Najpierw były śmierć i pogrzeb własnego dziecka. A potem znowu do pracy

Dzieci umierają z różnych powodów. Najczęściej są to choroby genetyczne i nowotwory. Są też noce spędzone na szpitalnych, niewygodnych krzesłach i kolejne zwolnienia w pracy. A potem przychodzi śmierć i tępy dźwięk odbijania się ziemi od wieka trumny. Utrata dziecka zabija część matki. Druga część musi wrócić do pracy.

Strata dzieci jest tragedią dla rodzicówStrata dzieci jest tragedią dla rodziców
Źródło zdjęć: © istock
Magdalena Bury

Małgorzata, pielęgniarka

Syn Małgorzaty walczył z nowotworem pnia mózgu, wyściółczakiem złośliwym. Gdy chorował, kobieta musiała korzystać ze zwolnień w pracy. Wtedy zaczęły się problemy.

- Bywało tak, że po chemioterapii nagle źle się czuł. Zamiast na dyżur, jechałam więc do Centrum Zdrowia Dziecka. Słyszałam od oddziałowej, że pozwoli mi iść na zwolnienie, jeśli znajdę zastępstwo. Straszyła mnie, a ja nie miałam czasu wydzwaniać do ludzi, gdy byłam przy umierającym dziecku... - mówi kobieta.

Po śmierci dziecka, Małgorzata była zmuszona wrócić do pracy. Jest pielęgniarką, nikt nie przejmował się, że straciła syna. Nie miała taryfy ulgowej. Nie miała czasu myśleć o sobie. Na jej pomoc czekali inni.

Mała Anielka zmarła. Nie doczekała operacji

- Pielęgniarka, która wraca do pracy po stracie swojego dziecka, ma zdecydowanie gorzej niż w innych zawodach. To tak, jakby ciągle przechodzić przez cierpienie i chorobę dziecka. Na początku pytałam siebie: Jak mam zajmować się innymi chorymi, jak mojego dziecka już nie ma? - pyta Małgorzata.

Obecnie nadal pracuje jako pielęgniarka. Po zmianie środowiska w pracy jest lepiej.

Katarzyna, ma własną firmę

Katarzyna ma nieco ponad 30 lat. Wykształcona, spełniona i szczęśliwa bizneswoman przy boku kochającego ją męża. Tak było do początku 8. miesiąca ciąży. Wtedy wózek stał w przedpokoju, a łóżeczko i komoda (w końcu złożone) czekały na małego Oskara.

Pewnej nocy kobietę obudził silny ból w dole brzucha. Krwawiła, więc kazała mężowi zadzwonić po karetkę. Małego Oskara wydobyto jeszcze w czasie jazdy. Nie żył.

- Nie chcieli mi go dawać do rąk, mówili że nie zapomnę tego obrazu do końca życia. W końcu nie mieli wyjścia. Był sinozielony, taki maleńki. Wmawiałam sobie, że tylko śpi. Podobno jego serce miało poważną wadę, czego nie było widać na usg. Jak to się stało? Nie wiem – wspomina Katarzyna.

Kobieta nie pamięta pogrzebu. Wie tylko, że padał deszcz, a siostra kazała jej się ubrać w coś innego niż dresy.

Oskar zmarł 1,5 roku temu. Do tej pory w mieszkaniu znajduje się pokój z rzeczami przygotowanymi dla dziecka. To właśnie tam spędza większość czasu Katarzyna. Nic w nim nie zmieniała. Są pluszaki, świeżo wyprasowane bodziaki na półkach i kolejka - spełnione marzenie ojca Oskara. Zawsze powtarzał, że będzie się nią bawił z synem.

- Po śmierci synka nie w głowie mi były powroty do pracy. Swoje obowiązki powierzyłam siostrze, z którą prowadzimy lokalną firmę. Myślałam, że z czasem będzie lepiej. Nie jest. Nie jestem w stanie przebywać z innymi ludźmi. Czy wrócę do pracy? Nie wiem, nie widzę sensu... - dodaje.

Chociaż Katarzyna jest pod opieką psychoterapeuty, ma blokadę przed powrotem do życia sprzed ciąży. We wszystkim wspiera ją mąż. To on teraz utrzymuje rodzinę.

Julita, sprzedawca

Żadna matka nie powinna widzieć momentu śmierci swojego dziecka. Julita przechodziła to dwukrotnie. Najpierw zmarła Oliwia. Wtedy kobieta nie musiała myśleć o powrocie do pracy. Była młoda, nawet nie zaczęła jej szukać.

Inaczej było z Ignasiem. - Pracowałam wtedy w sklepie. To mała miejscowość, wszyscy się znają. Każdy wiedział, jaką walkę toczyliśmy o życie synka – mówi.

Kobieta wspomina, że wszyscy żyli wtedy ich cierpieniem. - Nie byłam w stanie znieść tych spojrzeń pełnych współczucia i ciągłego pocieszania, że "synek już nie cierpi". Nikt nie wie, co czuje matka, która przez ponad 5 miesięcy patrzy na cierpienie swojego dziecka, aby na koniec pozwolić mu odejść – dodaje Julita.

Kobieta wróciła do pracy dopiero po 5 miesiącach. Na co dzień zajmuje się także wychowywaniem bliźniaków, rodzeństwa Oliwki i Ignasia.

Jadwiga, szuka pracy

Jadwiga kilka miesięcy temu pożegnała swoją jedyną córeczkę, 1,5-roczną Anielkę. W październiku 2017 roku dziewczynka zmarła w wyniku powikłań, czekając na przeszczep serca. Kobieta do tej pory nie wróciła na rynek pracy.

"Ich świat" kręcił się przez 10 miesięcy. Potem się zatrzymał, ponieważ okazało się, że Anielka jest ciężko chora. Jadwiga musiała odłożyć rozmowy o powrocie do pracy. Córka wymagała opieki 24 godziny na dobę.

- Dziesięć miesięcy później nasz świat się zawalił, serce Anieli stanęło. Nasze życie wypełniła pustka i bezsens istnienia. Jeszcze przez chwilę byłam w stanie zająć głowę wszystkimi niezbędnymi rzeczami do zrobienia, niestety dziura robiła się coraz większa, a pustka w ramionach bardziej dotkliwa – dodaje.

Dotychczasowo wykonywana przez Jadwigę praca, z perspektywy czasu okazała się kompletnie bezwartościowa. Nie poddała się. Wysłała kilkadziesiąt CV i listów motywacyjnych.

- Przejrzałam setki stron, dałam znać znajomym. Odzew był niewielki, ale był. Pomimo dobrego merytorycznego przygotowania okazało się, że coś jest nie tak. Dzisiaj chyba wiem co. Ja się zmieniłam. Nie jestem wesołą, młodą, temperamentną kobietą. Zwolniłam w życiu, w sposobie mówienia, częściej patrzę w niebo i… nie na wszystkie pytania potrafię odpowiedzieć – tłumaczy Jadwiga.

Jak teraz wyglądają jej rozmowy o pracę? Wszystko idzie w dobrym kierunku do czasu, gdy rekruter zadaje pytanie o przerwę zawodową.

- To prozaiczne pytanie jest w stanie kompletnie pogrzebać moje szanse. Nie potrafię o tym mówić. Przez gardło nie przechodzą mi słowa, że Aniela odeszła, że patrzyłam jak moje dziecko umiera i nic nie mogłam zrobić. Dzisiaj te słowa nie przechodzą mi bez łez przez gardło, serce się ściska i kompletnie się rozklejam. Rozumiem pracodawców, że nie szukają zawodowej płaczki, bo dzisiaj tylko do tego się nadaję – mówi.

Kobieta nie wie, ile czasu upłynie zanim znajdzie pracę, która będzie ważna nie tylko dla niej, ale i dla innych. Ważna i potrzebna, aby Aniela była dumna ze swojej mamy.

Ciężkie powroty

Dla każdej matki strata ukochanego dziecka pozostawia dziurę nie do zastąpienia. Kobiety nie wracają do pracy latami. Zaciągają pożyczki, wpadają w długi, by mieć za co jeść. Z rozmów wynika też, że wiele z nich po stracie dziecka zostaje sama. Nie tylko bez dziecka, ale i partnera, który nie dał sobie rady.

Wybrane dla Ciebie
Odkryli jedną z możliwych przyczyn poronień. Naukowcy wskazali na rolę metabolizmu
Odkryli jedną z możliwych przyczyn poronień. Naukowcy wskazali na rolę metabolizmu
Gorączka bez objawów? Eksperci tłumaczą, co może się za tym kryć
Gorączka bez objawów? Eksperci tłumaczą, co może się za tym kryć
Kobiety w patowej sytuacji. Odstawienie tych leków przed ciążą zwiększa ryzyko tycia
Kobiety w patowej sytuacji. Odstawienie tych leków przed ciążą zwiększa ryzyko tycia
Emoji jako wołanie o pomoc. KidsAlert ujawnia ukryty język dzieci w internecie
Emoji jako wołanie o pomoc. KidsAlert ujawnia ukryty język dzieci w internecie
Dwulatek po hipotermii wrócił do zdrowia. "Cud zespołowej pracy"
Dwulatek po hipotermii wrócił do zdrowia. "Cud zespołowej pracy"
Przełomowe wytyczne dotyczące cukrzycy w ciąży. 27 kluczowych rekomendacji WHO
Przełomowe wytyczne dotyczące cukrzycy w ciąży. 27 kluczowych rekomendacji WHO
Dwa produkty dla dzieci wycofane z dużych sieciówek. Stanowią realne zagrożenie
Dwa produkty dla dzieci wycofane z dużych sieciówek. Stanowią realne zagrożenie
Liczba dzieci z nadciśnieniem się podwoiła. Eksperci alarmują
Liczba dzieci z nadciśnieniem się podwoiła. Eksperci alarmują
Barwniki w żywności zagrażają zdrowiu dzieci. Naukowcy alarmują o skali problemu
Barwniki w żywności zagrażają zdrowiu dzieci. Naukowcy alarmują o skali problemu
Oglądanie TV a późniejsze objawy ADHD. Brytyjczycy doszli do ciekawych wniosków
Oglądanie TV a późniejsze objawy ADHD. Brytyjczycy doszli do ciekawych wniosków
Finlandia uczy tego już przedszkolaków. Dlaczego Polska powinna wziąć z niej przykład?
Finlandia uczy tego już przedszkolaków. Dlaczego Polska powinna wziąć z niej przykład?
Autyzm a COVID-19. Naukowcy odkryli powiązanie, wyniki są niepokojące
Autyzm a COVID-19. Naukowcy odkryli powiązanie, wyniki są niepokojące