Trwa ładowanie...

Przedszkolaki z Wrocławia prześladowane? "Powystrzelać te bachory"

Avatar placeholder
19.04.2023 13:30
Przedszkolaki prześladowane?
Przedszkolaki prześladowane? (East News)

Rodzice dzieci z przedszkola "Jaskółka" we Wrocławiu twierdzą, że okoliczni mieszkańcy straszą maluchy piłą mechaniczną, wyzywają je i oblewają wodą. Dzieci miały być obrzucane takimi obelgami, że aż więdną uszy. Sąsiedzi twierdzą, że dyrektorka placówki również ma swoje za uszami. Kto w tym konflikcie ma rację?

spis treści

1. "Powystrzelać te bachory"

"Jesteśmy rodzicami dzieci, które uczęszczają do przedszkola "Jaskółka". Przedszkole to mieści się przy ulicy Jaskółczej 23, w niedalekim sąsiedztwie Państwa domu. Od ponad dwóch lat nasze dzieci będąc na podwórku, słyszą wykrzykiwane w ich stronę następujące sformułowania: "kaszojady", "na plac zabaw bachory", "kupa, dupa, kupa, dupa, dzieci powtarzamy!", "zamknąć ryje tej dziczy", "powystrzelać te bachory i będzie spokój", "bombę trzeba podłożyć pod to przedszkole". - taki list znajdują w skrzynkach mieszkańcy ul. Jaskółczej we Wrocławiu.

Według rodziców sąsiedzi straszą dzieci włączaną tuż przy ogrodzeniu piłą mechaniczną, oblewają maluchy wodą z węża ogrodowego, a także terroryzują dźwiękami wystrzałów czy odgłosem szczekania psa.

Przedszkolaki prześladowane?
Przedszkolaki prześladowane? (Getty Images)

"Takie agresywne zachowanie w stosunku do dzieci (najmłodsze przedszkolaki mają tylko dwa i pół roku) jest niedopuszczalne i karygodne, a dla naszych rodzin dodatkowo bardzo bolesne" - dodają rodzice w liście.

Pismo trafiło do mediów społecznościowych. Jego treść wstrząsnęła internautami.

2. "STOP przedszkole"

Jednak to nie koniec działań sąsiadów. Rodzice relacjonują, że na płocie jednego z domów naprzeciwko "Jaskółki" sąsiedzi powiesili banery z napisem "STOP przedszkole".

Portal wyborcza.pl podaje, że mąż dyrektorki próbował zasłonić jeden z nich czarnym materiałem. Sąsiedzi powiesili go wtedy wyżej. Plakat od ulicy zerwała dyrektorka.

Sąsiedzi zgłosili na policję zniszczenie baneru i wycenili straty na 10 tys. zł. Lokalnym dziennikarzom powiedzieli, że wliczyli również straty moralne.

Kilka miesięcy temu dyrekcja i nauczyciele przedszkola "Jaskółka" potwierdzili w wydanym oświadczeniu, że opisane przez rodziców sytuacje "miały (niestety) miejsce w przeszłości". Czytamy w nim:

"Z sąsiadami, którzy nie potrafią pogodzić się z tym, że dzieci mają prawo do edukacji, rozmawialiśmy zarówno jako nasza społeczność, ale rozmawiali z nimi także przedstawiciele Policji czy Straży Miejskiej. Na nasze zlecenie sprawą zajmuje się kancelaria prawna".

"Gazeta Wyborcza" podaje, że władze przedszkola o groźbach sąsiadów zawiadomiły prokuraturę. W grudniu 2021 r. podjęto decyzję o umorzeniu sprawy. Prokurator wyjaśniał, że groźba "musi wzbudzać w zagrożonym uzasadnioną i realną obawę, że zostanie spełniona", a za taką trudno uznać "wypowiedzenie słów o podłożeniu bomby pod przedszkole i rozstrzelaniu". Dodał, że sąsiadom brakuje "możliwości technicznych do realizacji groźby".

Nie odwołano się od tej decyzji.

3. Kilkanaście e-maili z prośbą o interwencję

Jednak sąsiedzi twierdzą, że dyrektorka placówki również ma swoje za uszami. Z mieszkańcami ulicy Jaskółczej rozmawiają dziennikarze "Gazety Wyborczej".

Jedna z kobiet twierdzi, że hałas zza płotu jest tak duży, że nawet nie może otworzyć okna. Inni sąsiedzi dodają, że jeden z domów został oznaczony w Google Maps jako pub "Dziad i Baba Jaga". Z adnotacją: "Jedyny pub w okolicy, zapraszamy! Proszę mocno pukać wieczorem".

Mieszkańcy ulicy Jaskółczej opowiadają o zabawach w "kto mocniej uderzy rowerkiem w metalową bramę". Narzekają na brak prywatności, opisują samochody, które rano i wieczorem zastawiają drogę.

Jedna z sąsiadek wysłała kilkanaście e-maili na policję z prośbą o interwencję.

Tłumaczy, że dzieci bawią się w odległości czterech metrów od jej okna, a nie dziesięciu, jak stanowi prawo. O głośnym płaczu dziecka zaalarmowała przez telefon magistrat, bo - jak mówi - może ktoś maluchy bije. Kobieta dodaje, że problemem są także rodzice, którzy przesiadują w przedszkolnym ogródku popołudniami, "jakby byli bezdomni".

Jednak sąsiedzi przedszkola zapewniają, że sami nigdy nie dopuszczali się czynów, które opisali w liście rodzice.

4. Próby mediacji i kolejny list

W rozmowie z dziennikarzami "Gazety Wyborcze" jedna z sąsiadek wyjaśniła, że nie oblewała nikogo wodą, a podlewała ogród. Nie straszyła piłą, a cięła drewno. I nie puszczała niczego z głośników, bo "nie jest tak kreatywna jak dyrektorka".

"Jaskółkę" mieli kontrolować strażacy, sanepid, nadzór budowlany. Żadnych nieprawidłowości nie znaleźli.

Po zgłoszeniach sąsiadów policja zajmuje się szeregiem różnych spraw związanych z przedszkolem, m.in.: zniszczeniem banerów, obrzuceniem domu jajkami w Halloween, sprawą pomówienia i zniesławienia. Interweniowała też ws. zakłócania spokoju przez dzieci, puszczania głośnej muzyki, parkowania w miejscach niedozwolonych.

- Pod nadzorem prokuratury prowadzimy też postępowanie ws. uporczywego nękania dyrektorki i pracowników przedszkola przez sąsiadów w celu zmuszenia do zaprzestania działalności gospodarczej - przekazała Aleksandra Freus z Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu cytowana przez portal wyborcza.pl.

Zobacz film: "Narzekał na ból nóg. Diagnozą był rak"

Rodzice też nie pozostają bierni. Ślą pisma z prośbą o interwencję: do komendanta policji Wrocław-Osiedle, komendanta wojewódzkiego, Jacka Sutryka, prezydenta Wrocławia, Rzecznika Praw Dziecka.

"Gazeta Wyborcza" podaje, że prezydent Sutryk kieruje list do departamentu edukacji wrocławskiego magistratu, a rzecznik radzi, że wynajęcie kancelarii prawnej to w tej sytuacji dobry pomysł.

Dyrektorka placówki informuje, że zaprasza do przedszkola psychologa. Dzierżawi też ogródek działkowy, żeby nie wychodzić z dziećmi na podwórko między domami. Wyjaśnia, że przez ostatnie dwa lata władze placówki złożyły tylko dwa zawiadomienia: ws. gróźb karalnych i uporczywego nękania.

Są próby mediacji. Niestety rozmowy niczego nie poprawiają.

Rodzice twierdzą, że znajdują w skrzynkach pocztowych listy. Nie mają pojęcia, w jaki sposób ktoś zdobył ich prywatne adresy.

Oto ich treść:

"Nie zamierzamy wchodzić w dalszą merytoryczną dyskusję z państwem. Mamy nadzieję, że macie państwo świadomość, że wobec pani dyrektor toczą się dochodzenia ws. wandalizmu, notabene dokonywanego na oczach dzieci, aktów kradzieży, stalkingu, hejtowania, szerzenia nienawiści i nieprawdziwych informacji. Czy tego powinny doświadczać dzieci w wieku przedszkolnym?".

przedszkolaki, zdjęcie ilustracyjne
przedszkolaki, zdjęcie ilustracyjne (East News)

Wygląda na to, że dwuletni konflikt zakończy się niedługo. Wszystko wskazuje na to, że za parę miesięcy przedszkole zmieni lokalizację.

Próbowaliśmy skontaktować się z władzami przedszkola. Bezskutecznie.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze