Władze Pleszewa wykupiły je dla dzieci. Pomysł wzbudził kontrowersje
Są nieduże, szare i wykonane z filcu. Wyglądają jak mini namioty. Mają, w założeniu swojej pomysłodawczyni, pedagożki Wioletty Matusiak, pomagać dzieciom radzić sobie z nadmiarem bodźców i hałasem. Mobilne Strefy Ciszy, jak je nazwano, zostały jednak wyśmiane przez internautów. "Lepiej założyć dziecku tipi z filcu i 'problemy znikną'” - kpią.
W tym artykule:
Miejsce wyciszenia dla dzieci
Pomysł jest szczytny: wspomóc przebodźcowane dzieci. Te bowiem mierzą się z wieloma trudnościami, takimi jak nadpobudliwość, kłopoty z koncentracją czy nadmiar bodźców, które towarzyszą im na co dzień w szkolnym środowisku. Mobilne Strefy Ciszy mają stanowić bezpieczną przestrzeń, w której najmłodsi mogą się wyciszyć i skupić.
Jak wyjaśnia Izabela Świątek, zastępczyni burmistrza Pleszewa, pierwsze namioty trafiły już do publicznych placówek edukacyjnych, a nauczyciele zostali odpowiednio przeszkoleni w zakresie ich użytkowania.
Z cennika, do którego można dotrzeć na grupie Wioletty Matusiak wynika, że cena jednego namiotu to 615 zł brutto.
Co jedzą dzieci w szkołach? Odpowiedź może zaskoczyć
"Warto dodać, że jesteśmy pierwszym w Polsce samorządem, który kompleksowo wyposażył placówki w tego typu innowację" - chwali Świątek na Facebooku.
"Zamiatanie problemów pod filc!"
Niestety, inicjatywa nie spotkała się z pozytywnym odbiorem w sieci. Internauci wyrażają swoją obawę, że filcowe namioty w chwili kryzysu nie zastąpią dzieciom kontaktu np. z psychologiem, a dodatkowo w niektórych placówkach mogą być wykorzystywane jako forma kary dla uczniów.
Oto wybrane komentarze:
"Lepiej założyć dziecku tipi z filcu i 'problemy znikną'. Brawo za pomysłowość i innowacyjność może warto zainwestować w pedagogów i psychologów, którzy chcą pomóc dzieciom... a nie zamiatanie problemów pod filc!".
"Jak dziecko uciekając do szmaty z filcu ma sobie sam pomoc z emocjami? Należałoby wyposażyć nauczycieli/pedagogów w wiedzę i empatię, a nie w to coś, co kosztuje i jest absurdem... Za kare ma tam pójść w kąt i siedzieć? W kurzu? W bakteriach? Pocie? Ślinie? Rozwijających się alergenach? Co to ma na celu? Na pewno nie jest to forma pomocy dla dziecka... dla nikogo. Bycie samemu. Brawo za innowację".
"Taka mała Narnia, wszy, owsiki, roztocza i zapalenie pęcherza, bo nawet siedziska pod d… nie ma, a jeszcze jak sezon grypowy będzie, to gile i farfocle z nosa obklejone na filcyku".
"Wszyscy płaczą nad złym stanem psychologii dziecięcej, a nikt nie zastanawia się nad tym, dlaczego dzieci w ogóle potrzebują psychologów. Takie głupie działania nie tylko ośmieszają inicjatorów i w sposób kuriozalny marnują publiczne pieniądze, ale też pogłębiają przewrażliwienie na wszystkie dzieci i młodzieży. Świat to nie jest bezpieczna kapsuła z filcu, w której można się zamknąć i odciąć. Jak się nie uczy dzieci radzenia sobie z problemami, to one potem (niespodzianka)… nie radzą sobie z problemami".
"Przeznaczyli by te pieniądze na chore dzieci, wstyd, że pieniądze idą na takie badziewia, niech sami w to wejdą ze swoją głupotą i sobie posiedzą".
Odpowiedź władz na niepochlebne komentarze
Najwyraźniej fala hejtu zaskoczyła władze Pleszewa. Zastępczyni burmistrza opublikowała na Facebooku obszerny wpis, w którym zaznacza, że "w szkołach Miasta i Gminy Pleszew, w bieżącym roku szkolnym, na 2431 uczniów aż 421 uczniów wymaga, na podstawie orzeczeń o niepełnosprawności lub opinii poradni psychologiczno-pedagogicznej, szczególnej pomocy", a wszystkie dzieci objęte są wsparciem.
"Problem rosnącej skali potrzeb wsparcia psychologicznego dotyczy całej Polski. Każda metoda, czy narzędzie wsparcia jest i będzie warte uwagi, nawet jeśli pomoże jednemu dziecku. Mimo komentarzy i wylanego hejtu, nie mam co do tego żadnych wątpliwości" - pisze Izabela Świątek.
Czy Mobilne Strefy Ciszy na stałe zagoszczą w polskich szkołach, czy pozostaną jedynie lokalną inicjatywą Pleszewa? Przyszłość pokaże.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl