Wyjechała na urlop i zostawiła dziecko samo w domu. Dostała dożywocie
Kristel Candelario z Cleveland w Stanach Zjednoczonych została skazana na dożywotnie więzienie bez możliwości wcześniejszego zwolnienia po tym, jak w czerwcu 2023 roku porzuciła swoją 16-miesięczną córkę Jailyn. Dziewczynka została pozostawiona bez opieki na 10 dni, gdy jej matka wyjechała na wakacje.
Okrutna śmierć dziecka
Po powrocie do domu kobieta znalazła dziecko nieprzytomne. Wezwała pomoc, ale dziewczynki nie udało się uratować. Jak ustalili śledczy, Jailyn zmarła z powodu skrajnego odwodnienia. Została znaleziona w brudnym kojcu, w którym miały się znajdować nieczystości: odchody i mocz.
Sprawa została określona przez policję w Cleveland jako jedna z najbardziej wstrząsających, z jakimi mieli do czynienia.
Candelario przyznała się do winy w lutym 2024 roku, odpowiedziała za zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem oraz narażenie dziecka na niebezpieczeństwo.
Zobacz także: Zostawili dziecko na lotnisku i odlecieli. Chłopiec błąkał się po terminalu w Barcelonie
Wersja wydarzeń matki
W wywiadzie udzielonym z więzienia stacji NBC News kobieta opowiedziała swoją wersji wydarzeń i wyjaśniła, w jakim stanie była przed tragicznymi wydarzeniami.
Jak twierdzi, już na początku 2023 roku dwukrotnie przebywała w szpitalu psychiatrycznym z powodu depresji i myśli samobójczych. Po jednym z tych pobytów zdecydowała się, wspólnie z ówczesnym partnerem, wyjechać na wakacje.
Kobieta przyznała, że wyjazd był spontaniczną decyzją, ucieczką od problemów i trudnej codzienności. - Tak naprawdę wyjechałam pod wpływem impulsu, spakowałam cztery rzeczy i wybiegłam z domu, jak ktoś, kogo coś goni - mówiła w wywiadzie dla stacji.
Tragiczny powrót
Kobieta, będąc na wyjeździe, przez chwilę rozważała, czy nie poprosić sąsiadki o zajrzenie do dziecka, ale ostatecznie tego nie zrobiła. Dziś twierdzi, że to jeden z największych błędów życia.
Candelario najgorzej wspomina powrót do domu. - Wtedy mój świat się zawalił. Nie dlatego, że może pomyślałam o więzieniu. To najmniej ważne, bo dorosły człowiek może przyjąć odpowiedzialność za swoje błędy. Czułam rozpacz. Wydawało mi się, że można ją jeszcze uratować, że to nie musiało się tak skończyć, bo dbałam o moją córkę, zawsze się nią opiekowałam - mówiła ze łzami w oczach.
W czasie nieobecności Candelario jej rodzice byli na innym wyjeździe z jej starszą, 7-letnią córką. Byli przekonani, że Kristel została w domu z młodszym dzieckiem. Nie mieli pojęcia, że Jailyn została pozostawiona sama, tylko z kilkoma butelkami mleka.
Zobacz także: 12-latka urodziła dziecko. Wiadomo, kim jest ojciec
Trudny proces
Podczas procesu sądowego patolog sądowa opisała ogrom cierpienia, jakiego musiała doświadczyć mała Jailyn. Jej krzyki zarejestrowała kamera domofonowa sąsiadów. – To nie były godziny ani dni, to mogło trwać nawet tydzień. Głód, pragnienie, samotność - to cierpienie, którego nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić - powiedziała w sądzie.
Sędzia Brendan Sheehan, ogłaszając wyrok, nie krył emocji. - Więź między matką a dzieckiem to jedna z najczystszych i najbardziej świętych relacji. To związek oparty na miłości, zaufaniu i bezwarunkowej ochronie. Ty dopuściłaś się najgorszej możliwej zdrady. To maleństwo walczyło, czekając, aż ktoś je uratuje. A ty mogłaś to zrobić jednym telefonem. Zamiast tego widzę twoje zdjęcia na plaży - powiedział.
I dodał: - Tak jak ty nie wypuściłaś Jailyn z kojca, aż zmarła, tak i ty powinnaś spędzić resztę życia w celi. Z tą różnicą, że więzienie przynajmniej cię nakarmi.
Magdalena Pietras, dziennikarka Wirtualnej Polski
Źródła
- NBC News
- The Mirror