Część ciała, którą za rzadko myjemy. To siedlisko bakterii

Przyzwyczailiśmy się do porannego prysznica i wieczornych kąpieli. Niektórzy myją się więcej niż raz dziennie. Uważają, że to zapewni im lepszą higienę. To również świetny sposób na schłodzenie ciała w upalny dzień oraz rozgrzanie organizmu w zimowe popołudnie.

Tymczasem okazuje się, że popularne powiedzenie "częste mycie skraca życie" znajduje odzwierciedlenie w rzeczywistości. A przynajmniej do takiego wniosku doszli dziennikarze portalu "Bright Side". Według ich analizy, o ile codzienne spłukanie skóry wodą jest jak najbardziej potrzebne, to nie ma konieczności stosować żelu pod prysznic czy płynu do kąpieli każdego dnia.

W ten sposób możemy podrażnić delikatną skórę dziecka i doprowadzić do tego, że będzie szybciej się przesuszała. Nadmiar produktów myjących może także spowodować zanikanie naturalnej flory bakteryjnej. Zdaniem ekspertów wystarczy trzy razy w tygodniu namydlić ciało. W pozostałe dni wystarczy sama woda.

Błędem jest również codzienne mycie głowy. To może powodować szybsze przetłuszczanie i wysuszanie kosmyków. Optymalne rozwiązanie to mycie włosów i skóry głowy co dwa, trzy dni.

Według analizy, te dwie części ciała bywają najczęściej pomijane w trakcie mycia, podczas gdy ich higiena jest niezmiernie ważna. Chodzi o język, który omijamy szczotkując zęby, oraz podeszwy stóp.

Na języku bardzo często gromadzą się bakterie. Myjąc zęby, nie zapominajmy umyć także języka i przypominajmy dzieciom, aby o tym pamiętały. Podeszwy stóp warto je myć ciepłą wodą z mydłem.

Amerykańska lekarka dr Robynne Chutkan w rozmowie z " Bright Side" mówi:

- O ile nie ukończyłeś właśnie biegu w błocie, jedynymi miejscami, które wymagają codziennego namydlania są stopy, pachy, pachwiny, miejsca intymne. Reszcie ciała wystarczy spłukanie, nawet jeśli jesteś po intensywnym treningu.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl