Co jedzą rodzice, gdy dzieci nie patrzą
Marta, mama Agnieszki i Szymona, pisze:
"Muszę się przyznać...
Może jak zrobię to publicznie, to będzie mi lżej! Dopóki moje dzieci nie poszły do zerówki, życie było usłane różami. Takimi z kolcami, ale jednak różami!!
Nie pyskowały jakoś szczególnie, nie jadły nic poza tym, na co pozwoliłam. W sumie to ani ja, ani mąż nie mamy wielkich słodkich zachcianek, poza jedną... colą.
I moje wspaniałe dzieci, kiedy zaczęły literować i byłam z nich naprawdę dumna... odkryły colę w lodówce. Mówiłam, że to nie smakuje małym dzieciom i boli je później brzuszek, ale od małych terrorystów w przedszkolu wiedziały, że cola "jest taka pyśniutka"."
Nie wiedziałam, co robić... i nagle olśnienie! Eureka!
Zaparzyłam kawę i wlałam do niej wodę gazowaną. Zostawiłam miksturę w szklance i czekałam. Nie musiałam zbyt długo... Usłyszałam płacz, że umoczyli tylko języki i nigdy tego nie tkną.
Nie wypiły nawet podczas grypy żołądkowej.
Opowiedzieli wszystko w przedszkolu. Inne matki gratulują mi, że moje dzieci nie chcą pić coli i uważają ją za najgorszy napój na świecie."
Na następnym slajdzie obejrzysz WIDEO
Podjadanie rodziców
Zapytaliśmy psycholog Martę Andrzejewską, co sądzi o podjadaniu przez rodziców:
- Skłamię, jeśli powiem, że sama tego nie robię. Rodzice mają na uwadze dobro dziecka i zdarza się, że kilkulatkom ciężko jest wytłumaczyć, że nie mogą czegoś zjeść. Rodzice traktują wieczór, kiedy dziecko już śpi, jako swój czas na pogłębienie więzi. Jeśli celebrują te chwile we dwoje podczas jedzenia ulubionych przekąsek, to nie ma w tym nic złego.
Zobacz także: Jak orgaznim dziecka reaguje na słodycze
Pączki i ciastka
Karolina, mama Basi, Wojtka i Jagody:
"Może jestem złą matką, a może właśnie najlepszą na świecie! Lubię myśleć, że jestem tą drugą.
Nie daję dzieciom słodyczy, chyba że jest ku temu większa okazja… urodziny babci, Dzień Dziecka.
Ja też miałam postanowienie, że nie będę ich jadła, ale przychodzą takie dni w życiu kobiety, że nie wiem, jakbym chciała i ćwiczyła z Chodakowską… No nie da się!"
REGULARNIE kupuję pączki i chowam je w najwyższej szufladzie, żeby dzieciaki ich nie wyczuły! Nie chodzi nawet o to, żeby ich nie widziały… Kiedyś włożyłam pączka na wieczór do szuflady. Chodzili i szukali mojego skarbu.
Niestety, znaleźli. Podzieliłam jednego pączka na 4 części. 4 części! To jak powąchać i obejść się smakiem.
P.S. Dostałam część bez nadzienia."
Pizza czekoladowa
Małgosia, mama Bartka i Łukasza:
"Moje dzieci nalegały, żeby kupić pizzę czekoladową. Byłam w szoku, że coś takiego istnieje.
Staram się, żeby nie jadły takich słodkich przekąsek, ale zbliżały się 6. urodziny syna i jak usłyszałam, że on marzy o tej pizzy, to się złamałam. Okazało się, że to jest pyszne!
Nie przyznaję się do tego, ale w dolnej szufladzie mojej zamrażarki, pod warstwą groszku i mrożonego koperku, zawsze jest ta pizza.
Nie mogę się doczekać początku roku szkolnego! Jak tylko odwiozę dzieci do szkoły, to wiem, co będę jadła na drugie śniadanie!
Czy mam wyrzuty sumienia? Nie, przecież dzielę się z mężem. Zwykle."
Zobacz także: Zdrowe słodycze i jak zrezygnować z cukru.
Kremy czekoladowe
Paulina, mama Konstancji:
"Jak Kosia idzie spać albo jest u dziadków, to czujemy się jak na wakacjach. Dosłownie. Jedzenie zamawiamy do domu, kupujemy czekoladę i… Nutellę!!
Jemy ją łyżeczkami ze słoika, oglądając seriale.
Oczywiście córce od małego mówimy, że trzeba odżywiać się zdrowo i ona nie wie, że mamy w domu krem czekoladowy".
Czekolada i wafelki
Kasia, mama Doroty i Tomka:
"Chowam czekoladę przed synem i córką.
Szuflada z bielizną przestała się sprawdzać i muszę szukać bardziej kreatywnych kryjówek.
Kiedyś rozpakowując zakupy, włożyłam wafelka pod stertę brudnych naczyń, żeby nie widzieli. Sprawdza się także szuflada na pościel pod łóżkiem.
Otwierana pufa, szafy z ubraniami i szuflady ze sztućcami – odpadają. Tam znajdą wszystko.
Jestem coraz bardziej pomysłowa, jeśli chodzi o szukanie skrytek. Powinnam dostać jakiś medal!"
Zobacz także: Jak przygotować zdrowe muffiny czekoladowe
Burgery, pizza, smażony kurczak
Agnieszka, mama Patrycji i Olka:
"Zamawiamy jedzenie, gdy dzieci śpią. Staramy się zmęczyć córki w ciągu dnia, żeby o 20:30 leżały w łóżku i smacznie chrapały. To pierwsze przykazanie rodziców – spraw, by dzieci twoje szybko usnęły.
I jak już śpią… to zamawiamy jedzenie. Teraz jesteśmy sprytni, początki były trudne.
Zaczynamy od wyboru dania, później wpisujemy adres i w polu uwagi wpisujemy kod do domofonu i błagalną prośbę o to, żeby dostawca wysłał smsa, że przeczytał tę wiadomość. Jeśli nie ma sms’a, oznacza to, że będzie dzwonił domofonem, a to sprawi, że cały misterny plan skończy się niepowodzeniem.
Zdarza się, że czekamy na tego sms’a jak na zbawienie… Jeśli go nie ma, mamy dyżury przy domofonie. Poważnie! Albo wychodzimy na balkon i czekamy na dostawcę jak stalkerzy.
Kilka razy mąż po cichu nawoływał z balkonu: "Panie dostawco, panie dostawco! Niech pan nie dzwoni, ja już schodzę". Niby śmieszne, ale jakby dziewczynki się obudziły, to już widzę ich miny".
A co wy podjadacie?
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl