Położna o trudnej pracy na oddziale. "Bywa, że to ja, jako położna, chrzczę"
"I właśnie wtedy… boję się najbardziej. Ten chrzest mnie przeraża. Bo wiem, że śmierć jest tuż obok" - pisze położna Emilia Wagner w emocjonującym wpisie na Instagramie, opisując sytuacje, w których chrzciła na oddziale neonatologicznym umierające dzieci.
W tym artykule:
Wyjątkowy chrzest
Emilia Wagner to położna, która prowadzi na Instagramie profil pod nazwą @emilia_polozna. Regularnie dzieli się tam cennymi wskazówkami na temat opieki nad noworodkami i niemowlętami, wspierając swoich obserwatorów fachową wiedzą. Konto ekspertki wypełniają jednak nie tylko zdjęcia szczęśliwych i uśmiechniętych dzieci - pojawiają się na nim także zupełnie inne wpisy.
Tak jak ten, który dotyczy szczególnie trudnej sytuacji związanej ze śmiertelnością niemowląt na oddziale. Jak czytamy we wpisie, Wagner jako położnej zdarza się chrzcić dziecko w szpitalu.
"Nie ma białych ubranek, świec, wzruszonych gości. Jest Intensywna Terapia. Nie ma czasu na przygotowania. Czasem nawet nie ma rodziców - bo liczy się każda sekunda, a oni jeszcze jadą, próbują zdążyć. Bywa, że to ja, jako położna, chrzczę. Bo księdza w tym momencie nie ma. Bo decyzja zapada w chwili, gdy w powietrzu czuć już obecność śmierci" - pisze ekspertka.
Mama zmarłej 4-latki: "Nie da się przygotować na śmierć dziecka. Psychoterapia nie jest rozwiązaniem"
Wagner dodaje, że takie chwile są dla niej szczególnie trudne.
"I właśnie wtedy… boję się najbardziej. Ten chrzest mnie przeraża. Bo wiem, że śmierć jest tuż obok. Że ta śmierć zostanie albo odejdzie i da nam spokój. Bo wiem, że rodzice zgodzili się na to tylko dlatego, że mają już świadomość, jak niewiele zostało szans i nadzieji. Bo czuję, jak ta granica życia i śmierci przesuwa się tuż przy mnie" - dodaje.
Z dalszej części wypisu wynika, że dramatyczne chwile na oddziale kończą się czasem szczęśliwie: dziecko zaczyna samo oddychać, saturacja rośnie, a z czasem rodzice mogą zabrać malucha do domu.
"Wtedy ten chrzest nie jest końcem. Jest początkiem" - kończy położna.
Historie matek
Wpis Wagner wzbudził ogromne emocje w jej obserwatorkach. Skomentowano go ponad 200 razy. Wiele kobiet opisało swoje własne historie z pobytów z dziećmi na oddziałach neonatologicznych.
Oto wybrane komentarze:
"Pamiętam jak położna leciała z inkubatorem, a w nim mój synek, zapytała tylko, jak mu dać na imię? Łzy leciały mi po policzkach wyszeptałam 'Staś'. Mimo ciężkiej letalnej choroby Stasiu został ochrzczony w swoim domku. Żył z nami 4 miesiące".
"Nasza córeczka też ochrzczona przez panią położną i jestem jej za to wdzięczna do końca życia. Ale na szczęście śmierć odeszła, a nasza Klara ma się dobrze, dziękuję wszystkim odważnym położnym za ten dar…".
"Moja córka również została ochrzczona na OIOM-ie noworodka. Nie potrafię tego racjonalnie wytłumaczyć, ale od tego dnia powoli robiło się coraz lepiej".
Marta Słupska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Źródło: Instagram.