Przedszkolaki z Wrocławia prześladowane? "Powystrzelać te bachory"
Rodzice dzieci z przedszkola "Jaskółka" we Wrocławiu twierdzą, że okoliczni mieszkańcy straszą maluchy piłą mechaniczną, wyzywają je i oblewają wodą. Dzieci miały być obrzucane takimi obelgami, że aż więdną uszy. Sąsiedzi twierdzą, że dyrektorka placówki również ma swoje za uszami. Kto w tym konflikcie ma rację?
1. "Powystrzelać te bachory"
"Jesteśmy rodzicami dzieci, które uczęszczają do przedszkola "Jaskółka". Przedszkole to mieści się przy ulicy Jaskółczej 23, w niedalekim sąsiedztwie Państwa domu. Od ponad dwóch lat nasze dzieci będąc na podwórku, słyszą wykrzykiwane w ich stronę następujące sformułowania: "kaszojady", "na plac zabaw bachory", "kupa, dupa, kupa, dupa, dzieci powtarzamy!", "zamknąć ryje tej dziczy", "powystrzelać te bachory i będzie spokój", "bombę trzeba podłożyć pod to przedszkole". - taki list znajdują w skrzynkach mieszkańcy ul. Jaskółczej we Wrocławiu.
Według rodziców sąsiedzi straszą dzieci włączaną tuż przy ogrodzeniu piłą mechaniczną, oblewają maluchy wodą z węża ogrodowego, a także terroryzują dźwiękami wystrzałów czy odgłosem szczekania psa.
"Takie agresywne zachowanie w stosunku do dzieci (najmłodsze przedszkolaki mają tylko dwa i pół roku) jest niedopuszczalne i karygodne, a dla naszych rodzin dodatkowo bardzo bolesne" - dodają rodzice w liście.
Pismo trafiło do mediów społecznościowych. Jego treść wstrząsnęła internautami.
2. "STOP przedszkole"
Jednak to nie koniec działań sąsiadów. Rodzice relacjonują, że na płocie jednego z domów naprzeciwko "Jaskółki" sąsiedzi powiesili banery z napisem "STOP przedszkole".
Portal wyborcza.pl podaje, że mąż dyrektorki próbował zasłonić jeden z nich czarnym materiałem. Sąsiedzi powiesili go wtedy wyżej. Plakat od ulicy zerwała dyrektorka.
Sąsiedzi zgłosili na policję zniszczenie baneru i wycenili straty na 10 tys. zł. Lokalnym dziennikarzom powiedzieli, że wliczyli również straty moralne.
Kilka miesięcy temu dyrekcja i nauczyciele przedszkola "Jaskółka" potwierdzili w wydanym oświadczeniu, że opisane przez rodziców sytuacje "miały (niestety) miejsce w przeszłości". Czytamy w nim:
"Z sąsiadami, którzy nie potrafią pogodzić się z tym, że dzieci mają prawo do edukacji, rozmawialiśmy zarówno jako nasza społeczność, ale rozmawiali z nimi także przedstawiciele Policji czy Straży Miejskiej. Na nasze zlecenie sprawą zajmuje się kancelaria prawna".
"Gazeta Wyborcza" podaje, że władze przedszkola o groźbach sąsiadów zawiadomiły prokuraturę. W grudniu 2021 r. podjęto decyzję o umorzeniu sprawy. Prokurator wyjaśniał, że groźba "musi wzbudzać w zagrożonym uzasadnioną i realną obawę, że zostanie spełniona", a za taką trudno uznać "wypowiedzenie słów o podłożeniu bomby pod przedszkole i rozstrzelaniu". Dodał, że sąsiadom brakuje "możliwości technicznych do realizacji groźby".
Nie odwołano się od tej decyzji.
3. Kilkanaście e-maili z prośbą o interwencję
Jednak sąsiedzi twierdzą, że dyrektorka placówki również ma swoje za uszami. Z mieszkańcami ulicy Jaskółczej rozmawiają dziennikarze "Gazety Wyborczej".
Jedna z kobiet twierdzi, że hałas zza płotu jest tak duży, że nawet nie może otworzyć okna. Inni sąsiedzi dodają, że jeden z domów został oznaczony w Google Maps jako pub "Dziad i Baba Jaga". Z adnotacją: "Jedyny pub w okolicy, zapraszamy! Proszę mocno pukać wieczorem".
Mieszkańcy ulicy Jaskółczej opowiadają o zabawach w "kto mocniej uderzy rowerkiem w metalową bramę". Narzekają na brak prywatności, opisują samochody, które rano i wieczorem zastawiają drogę.
Jedna z sąsiadek wysłała kilkanaście e-maili na policję z prośbą o interwencję.
Tłumaczy, że dzieci bawią się w odległości czterech metrów od jej okna, a nie dziesięciu, jak stanowi prawo. O głośnym płaczu dziecka zaalarmowała przez telefon magistrat, bo - jak mówi - może ktoś maluchy bije. Kobieta dodaje, że problemem są także rodzice, którzy przesiadują w przedszkolnym ogródku popołudniami, "jakby byli bezdomni".
Jednak sąsiedzi przedszkola zapewniają, że sami nigdy nie dopuszczali się czynów, które opisali w liście rodzice.
4. Próby mediacji i kolejny list
W rozmowie z dziennikarzami "Gazety Wyborcze" jedna z sąsiadek wyjaśniła, że nie oblewała nikogo wodą, a podlewała ogród. Nie straszyła piłą, a cięła drewno. I nie puszczała niczego z głośników, bo "nie jest tak kreatywna jak dyrektorka".
"Jaskółkę" mieli kontrolować strażacy, sanepid, nadzór budowlany. Żadnych nieprawidłowości nie znaleźli.
Po zgłoszeniach sąsiadów policja zajmuje się szeregiem różnych spraw związanych z przedszkolem, m.in.: zniszczeniem banerów, obrzuceniem domu jajkami w Halloween, sprawą pomówienia i zniesławienia. Interweniowała też ws. zakłócania spokoju przez dzieci, puszczania głośnej muzyki, parkowania w miejscach niedozwolonych.
- Pod nadzorem prokuratury prowadzimy też postępowanie ws. uporczywego nękania dyrektorki i pracowników przedszkola przez sąsiadów w celu zmuszenia do zaprzestania działalności gospodarczej - przekazała Aleksandra Freus z Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu cytowana przez portal wyborcza.pl.
Rodzice też nie pozostają bierni. Ślą pisma z prośbą o interwencję: do komendanta policji Wrocław-Osiedle, komendanta wojewódzkiego, Jacka Sutryka, prezydenta Wrocławia, Rzecznika Praw Dziecka.
"Gazeta Wyborcza" podaje, że prezydent Sutryk kieruje list do departamentu edukacji wrocławskiego magistratu, a rzecznik radzi, że wynajęcie kancelarii prawnej to w tej sytuacji dobry pomysł.
Dyrektorka placówki informuje, że zaprasza do przedszkola psychologa. Dzierżawi też ogródek działkowy, żeby nie wychodzić z dziećmi na podwórko między domami. Wyjaśnia, że przez ostatnie dwa lata władze placówki złożyły tylko dwa zawiadomienia: ws. gróźb karalnych i uporczywego nękania.
Są próby mediacji. Niestety rozmowy niczego nie poprawiają.
Rodzice twierdzą, że znajdują w skrzynkach pocztowych listy. Nie mają pojęcia, w jaki sposób ktoś zdobył ich prywatne adresy.
Oto ich treść:
"Nie zamierzamy wchodzić w dalszą merytoryczną dyskusję z państwem. Mamy nadzieję, że macie państwo świadomość, że wobec pani dyrektor toczą się dochodzenia ws. wandalizmu, notabene dokonywanego na oczach dzieci, aktów kradzieży, stalkingu, hejtowania, szerzenia nienawiści i nieprawdziwych informacji. Czy tego powinny doświadczać dzieci w wieku przedszkolnym?".
Wygląda na to, że dwuletni konflikt zakończy się niedługo. Wszystko wskazuje na to, że za parę miesięcy przedszkole zmieni lokalizację.
Próbowaliśmy skontaktować się z władzami przedszkola. Bezskutecznie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Rekomendowane przez naszych ekspertów
- "Autyzm polega na tym, że dziecko trzeba złamać" - kontrowersyjne metody wychowawcze przedszkolanki
- "Moje dziecko musiało pić kranówkę". Matka skrytykowała dietę w przedszkolu
- "Niektóre matki pytają, czy był na dłużej w toalecie..." Jakie zachowania rodziców najbardziej irytują nauczycielki w przedszkolu?