"Dziwny pan" proponował pieniądze 11-latce. Policjantka mowi, jaki był finał sprawy
Podinspektor Małgorzata Sokołowska, policjantka prowadząca w mediach społecznościowych profile pod nazwą "Z pamiętnika policjantki", opisała na jednym ze swoich najnowszych filmów bulwersującą sytuację, która przytrafiła się 11-letniej córeczce jej koleżanki. Dziewczynka znalazła się w niebezpieczeństwie, a dyrektorka szkoły zignorowała całe zajście.
W tym artykule:
"Została totalnie zignorowana"
Jak wynika z jej relacji, 11-latka została zaczepiona pod szkołą przez podejrzanie wyglądającego mężczyznę, który zaproponował, że da jej kilkanaście złotych. Dziewczynka odmówiła i od razu zadzwoniła do mamy, by powiedzieć jej o tym, co się wydarzyło.
- Powiedziała, że dziwny pan z wystającą z kieszeni butelką wódki, nieładnie wyglądający, zaproponował jej pieniądze - opisuje na wideo podinspektor Sokołowska.
Matka wraz z córką wybrały się do dyrekcji szkoły, której opowiedziały o zaistniałej sytuacji.
Pornografia w telefonie. Jak chronić dzieci?
- Została totalnie zignorowana. Usłyszała, że skoro dziecko nie wzięło pieniędzy, to przecież nic się nie stało. Usłyszało to dziecko. I to było w tym wszystkim najgorsze, bo ta dziewczynka, która wykazała się mega czujnością, usłyszała, że w sumie przesadza - mówi policjantka.
Zgodnie z jej słowami kilka miesięcy później w pobliżu szkoły doszło do kilku incydentów związanych z molestowaniem dzieci przez mężczyznę, który wcześniej próbował przekupić 11-latkę pieniędzmi.
- W tej historii najbardziej smutne jest to, że dziecko, które samo stwierdziło: "Mamo, ja nie wzięłam tych pieniędzy, bo nie potrzebuję, ale inne dziecko może wziąć", zostało totalnie potraktowane w sposób, który nigdy nie powinien się zdarzyć. Na szczęście mama była na tyle zapobiegliwa, że powiadomiła najbliższą jednostkę policji - podkreśliła podinspektor Sokołowska.
- Zawsze reagujcie i tego też uczcie swoje dzieci - dodała.
"Mnie w drodze do szkoły próbował napaść mężczyzna"
Rolka z wideo podinspektor Sokołowskiej wzbudziła duże emocje w internautach. W komentarzach wiele z nich zauważyło, że dorośli, także pracownicy szkoły, nie zawsze uczą dzieci, jak zadbać o własne bezpieczeństwo. Niektórzy opisali także swoje historie z przeszłości.
Oto wybrane komentarze:
"Mnie w drodze do szkoły (chodziłam do 3. klasy podstawowej) próbował napaść mężczyzna. Pomijam znieczulicę na porannej zatłoczonej ulicy, bo totalnie nikt nie zwrócił na mnie uwagi. Cudem się odratowałam i dotarłam na lekcje spóźniona. Cała roztrzęsiona i zapłakana. Poinformowałam moją wychowawczynię o tym incydencie. Ona nie pomyślała, żeby zadzwonić do moich rodziców, wezwać policję i chociażby pedagoga szkolnego. W ten dzień akurat tata przyjechał mnie odebrać… Dopiero jak zrobił totalną burzę w szkole, dlaczego jego córka siedzi zestresowana i przerażona od rana i nikt się nią nie przejął, to na drugi dzień miałam rozmowę z panią pedagog i funkcjonariuszem".
"W Poznaniu teraz mówi się o podejrzanym typie, który śledzi dzieciaki z przystanku do szkoły lub jak idą z osiedla - do tego stopnia, że dzieci nie chcą już chodzić same, dyrekcja nie wiem, czy coś z tym robi, ale chyba musi dojść do tragedii, żeby cokolwiek się stało".
"To norma, że szkoły zbywają problemy. Jak słyszałam nie chcą zamieszania. Bo nic się przecież nie stało... Żenada".
"Bardzo smutne. Ja sama byłam niedawno świadkiem, jak kobieta z dużego auta podjechała pod szkołę córki i nagabywała dwie dziewczynki ok. 11-letnie, że im udzieli korepetycji z matematyki. Dzieci były zaniepokojone i zaproponowałam, że możemy razem poczekać na ich tatę. Sama jestem mamą, ale i nauczycielem i jestem wyczulona na takie sytuacje. Oczywiście widziałam całe zajście i niezwłocznie napisałam do dyrekcji. Wykazała się empatią, bo poinformowała dzielnicowego, by był czujny".
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl