Kłamstwa, które często powtarzają kobiety w ciąży
Nie każda przyszła mama z dzielną miną znosi szereg wyrzeczeń, złe samopoczucie i kilka dodatkowych kilogramów. Sama wiadomość o ciąży też nie zawsze wprowadza w stan euforii. Oto siedem kłamstw, które najczęściej padają z ust ciężarnych.
1. „Nie ma mowy! Nie mogę być w ciąży!”
To jedna z najbardziej typowych reakcji na spóźniający się okres, poranne nudności czy inne wczesne objawy ciąży. Kobiety zrzucają to na karb stresu, nieodpowiedniej diety czy zmęczenia, podświadomie (lub całkiem świadomie) odkładając konieczność wykonania testu czy wizyty u ginekologa. Wymyślają miliony powodów złego samopoczucia, wmawiając sobie, że ciąża po prostu nie jest możliwa.
2. „Wcale nie przytyłam!”
Nawet jeśli nasze ubrania i odbicie w lustrze mówią zupełnie co innego, kobiety są w stanie bardzo długo negować fakt, że tu i ówdzie przybyło im nieco ciała. Potwierdzenia swojej racji często szukają wśród znajomych i bliskich, którzy z grzeczności najczęściej przyznają im rację. Aby zamaskować uwypuklający się brzuszek, zakładają coraz luźniejsze bluzki i sweterki, uparcie twierdząc, że nic się nie zmieniło.
3. „Jestem taka podekscytowana! Uwielbiam być w ciąży!”
Nie jest to zapewne kłamstwo stuprocentowe, jednak jeśli słyszymy takie stwierdzenie z ust ciężarnej, możemy być niemal pewni, że wolałaby powiedzieć: „Nie mogę się doczekać, kiedy w końcu urodzę. Tęsknię za swoimi ulubionymi ubraniami, w które teraz się nie mieszczę, chcę znów spać na brzuchu i zobaczyć własne stopy!”.
4. „Widziałaś, jak piłam kawę? To nie mogłam być ja!”
Chociaż każda zapytana ciężarna stanowczo deklaruje, że na okres ciąży zrezygnowała z wszelkich używek i nawet nie patrzy na osoby palące papierosy czy pijące kawę, w niektórych przypadkach scenariusz ten jest mocno podkolorowany. Odstawienie kofeiny z dnia na dzień dla wielu kobiet jest po prostu nierealne, dlatego niejedna po kryjomu pozwala sobie na łyczek czy dwa małej czarnej.
5. „Przepiękne buciki! To wymarzony prezent!”
„Ochy” i „achy” to najczęstsza reakcja na otrzymywane pod koniec ciąży podarunki od bliskich. Czy jednak rzeczywiście kolejna para śpiochów to wymarzony prezent dla każdej ciężarnej? Przyszła matka nie przestaje być kobietą, która ma swoje potrzeby i całkiem typowe dla swojej płci zachcianki i upodobania. Dlatego pod płaszczykiem radości może kryć się całkiem uzasadnione rozczarowanie.
6. „Nie, jeszcze nie myśleliśmy nad imieniem”
Sięganie po to drobne kłamstewko często umotywowane jest w dość niecny sposób. Przyszłe mamy chcą zbyć ciekawskich natrętów, którzy w kółko pytają o to samo. O wiele częściej jednak po prostu boją się, że ich pomysł mógłby zostać skradziony. Dlatego jak najdłużej wolą zachować imię dziecka dla siebie.
7. „Płeć dziecka jest mi całkowicie obojętna”
To powtarzane z pokolenia na pokolenie zdanie także w większości przypadków nie jest zgodne z prawdą. W rzeczywistości, przed wizytą na USG, panie mocno trzymają kciuki za to, aby na świat przyszedł właśnie wymarzony synek lub wyczekana córka. Udawanie, że kwestia ta jest nam całkowicie obojętna, to swego rodzaju zabezpieczenie – co powiedzieć, gdy zamiast upragnionej dziewczynki urodzi się chłopiec?
Sytuacje te nie dotyczą oczywiście każdej z kobiet i wskazane kłamstewka należy traktować z przymrużeniem oka. Po porodzie, kiedy możemy w końcu przytulić maleństwo, które w ciągu tych kilku miesięcy przed rozwiązaniem decydowało o większości podejmowanych przez nas aktywności, zapominamy o mdłościach, wielkich stopach i złym samopoczuciu. Nadchodzi przecież czas na bezsenne noce i zmienianie pieluch!