"Niemal każdego dnia". Policjanci z Zakopanego apelują o rozsądek
Wakacyjna atmosfera, rozkojarzenie, hałas i tłum ludzi to warunki, w których bardzo często dochodzi do zagubienia dziecka. Maluchy, nieodpowiednio pilnowane przez dorosłych, potrafią w ułamku sekundy zniknąć im z oczu i przepaść w gromadzie spacerujących turystów. Na problem ten zwracają uwagę zakopiańscy policjanci.
1. Uważaj na dziecko
Do takich zdarzeń dochodzi często w miejscach szczególnie chętnie odwiedzanych w sezonie wakacyjnym, np. na Krupówkach, o czym informuje zakopiańska policja.
"Sezon wakacyjny rozpoczął się na dobre, urlopowe wyjazdy to zasłużony odpoczynek i przyjemne chwile, lecz dla rodziców i opiekunów, którzy wyjeżdżają z małymi dziećmi, powinny być także okresem wzmożonej uwagi zwłaszcza w miejscowościach turystycznych. Tatrzańscy policjanci niemal każdego dnia zaangażowani są w pomoc w odnalezieniu zagubionej osoby lub dziecka. Wzmożony ruch turystyczny w centrum miasta zwłaszcza na ul. Krupówki to miejsce, gdzie nadzwyczaj łatwo w tłumie gubią się dzieci i nie raz osoby starsze tracą orientację" - przestrzega asp. szt. Roman Wieczorek w komunikacie opublikowanym na Facebooku.
Policjant przytacza także historie dwóch osób, które w ostatnich dniach zgubiły się w Zakopanem.
"Niezwykle ważnym jest, aby w miejscach dużego ruchu turystycznego i skupisk ludzi szczególną uwagę zwracać na dzieci, gdyż właśnie tam najczęściej dochodzi do ich zagubienia" - dodaje na koniec asp. szt. Wieczorek.
2. Zaginięcia na plażach
W okresie wakacyjnym miejscem, gdzie dzieci szczególnie często giną, są też plaże. Zdarza się, że na jednym dyżurze ratownicy WOPR poszukują w sumie nawet dziesięciorga dzieci.
- Zdarzają nam się dzieci, które przeszły kilka kilometrów, zanim rodzice zauważyli ich zniknięcie. Rekordzistą był pięciolatek, który przeszedł 6-7 km z Mielna do Sarbinowa. Pamiętam też takiego "agenta", który oddalił się od babci do stanowiska ratowników, a potem tak mu się to spodobało, że specjalnie jej uciekał - opowiada w rozmowie z WP Parenting Leszek Pytel, ratownik WOPR z ponad 40-letnim doświadczeniem.
- Fajnie, jeśli ludzie na plaży zwracają uwagę, że idzie samotne dziecko. Wtedy mogą zareagować i przyprowadzić je do nas. Były jednak sytuacje, że mimo tego, że dziecko zostało szybko wychwycone, to dwie czy trzy godziny czekało w stanowisku ratowniczym dopóki rodzice się nie zorientowali, że tego dziecka nie ma - przyznaje ratownik.
Jak więc nie doprowadzić do tego, by dziecko się zgubiło? Przede wszystkim cały czas go pilnować. Problemem, na jaki zwraca uwagę Pytel, są rodzice, którzy spuszczają dzieci z oka, bo ważniejsze jest dla nich np. to, by się opalać. Ekspert dodaje też, że dobrym pomysłem jest założenie dziecku specjalnej "opaski-niezgubki", na których można zapisać numer telefonu do rodzica lub opiekuna dziecka. Są one dostępne za darmo u ratowników.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl