 2023 roku nastolatek uległ poważnemu wypadkowi: wędka, którą trzymał, zahaczyła o linię średniego napięcia.
- Usłyszałam głośny trzask i zobaczyłam, jak syn upada na plecy (…). Jego oczy wirowały. Ułożyłam go w pozycji bocznej bezpiecznej. Zaczynał tracić przytomność. Jego oddech się spłycał, a momentami całkiem zanikał. Nie wyczuwałam pulsu. Widziałam, że zaczyna sinieć. Chwilę później łapczywie łapał oddech. W końcu zwymiotował - opowiadała w rozmowie z WP Parenting Ewa, jego mama.
Po długiej reanimacji chłopak trafił na OIOM, gdzie wprowadzono go w stan śpiączki farmakologicznej. Jego poparzenia i rany sięgały aż do kości.
- Potem, po badaniach, kazano mi się przygotować na najgorsze. Gdy to usłyszałam, wyłączyłam się. Nie docierało to do mnie. Jakbym miała jakąś blokadę. Wiedziałam, że jak skończy się życie syna, skończy się i moje - wspominała Ewa.
Po dwóch ciężkich miesiącach walki o życie stan Michała ustabilizował się. Trafił do Kliniki Budzik dla dzieci, gdzie zamieszkał wraz z mamą.
- Gdy trafiliśmy do Budzika, Michał miał otwarte oczy, ale nie docierały do niego żadne bodźce: nie dawał znaku, że nas słyszy, widzi, rozumie. Tylko patrzył, choć trudno nawet nazwać to patrzeniem, bo nie sterował świadomie gałkami ocznymi, a wręcz miał je wywinięte do góry - mówiła Ewa.
Po roku ciężkiej pracy, w listopadzie 2024 roku, został oficjalnie uznany za wybudzonego. Radzi sobie coraz lepiej, a największym osiągnięciem wydaje się być to, że komunikuje się werbalnie. W grudniu wraz z mamą wrócił do domu.
Marta Słupska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl