Chłopca bardzo bolał brzuch. Dopiero po śmierci zbadali jego jelita
Tragedia wstrząsnęła rodziną Hewittów z Ferryhill w Wielkiej Brytanii. Ich 2-letni syn, Hudson, zmarł zaledwie kilka godzin po tym, jak lekarze błędnie zdiagnozowali jego stan jako zwykłą infekcję żołądkową. Rodzice chłopca, Shannon i Tyler, początkowo również myśleli, że syn cierpi na przejściową dolegliwość, jednak jego stan pogarszał się z każdą godziną.
W tym artykule:
Błędna diagnoza i tragiczna śmierć
Hudson obudził się w środku nocy 18 stycznia br., płacząc i skarżąc się na ból brzucha. Niedługo potem zaczął wymiotować. Zaniepokojeni rodzice skontaktowali się z telefoniczną infolinią medyczną, gdzie lekarz po rozmowie telefonicznej postawił diagnozę: grypa żołądkowa. Zalecił jedynie nawadnianie dziecka i polecił skontaktować się ponownie, jeśli stan chłopca nie ulegnie poprawie.
Niestety, już następnego dnia stan Hudsona gwałtownie się pogorszył. Po wizycie na pogotowiu chłopiec stracił przytomność. Natychmiast przewieziono go do szpitala, gdzie lekarze walczyli o jego życie. Mimo wszelkich starań nie udało się go uratować.
Chłopiec miał skręt jelit
Po śmierci chłopca przeprowadzono szczegółowe badania. Raport patologiczny wykazał, że Hudson zmarł z powodu skrętu jelit – rzadkiej, ale wrodzonej wady anatomicznej. W większości przypadków osoby z tą chorobą mogą przeżyć bez poważniejszych komplikacji, jeśli problem zostanie odpowiednio wcześnie wykryty.
Pokazała zdjęcia, co się dzieje, gdy połkniesz baterię
Mama Hudsona, Shannon, jest zdruzgotana. Wierzy, że gdyby jej syn został zbadany osobiście przez lekarza już pierwszego dnia, można było wykryć niepokojące objawy i podjąć odpowiednie leczenie na czas.
- Gdyby zobaczyli go osobiście w sobotę i wykonali podstawowe badania, być może wykryliby, że coś jest nie tak. Gdyby któreś z jego organów przestawało pracować, badanie ciśnienia krwi mogłoby to wykazać – mówi Shannon w rozmowie z portalem The Sun.
Podkreśla również, że dzieci, w przeciwieństwie do dorosłych, nie są w stanie dokładnie określić, co im dolega. Hudson był w wieku, w którym na większość pytań odpowiadał "tak", niezależnie od faktycznego samopoczucia.
Rodzina walczy o zmiany w systemie opieki zdrowotnej
Po stracie syna Shannon postanowiła walczyć o zmiany w systemie diagnozowania małych dzieci. Zwraca uwagę na to, że dzieci poniżej 5. roku życia powinny być obowiązkowo badane osobiście, zamiast otrzymywać diagnozy jedynie na podstawie rozmowy telefonicznej.
- Jako rodzice i tak ciągle martwimy się o nasze dzieci, ale w tej sytuacji byliśmy zmuszeni zgadywać, czy to coś poważnego, czy nie – dodaje 27-latka.
Zdeterminowana matka uruchomiła petycję, która ma ona na celu wprowadzenie zmian w systemie opieki zdrowotnej, aby żadne inne dziecko nie straciło życia przez błędną diagnozę na odległość.
Tragedia Hudsona stała się przestrogą dla innych rodziców i lekarzy – przypomina, jak ważne jest szybkie reagowanie na nietypowe objawy u dzieci i przeprowadzanie dokładnych badań w przypadku najmłodszych pacjentów.
Źródła
- The Sun