Trwa ładowanie...

Zabójstwo JonBenet Ramsey. Nowe fakty w sprawie

Avatar placeholder
Patrycja Nowak 25.12.2020 14:35
Tajemnica śmierci JonBenet może zostać w końcu rozwiązana
Tajemnica śmierci JonBenet może zostać w końcu rozwiązana (instagram.com)

26 grudnia 1996 roku, w kilka godzin po zgłoszeniu zaginięcia JonBenet Ramsey, jej ojciec John znalazł zwłoki dziewczynki w piwnicy własnego domu. Przez ponad 20 lat sprawa nie została rozwiązana. Teraz pojawiły się nowe fakty.

spis treści

1. Piękna mała miss

JonBenet Ramsey miała 6 lat i za sobą starty w konkursach małych piękności w Stanach Zjednoczonych. Dziewczynka cieszyła się uwielbieniem publiczności i zdobyła rzeszę fanów. Jej życie zostało przerwane 26 grudnia 1996 roku. Tego dnia matka JonBenet, Patsy, znalazła pod drzwiami domu list, w którym porywacze dziewczynki żądali okupu w wysokości 110 tysięcy dolarów. Patsy natychmiast zawiadomiła policję.

Kilka godzin później dziewczynka została odnaleziona. Miała rozbitą głowę, a jej ciało leżało skrępowane na podłodze w piwnicy domu Ramsey'ów. Śmierć dziewczynki wstrząsnęła Ameryką. Początkowo podejrzewano rodziców o to, że zabili ją i ukryli zwłoki, ale szybko oczyszczono ich z zarzutów.

Zobacz film: "Rodzice oskarżeni o śmierć Madeleine McCann"

Podejrzenie padło też na 9-letniego brata JonBenet, Bukre'a, który był zazdrosny o swoją siostrę. W dniu śmierci dziewczynki rodzeństwo bardzo się pokłóciło. Jedna z teorii mówiła, że to zezłoszczony Burke uderzył siostrę w głowę latarką. Chłopiec również został oczyszczony z zarzutów, a sprawcy nigdy nie odnaleziono. Teraz, po 22 latach policja podjęła nowy trop w sprawie śmierci dziewczynki.

2. Listy zza krat

W 1996 roku, w dniu śmierci JonBenet, do Michalea Vaila zadzwonił jego szkolny kolega Gary Oliva. Przez telefon przyznał, że ''zrobił krzywdę małej dziewczynce''. Gdy Michael przeczytał w prasie informację o śmierci małej miss, zgłosił się na policję i zrelacjonował rozmowę z przyjacielem. Miał podejrzenie, że to właśnie Gary Oliva stoi za śmiercią JonBenet. Policja jednak nie podjęła tropu.

W 2000 roku Oliva został aresztowany pod zarzutem posiadania marihuany i nielegalnej broni. Miał również przy sobie fotografie przedstawiające JonBenet. Policja zebrała materiał DNA i porównała go z tym, który odnalazła na miejscu zbrodni. Nie było zgodności i Oliva został wypuszczony z aresztu.

W 2016 roku został ponownie aresztowany i skazany na 10 lat pozbawienia wolności za posiadanie dziecięcej pornografii. Był też podejrzewany o uduszenie własnej matki. Policjanci zabezpieczyli u Olivy kilkaset zdjęć przedstawiających JonBenet.

Gary Oliva podczas pobytu w więzieniu ponownie skontaktował się z Michaelem Vailem. W liście przyznał się do zamordowania JonBenet Ramsey, ale określił to zdarzenie jako wypadek. Napisał: ''Nikogo tak nie kochałam jak JonBenet, pozwoliłem jej się jednak wyślizgnąć, a jej głowa roztrzaskała się na pół. Patrzyłem jak umiera''.

Oliva przyznał też, że JonBenet całkowicie go zmieniła i usunęła z niego całe zło. Pisał, że wystarczyło jedno spojrzenie na jej piękną twarz, żeby zdał sobie sprawę, że źle robił zabijając inne dzieci.

W świetle nowych dowodów policja wszczęła przeciwko Olivie postępowanie. Dzięki tym listom zagadka śmierci JonBenet może wkrótce zostać wyjaśniona. JonBenet Ramsey miałaby teraz 30 lat.

Portret progresywny JonBenet
Portret progresywny JonBenet (Facebook)

3. Zbeszczeszczenie grobu

Pod koniec października 2020 roku media obiegła informacja o zbezczeszczeniu miejsca pochówku zamordowanej dziewczynki. Grób został sprofanowany w taki sposób, że księża parafii, do której przynależy cmentarz, obawiali się ruchów satanistycznych. Na płycie nagrobnej JonBenet rozpalono ognisko.

Artykuł w lokalnej gazecie
Artykuł w lokalnej gazecie (Facebook)

Rzecznik kościoła św. Jakuba, przy którym pochowano dziewczynkę, William Brumby, powiedział, że do rozpalenia ognia zostały użyte suche liście i igliwie.

"To nas zszokowało. Ognisko na grobie wyglądało na jakiś rytuał okultystyczny. No bo, kto podpaliłby czyjś grób? To było po prostu dziwne" – powiedział.

Brumby przypuszcza jednak, że znudzone dzieci, które nie miały nic lepszego do roboty, są najbardziej prawdopodobnymi podejrzanymi. Być może dlatego incydent nigdy nie został zgłoszony lokalnej policji, pomimo rzekomych obaw śledczych.

"Był to drobny incydent i od tamtej pory nic się nie wydarzyło. Jesteśmy skłonni wierzyć, że to tylko dzieci. Naprawdę nie mam wiele do powiedzenia na ten temat, ponieważ ogień był niewielki i żadna szkoda nie została wyrządzona" – dodał Brumby.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Dowiedz się więcej:

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze