Dostała od cioci misia. Nikt nie spodziewał się tragedii
Małe dzieci mają to do siebie, że chętnie wkładają do buzi wszystko, co mają pod ręką. Nasze domy są pełne rzeczy, które połknięte, mogą bezpośrednio zagrozić zdrowiu lub życiu dziecka.
Jednym z najniebezpieczniejszych przedmiotów są baterie. Ciężko się spodziewać, żeby dziecko połknęło baterię typu paluszek, jednak małe, okrągłe bateryjki do zegarków, umieszczane w kalkulatorach, matach edukacyjnych, kartkach urodzinowych, a w nawet zabawkach, również są potencjalnie niebezpieczne.
Przekonał się o tym tata małej Annie z Oklahomy.
Na następnym slajdzie zobaczysz WIDEO
Zobacz też: Dwulatka zmarla po zadławieniu się popcornem
Niepozorna zabawka
Dwuletnia Annie 23 kwietnia obchodziła urodziny. Z tej okazji ciocia wręczyła jej przytulankę, która po naciśnięciu wydawała zabawne dźwięki. Miś był zasilany na baterie.
Przyjęcie wciąż trwało, kiedy dziecko zaczęło wymiotować, trzymając się za brzuszek. Rodzice zrzucili winę na słodkości, których tego dnia nie żałowali dziewczynce.
Kiedy Annie zaczęła się dusić, kaszleć i pluć krwią, rodzice wezwali pogotowie. Na ratunek było jednak za późno. Badania wykazały, że mała połknęła baterię.
Na następnym slajdzie zobaczysz WIDEO
Zobacz też: Nastolatka uratowała życie trzyletniej dziewczynce
Co się stało?
Jak mówi pediatra i alergolog, Joanna Matysiak, nie samo połknięcie baterii jest niebezpieczne, ale jej rozszczelnienie się w organizmie. 2-latka miała pecha.
Bateria otworzyła się w przełyku Annie, uwalniając toksyczne substancje. Kwasy uszkodziły żołądek dziecka, wypalając w nim dziury. Gdyby bateria rozszczelniła się wcześniej, spowodowałaby uszkodzenia przełyku i języka.
Na następnym slajdzie zobaczysz WIDEO
Zobacz też: Ojciec ostrzega: ten owoc mógł zabić moje dziecko!
Statystyki
Ogólnoświatowe statystyki mówią, że 20 proc. tego typu wypadków pozostaje niezauważona przez rodzica, ponieważ przebiega bezobjawowo. Ponad 50 proc. przypadków połknięcia baterii przez dziecko daje objawy, jednak rodzice nie znają ich źródła.
Tylko 30 proc. stanowią dzieci, których rodzice zachowali czujność i natychmiast wyjęli baterię z ust dziecka lub szukali pomocy na pogotowiu.
10 proc. wszystkich dzieci, które połknęły baterię umiera. Co robić, kiedy zorientujemy się, że coś jest nie tak?
Na następnym slajdzie zobaczysz WIDEO
Zobacz też: Kielce: Policjant uratował 2-latka. Udzielił rodzicom zasad pierwszej pomocy przez telefon
Pierwsza pomoc
Nie jesteśmy w stanie obserwować dziecka non-stop, dlatego mając świadomość, gdzie dziecko może znaleźć baterie, usuńmy elektryczne przedmioty z jego zasięgu, czyniąc dom bezpiecznym Jeśli uda nam się dostrzec moment znikania przedmiotu w ustach dziecka, czym prędzej go wyjmijmy albo zadzwońmy po karetkę. W przypadku połknięcia baterii, na reakcję mamy do ok. 2 h.
W oczekiwaniu na karetkę pogotowia, podajmy też dziecku do zjedzenia… łyżeczkę miodu. zespół laryngologów z Children`s Hospital of Philadelphia (CHOP) wykazał, że miód ma zdolność wytworzenia błony między tkankami a baterią.
Mazista substancja nie jest w stanie całkiem zneutralizować kwasów wylewających się z baterii, dlatego w każdym przypadku czym prędzej udaj się do szpitala. Miód zagwarantuje ci więcej czasu na uratowanie życia dziecka.
Tata Annie apeluje: ‘’Rodzice mają intuicję. Muszą jej zaufać. Jeśli podejrzewasz, że coś się dzieje, zawieź dziecko do lekarza. Nie ważne, czy ma katar czy biegunkę. Masz prawo prosić o pomoc. Zrób to, zanim będzie za późno’’.
Zobacz też: Miód i cynamon - kompozycja pełna zdrowia